AMD obiecuje złote góry. Sprawdzam, czy procesor AMD Ryzen 7 6800U równie dobrze spisze się w praktyce
Mam przed sobą dwa laptopy. Jeden z nich ma 15-calowy ekran, waży 2,5 kg i ma prawie 3 cm grubości. Drugi ma ekran 13'', waży ledwie kilogram i mierzy raptem 1,49 cm grubości. Zgadnijcie, który z nich ma szybszy procesor. Nowy AMD Ryzen 7 6800U imponuje przy pierwszym kontakcie.
AMD od kilku lat sukcesywnie przyprawia nas o coraz większe zdumienie z każdą kolejną generacją procesorów Ryzen. Gdy na początku tego roku czerwoni odsłonili karty i pokazali procesory AMD Ryzen 6000, na papierze wyglądały one aż nazbyt dobrze, by mogły być prawdziwe.
Czytaj również:
Miałem już okazję przetestować procesory serii 6000 w laptopach dla graczy, takich jak ASUS ROG Zephyrus G14 i Zephyrus Duo 16, i faktycznie są one imponujące. Największy przeskok generacyjny miał się jednak odbyć w sferze układów do smukłych i lekkich laptopów. Tak się składa, że taki laptop właśnie stanął na moim biurku: ASUS ZenBook S13 OLED jest bez wątpienia smukły, nieprawdopodobnie lekki, ma przepiękny ekran OLED, a co najważniejsze, jego sercem jest nowy procesor AMD Ryzen 6800U ze zintegrowanym układem graficznym AMD Radeon 680M. Sprawdźmy, co potrafi ta mała bestyjka.
AMD obiecuje złote góry
Przypomnijmy, jakie obietnice składa nam AMD. Ma być blisko dwukrotnie szybciej i ponad dwukrotnie bardziej energooszczędnie, zarówno w aplikacjach profesjonalnych, jak i w grach. AMD chwali się, że Ryzen 7 6800U wykręca dwukrotnie lepsze wyniki w grach niż Intel Core i7-1165G7. Do tego laptop Asusa, który przyjechał do mnie na testy, ma wyciągać nawet 29 godzin na jednym ładowaniu podczas lokalnego odtwarzania wideo.
No to mówię: sprawdzam, bo te wszystkie przechwałki brzmią trochę za dobrze. Zaznaczam, że nie jest to ani pełnoprawny test procesora, ani tym bardziej pełna recenzja laptopa; używam go od mniej niż doby, więc na pełną recenzję przyjdzie jeszcze pora. W tym ograniczonym czasie wykonałem jednak kilka testów, by na szybko zweryfikować, w jakim stopniu tezy AMD znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Skonfigurowałem laptop, odpaliłem pierwszy benchmark i... zaniemówiłem.
Ryzen 7 6800U imponuje
Na pierwszy ogień rzuciłem klasyczny benchmark Cinebench R23. Nie spodziewałem się wiele, bo zwykle ultrabooki w tego typu teście prezentują raczej marne wyniki, a już na pewno żaden nie zbliża się do pięciocyfrowych rezultatów. Tymczasem Ryzen 7 6800U w teście multicore uzyskał... 9637 punktów i to na przedpremierowym laptopie z niefinalną wersją oprogramowania. Spodziewam się, że wersja produkcyjna przebije 10 tys. lekką ręką, ale już teraz nowy procesor AMD wyprzedza Intel Core i9-9880H, którego używam w innym laptopie (Asus ZenBook ProDuo). Jeśli chodzi o wynik single core, Ryzen osiągnął poziom 1452 punktów, co jest nieco rozczarowujące, bo jest on niższy niż procesorów Intela 11 gen., od których Ryzen 7 6800U miał być rzekomo szybszy.
Wyniki testu procesora zrobiły na mnie ogromne wrażenie, więc przeszedłem do szybkiego testu GPU. W benchmarku 3DMark TimeSpy Asus ZenBook S13 OLED z grafiką Radeon 680M wykręcił wynik na poziomie 2315 punktów. Oczywiście nie jest to sprzęt do gier, co nie zmienia faktu, że w rozdzielczości FullHD zagramy tu w znakomitą większość gier na niskich lub średnich detalach przy płynności przekraczającej 60 FPS.
Muszę jednak zaznaczyć, że nowy laptop Asusa nie jest w stanie efektywnie schłodzić nowego Ryzena i coś czuję, że to samo będzie dotyczyć większości laptopów, w których znajdzie się Ryzen 7 6800U. Wystarczyły dwa pomiary w Cinebench, by procesor gwałtownie zwolnił, a taktowanie spadło poniżej 2,5 GHz, czyli poniżej bazowego taktowania (2,7 GHz). Być może jest to jednak wina przedpremierowego oprogramowania układowego, bo przy drugim podejściu pomimo wysokiego obciążenia laptop utrzymywał taktowanie procesora na poziomie około 4,2 GHz.
Czas pokaże, jak bardzo te ograniczenia termiczne okażą się uciążliwe w zastosowaniach praktycznych, bo, wiadomo, syntetyczne benchmarki nie są tu dobrym wyznacznikiem czegokolwiek.
Laptop bardzo szybko robi się też ponadprzeciętnie gorący w dotyku, a wentylatory błyskawicznie wkręcają się na najwyższe obroty, gdy laptop jest podpięty do zasilania, co jest dość zaskakujące jak na laptop z 15-watowym procesorem. Kto wie, być może w toku testów okaże się, że to również wina przedpremierowego oprogramowania układowego.
Skoro zaś o zasilaniu mowa, to niestety, AMD nie udało się przełamać klątwy laptopów z Windowsem, czyli gwałtownego spadku wydajności podczas pracy z zasilaniem akumulatorowym. Wystarczy odłączyć ZenBooka S13 OLED od prądu i już wynik multicore w Cinebench R23 spada do poziomu 6300 punktów, czyli o niemal 30 proc. Jeśli ktoś upatrywał w Ryzenach 6000 konkurencji dla MacBooków z czipami M1/M1 Pro/M1 Max, może przestać. Póki co nawet topowe układy AMD nie są w stanie rzucić Apple’owi rękawicy, jeśli chodzi o stosunek mocy do energooszczędności i mobilności komputerów.
Jednak Ryzen 6000 to nie tylko wydajność procesora i karty graficznej, ale także lepszy osprzęt. Po raz pierwszy na platformie AMD będzie można korzystać np. ze złącz USB 4 o przepustowości 40 Gbps, łączności WiFi 6E, a także z superszybkich napędów NVMe PCIe gen. 4, który w przypadku ZenBooka S13 OLED osiąga prędkość odczytu/zapisu na poziomie 6643/4978 MB/s.
Mam ten laptop za krótko, by powiedzieć coś więcej o jego zachowaniu w bardziej zaawansowanych aplikacjach, ale kilka pierwszych chwil w przeglądarce i pakiecie biurowym pokazały mi, że... Ryzen 7 6800U spisuje się dokładnie tak, jak oczekiwalibyśmy po smukłym laptopie segmentu premium. Aplikacje i strony internetowe otwierają się błyskawicznie, nie czuć tu żadnych przestojów, a podczas przeglądania internetu laptop pozostaje absolutnie bezgłośny, przynajmniej dopóki pracuje na zasilaniu akumulatorowym. Po podłączeniu do prądu zdarza mu się w losowych momentach odpalić wentylatory na chwilę, by zaraz umilknąć. Typowe zachowanie laptopa z Windowsem.
W Ryzenie 7 6800U drzemie jednak spory potencjał i jestem bardzo ciekaw, czy sprawdzi się on w zastosowaniach związanych z obróbką wideo i retuszem zdjęć w wysokiej rozdzielczości. Pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Czy to się zmieni? Zobaczymy za kilka tygodni, przy okazji pełnej recenzji laptopa Asus ZenBook S13 OLED.