Organy do transplantacji chcą dostarczać przez orbitę. Wymyślili kapsuły, które wylądują w dowolnym miejscu na Ziemi
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Pogodny dzień, grzybobranie, jajecznica z leśnymi grzybami, szpital, zatrucie muchomorami. Taki scenariusz kończy się koniecznością wykonania pilnego przeszczepu wątroby. Gdyby tylko była możliwość znalezienia organu do przeszczepu w ciągu kilku godzin. Nowy startup twierdzi, że wkrótce będzie to możliwe.
Mowa tutaj o amerykańskim startupie Inversion założonym m.in. przez byłego pracownika SpaceX. W swojej działalności nie chce jednak zajmować się wynoszeniem ładunków w przestrzeń kosmiczną, a ściąganiem ich na Ziemię
Inversion pracuje aktualnie nad opracowaniem stosunkowo niewielkich kapsuł o średnicy ok. 120 cm, które mogłyby być wynoszone na orbitę okołoziemską na pokładzie dowolnej rakiety, a następnie w razie potrzeby, niejako na zlecenie, szybko sprowadzane w ziemską atmosferę, aby dostarczać ładunek w dowolne miejsce na Ziemi.
Po co komu takie kapsuły?
Założyciele Inversion przekonują, że kiedy już ceny wynoszenia ładunków na orbitę spadną do akceptowalnego poziomu, będzie można wynosić na orbitę tysiące takich kapsuł, np. zawierających organy gotowe do przeszczepu. Taka kapsuła, krążąc wokół Ziemi mogłaby przechowywać ładunek nawet do 5 lat. Jakby nie patrzeć warunki nieważkości są idealne do przechowywania delikatnych obiektów, jak organy, które na powierzchni Ziemi po takim czasie nie nadawałyby się do niczego. W sytuacji awaryjnej dowolny szpital na Ziemi mógłby skontaktować się z firmą i poprosić o dostarczenie organu na Ziemię. W tym momencie firma uruchamia silniki kapsuły, które sprowadzają ją w ziemską atmosferę z prędkością 25-krotnie większą od prędkości dźwięku. Po wstępnym wyhamowaniu w atmosferze kapsuła miałaby opadać na powierzchnię Ziemi na spadochronach w odległości ok. 10 km od miejsca docelowego, np. szpitala.
O swoim pomyśle twórcy opowiedzieli kilka dni temu dziennikarzom z New York Timesa.
Na pierwszy rzut oka brzmi to fantastycznie. Twórcy startupu rozważają też wykorzystanie kapsuł do przechowywania podstawowych zestawów medycznych, które mogłyby być z orbity dostarczane w miejsca wystąpienia katastrof naturalnych, gdzie służby nie są w stanie jeszcze dotrzeć.
Startup składający się z dwóch 23-latków jak na razie testuje spadochrony, które miałyby hamować stworzone przez nich kapsuły. Co więcej, udało im się nawet pozyskać finansowanie rzędu 10 milionów dol. na rozwój technologii.
Naukowcy jednak studzą optymizm. Wchodzenie w atmosferę ziemską wiąże się z ogromnym tarciem i wzrostem temperatury pojemnika. Im mniejszy jednak pojemnik, tym trudniej zachować jego stabilność i tym trudniej odprowadzić z niego ciepło.
Co więcej, tysiące kapsuł z organami ludzkimi (brzmi to trochę makabrycznie) na orbicie automatycznie przywołuję kwestię śmieci kosmicznych. Za kilka lat na orbicie może znajdować się kilkadziesiąt tysięcy satelitów, które już same w sobie będą stanowiły potężny problem. Jeżeli dołożymy do tego tysiące zasobników sytuacja będzie tylko poważniejsza.
Młodzi twórcy póki co krytyką się nie przejmują. Wsparcie ze strony funduszy kapitałowych sprawia, że Inversion chce wykonać pierwszy lot testowy już w 2023 roku i rozpocząć regularną działalność już dwa lata później. Cele są zatem jednocześnie mało realistyczne i bardzo ambitne. Z drugiej strony, czy nikt tak nie mówił o planach Elona Muska jeszcze dekadę temu?