REKLAMA

Warstwa ozonowa zaskoczyła naukowców. Palenie szkodzi nie tylko ludziom

Odbudowa warstwy ozonowej jest chyba jedną z nielicznych udanych operacji ekologicznych ostatnich dekad, z których ludzkość może być dumna. Teraz okazuje się, że coraz częstsze pożary spowodowane wysokimi temperaturami także mogą zagrażać ozonowi.

23.03.2022 11.42
Pożary a warstwa ozonowa
REKLAMA

Kiedy w latach osiemdziesiątych naukowcy odkryli, że związki CFC wykorzystywane powszechnie w produktach gospodarstwa domowego, takich jak lodówki czy zamrażarki niszczą otaczającą Ziemię warstwę ozonową, świat przeżył szok. Ozon znajdujący się na wysokości od 20 do 40 km nad poziomem morza, szczególnie na wysokości 32 km chroni bowiem życie na powierzchni Ziemi przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym, pochłaniając całkowicie promienie UV-C i częściowo promieniowanie UV-B.

REKLAMA

Naukowcy przyznali wtedy, że zniszczenie 10 proc. warstwy ozonowej może odpowiadać za nawet 300 000 nadmiarowych przypadków nowotworów skóry na całym świecie. Nic zatem dziwnego, że pod koniec lat osiemdziesiątych podjęto na całym świecie decyzję o wycofaniu CFC z produktów gospodarstwa domowego. Pozytywne efekty tej decyzji odczuwamy do dzisiaj. Stopniowo dziura ozonowa zaczęła maleć, a poziom ozonu w stratosferze zaczął wracać do normy. Aktualnie szacuje się, że całkowicie dziura ozonowa może stać się przeszłością do 2060 roku.

Ozon nie przepada za pożarami

Najnowsze badania wskazują, że problem dziury ozonowej może do nas wrócić wraz z ocieplaniem atmosfery. Co ma jedno z drugim wspólnego? Ocieplanie atmosfery wiąże się w ostatnich latach z wielkoskalowymi pożarami, czy to w zachodnich Stanach Zjednoczonych, czy w Australii. Zarówno w 2019, jak i w 2020 roku Australia zmagała się z potężnymi pożarami, które wytworzyły chmurę dymu tak dużą, że dotarła ona aż do stratosfery i z czasem pokryła dużą część południowej półkuli Ziemi.

REKLAMA

Jak wskazują badacze, dym z pożarów sprowokował łańcuch reakcji chemicznych, które w efekcie doprowadziły do spadku ilości ozonu nad półkulą południową. Tego naukowcy się nie spodziewali. Co więcej, skala tego zjawiska także wydaje się być niepokojąca. Na średnich południowych szerokościach geograficznych ubyło z atmosfery ok. 1 proc. ozonu. Niedużo? Wystarczy zwrócić uwagę na to, że na przestrzeni ostatnich lat warstwa ozonowa odbudowywała się w tempie 1-3 proc... na dekadę. Spadek ilości ozonu odnotowany w marcu 2020 roku został odbudowany dopiero dziewięć miesięcy później. Przy rosnących średnich temperaturach rocznych możemy się jednak spodziewać, że pożary będą coraz częstszym problemem, a nie coraz rzadszym. To z kolei oznacza, że choć pożary same w sobie raczej nie będą powiększać dziury ozonowej, to mogą skutecznie spowolnić jej zmniejszanie i zanikanie.

Aktualnie badacze próbują w laboratoriach odtworzyć reakcje chemiczne odpowiedzialne za niszczenie warstwy ozonowej w stratosferze wskutek pożarów lasu. Zrozumienie tego procesu pozwoli lepiej monitorować i prognozować skutki kolejnych wielkoskalowych pożarów, które z pewnością w najbliższych latach będą powracały.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA