Kosmiczne śledztwo. Nie ma czarnej dziury, a zamiast niej jest... wampir
Zaledwie dwa lata temu astronomowie poinformowali o odkryciu w odległości zaledwie 1000 lat świetlnych najbliższej nam czarnej dziury. Obiekt ten oznaczony numerem HR 6819 wzbudził jednak wiele podejrzeń w świecie astronomii. Nic dziwnego, że naukowcy zabrali się za sprawdzanie tego odkrycia. Dzisiaj międzynarodowy zespół naukowców z Belgii opublikował wyniki swojego śledztwa.
Odkrycie tak bliskiej czarnej dziury wywołało wiele ekscytacji zarówno wśród opinii publicznej jak i w świecie astronomii. Naukowcy, którzy pierwotnie odkryli czarną dziurę wskazywali, że HR 6819 to układ potrójny składający się z gwiazdy okrążającej czarną dziurę w ciągu 40 dni i jeszcze jednej gwiazdy okrążającej ten układ podwójny po znacznie większej orbicie. Był to zatem niezwykle skomplikowany, ale nie niemożliwy układ trzech obiektów kosmicznych.
Julia Bodensteiner, doktorantka z astronomii na Uniwersytecie w Leuven w Belgii znalazła jednak alternatywne wytłumaczenie danych obserwacyjnych. Według niej układ ten mógłby być układem dwóch gwiazd, bez czarnej dziury. Aby jednak wszystko pasowało do danych, jedna z gwiazd musiałaby zedrzeć z drugiej znaczącą część jej masy. Naukowcy postanowili zatem ponownie zwrócić największe teleskopy w kierunku HR 6819, aby ustalić który scenariusz prawidłowo opisuje rzeczywistość.
Do obserwacji układu wykorzystano Bardzo Duży Teleskop (VLT) oraz interferometr VLTI. Naukowcy ustalili, że w układzie znajdują się dwa źródła światła. Należało zatem ustalić, czy krążą one blisko siebie wokół wspólnego środka masy, czy też odległość między nimi jest większa. W tym drugim przypadku do wytłumaczenia danych konieczna byłaby obecność czarnej dziury.
HR 6819 to po prostu układ dwóch gwiazd okrążających się wzajemnie
Zainstalowane na teleskopie instrumenty GRAVITY oraz MUSE ustaliły, że oba źródła światła znajdują się blisko siebie, w odległości zaledwie 50 mln km czyli trzy razy mniejszej od odległości Ziemi od Słońca. Tak mała odległość pozwoliła ostatecznie ustalić, że HR 6819 to po prostu układ dwóch gwiazd okrążających się wzajemnie. Co więcej, jest to bardzo krótko trwający okres ewolucji układu podwójnego, w którym jedna gwiazda zdarła z drugiej niemal całą jej atmosferę. W takim procesie jedna gwiazda znacząco zmniejsza swoją masę, a druga ją powiększa i tym samym przyspiesza tempo rotacji wokół własnej osi. Jak mawiają naukowcy jest to przypadek gwiezdnego wampiryzmu, który sam w sobie jest fascynujący.
Można zatem stwierdzić, że odkrycie jakiejś pobliskiej czarnej dziury jeszcze przed nami. Jak jednak zaznaczają naukowcy, jest to tylko kwestia czasu, bowiem szacunki jednoznacznie wskazują, że w Drodze Mlecznej czarnych dziur o masie gwiazdowej jest kilkaset milionów, a więc któraś z nich na pewno skrywa się gdzieś w naszym otoczeniu.