REKLAMA

Planetoida, przez którą wyginęły dinozaury, zmasakrowała Ziemię bardziej niż się wydawało

65 milionów lat temu. Pogodny wtorkowy poranek. Kiedy małe raptory się budzą, ojciec T-Rex jest już na polowaniu. Nikt się nie spodziewa, że to ostatni dzień i następnego polowania już nie będzie. Zupełnie bez ostrzeżenia w atmosferę ziemską nad Półwyspem Jukatan wchodzi planetoida o średnicy 10 kilometrów. Reszta jest już tylko historią. Dinozaury też. Okazuje się jednak, że dla tych nielicznych stworzeń, które przeżyły tę apokalipsę następne milenia były dużo gorsze niż dotychczas uważaliśmy.

Planetoida, przez którą wyginęły dinozaury zmasakrowała Ziemię
REKLAMA

Najnowsze badania, które swoją drogą zostały wykonane niejako przy okazji, o czym za chwilę, wskazują, że uderzenie potężnej planetoidy w powierzchnię Ziemi doprowadziło do wyniesienia w górne warstwy atmosfery znacznie większej ilości siarki niż się wcześniej wydawało.

REKLAMA

Siarkowy świat

Siarka zawarta w gazach atmosferycznych skutecznie blokuje promieniowanie słoneczne, co oznacza, że od tego pechowego dnia rozpoczęło się znaczące, trwające setki lat ochłodzenie. Co więcej, kiedy siarka w końcu opadła na powierzchnię Ziemi zrobiła to w kroplach kwaśnego deszczu. Wszystko wskazuje na to, że siarki tej, a tym samym kwaśnego deszczu było na tyle dużo, że na kilkadziesiąt tysięcy lat na trwałe zmieniła się charakterystyka chemiczna oceanu. To z kolei sprawiło trudności w odrodzeniu się życia. Na lądzie stało się to szybciej, bowiem siarka wraz z opadami z czasem z lądu przedostała się do oceanu. Z tego też powodu życie morskie potrzebowało znacznie więcej czasu na odbudowę.

Przypadkowe odkrycie

Odkrycie tego faktu wymagało przypadku. Naukowcy badający skamieniałości muszli sprzed milionów lat pobrali z rzeki Brazos w Teksasie także próbki osadów. Tak się składa, że miejsce to znajdowało się pod wodą także 65 mln lat temu, kiedy wymierały dinozaury. W laboratoriach Uniwersytetu St Andrews w Szkocji naukowcy przeanalizowali skład izotopowy siarki.

REKLAMA

Ku zdumieniu badaczy okazało się, że siarka w osadach wykazuje ślady przeszłych interakcji z promieniowaniem ultrafioletowym. Takie interakcje natomiast mogły zachodzić w atmosferze beztlenowej, albo - w przypadku atmosfery tlenowej - w bardzo wysokich warstwach atmosfery. Pierwszy przypadek odpada, bowiem na Ziemi tlenu w atmosferze jest mnóstwo od ponad 2 miliardów lat. Pozostaje zatem druga opcja. Ilość siarki w osadach wskazuje, że 65 mln lat temu w wyniku uderzenia planetoidy do stratosfery trafiła naprawdę ogromna ilość tego pierwiastka.

Dotychczasowe teorie mówiły, że w wyniku uderzenia planetoidy do atmosfery trafiło od 30 do nawet 500 miliardów ton siarki. Taka ilość mogłaby spowodować spadek średnich temperatur o nawet 8 stopni Celsjusza. Najnowsze informacje jednak wskazują, że było dużo gorzej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA