Wracamy do węgla, karczujemy Amazonię. Przez wojnę zapomnieliśmy o katastrofie klimatycznej
Chociaż na samym początku wojny podkreślano, że agresja Rosji ma wiele wspólnego z uzależnieniem państw od wydobywanych surowców, zwrot w stronę zielonej energii mógł być tylko chwilowym pomysłem. Coraz więcej krajów zauważa, że trzeba bazować na tym, co się ma - niszcząc przy tym środowisko.
Svitłana Krakovska, ukraińska naukowczyni z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu, zwracała uwagę, że wojna i kryzys klimatyczny mają wspólne źródło: paliwa kopalne. Rosja mogła liczyć na olbrzymie ilości gotówki ze sprzedaży węgla i gazu do wielu państw, w tym Polski, co w teorii pozwoliło sfinansować wojenną machinę.
- Nie wystarczy dzisiaj zmienić dostawcę paliw kopalnych, bo ich spalanie będzie generować kolejne konflikty. Polska i Unia Europejska muszą przyspieszyć transformację energetyczną, by jak najszybciej ograniczyć spalanie paliw kopalnych. Trzeba nadać najwyższy priorytet inwestycjom w odnawialne źródła energii i w oszczędzanie energii, choćby przez termomodernizację domów. Tylko solidarne i zmasowane działania mogą nas uniezależnić od paliw kopalnych
- mówiła Ewelina Kycia z Greenpeace Polska.
Wydawało się, że takie zmasowane działania się pojawią. Przykład miały dać Niemcy, wcześniej niechętne atomowi i będące w komitywie z Rosjanami w sprawie przepływu gazu. Prowadzona polityka zakładała zamknięcie nie tylko kopalni węglowych, ale też wygaszenie elektrowni jądrowych. Kluczowym elementem tej układanki był Nord Stream 2, gwarantujący dostawę rosyjskiego gazu.
Działania Niemców były jednak znacznie szersze. Przykładem jest projekt taksonomii UE uznający paliwa gazowe jako zrównoważone, wbrew temu, co mówią ekolodzy.
Putin swoim bandyckim ruchem wszystko zepsuł. Mógł uzależnić Europę od rosyjskiego gazu, a doprowadził tego, że wszyscy szukają alternatywnych źródeł energii.
Rodzi się pytanie: gdzie ich szukać?
Optymistyczna, o ile można pokusić się o optymizm w tak niełatwych czasach, wizja zakładała, że przynajmniej Europa zwróci się w stronę atomu – najczystszego źródła energii. O ile Polska czy Francja już wcześniej były entuzjastami tej technologii, tak teraz politykę muszą zmienić wszyscy, z Niemcami na czele.
Tyle że atom to melodia przyszłości. Energia potrzebna jest tu i teraz. Niemcy chcą wrócić do węgla. Również w Polsce pojawiają się głosy, że tylko ten surowiec zapewni nam jakże ważną niezależność.
Pora, by się zreflektować i postawić na duże inwestycje w obszarze węgla, bo mamy go u siebie, a to - we współczesnym, nieobliczalnym świecie - jest gigantycznym atutem. Tylko trzeba umieć go wykorzystać – mówił Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, cytowany przez "Solidarność Górniczą".
Węgiel nowym złotem
Rosja sprzedawała światu nie tylko gaz, ale też węgiel. Po wybuchu wojny szybko należało szukać innych dostawców. Tyle że ci - z USA, Australii czy RPA - nie byli gotowi na takie zainteresowanie.
Nabywcy w północno-zachodniej Europie i szerzej pojętym regionie Morza Śródziemnego oraz odbiorcy tego surowca z rynku Azji Północo-Wschodniej w tym głównie Japonii, będą mieli trudności z zastąpieniem ewentualnych zakłóceń w dostawach z Rosji. Ogromna niepewność na rynku i brak alternatywy dla rosyjskich wolumenów spowodował, że ceny na przestrzeni całego miesiąca osiągały nienotowane na dotychczasową skalę poziomy – podkreślała Agencja Rozwoju Przemysłu
W związku z tym np. Włosi nie wykluczają ponownego otworzenia zamkniętych wcześniej kopalni, aby uzupełnić braki. Unia Europejska nie ma z tym problemu.
- Jeśli [kraje Europy] pozostaną dłużej przy węglu, a następnie natychmiast przejdą na źródła odnawialne, może to nadal mieścić się w parametrach, jakie ustaliliśmy dla naszej polityki klimatycznej - przekonywał Frans Timmermans, wiceszef Komisji Europejskiej.
"Historia zatoczyła koło i musimy się z tą historyczną zmianą pogodzić" - dodał. Zmiana jest faktycznie znacząca - nagle okazało się, że nawet z węglem możemy dobić do neutralności klimatycznej, planowanej na 2050.
Tyle że nie tylko o węgiel i gaz chodzi
Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro już chce położyć ręce na chronionych jeszcze terenach Amazonii. Powodem jest potas, wykorzystywany do produkcji nawozów. A dokładnie chloran potasu, którego głównym dostawcą jest, nie zgadniecie, Rosja.
Teraz Bolsonaro straszy, że bez tych dostaw bezpieczeństwo żywnościowe i rolnictwo w Brazylii jest zagrożone. A skoro tak, trzeba sięgnąć po własne rezerwy, znajdujące się na chronionym obszarze Amazonii. Ekolodzy, a nawet popularni artyści, już protestują, ale wojna to potężny argument w rękach prezydenta Brazylii.
To rzecz jasna fatalna wiadomość. W samej brazylijskiej części Amazonii tempo wycinki lasów od 2012 r. wzrosło o ponad 60 proc. Badacze już podkreślają, że gdy uwzględni się pożary, susze i właśnie wycinkę drzew, okaże się, że Amazonia uwalnia więcej gazów cieplarnianych niż jest w stanie przechowywać. Słowem: ociepla atmosferę, a nie ją chłodzi.
Możemy domyślać się, że pretekstów do niszczenia środowiska z czasem przybędzie. A wojna będzie usprawiedliwieniem, wszak chodzi o utrzymanie energii czy pożywienia. Może i Rosja wykrwawia się sankcjami, ale już widać, że agresja Putina niszczy nie tylko Ukrainę, ale też poniekąd cały świat.