REKLAMA

Cisza to dziś dobro luksusowe. E-hałas jest wszędzie

O tym, że hałas jest niebezpieczny dla zdrowia człowieka, wiemy wszyscy. WHO od lat nomen-omen trąbi na ten temat, przestrzegając przed skutkami nie tylko krótkotrwałej ekspozycji na głośne dźwięki, ale też przed zanieczyszczeniem hałasem, które możemy zacząć traktować jako chorobę cywilizacyjną. Tymczasem hałas może być dla nas groźny, nawet gdy pozornie siedzimy w ciszy. Już tłumaczę.

Wpływ hałasu na zdrowie człowieka. E-hałas nas zabija
REKLAMA

Spędziłem wczoraj 10 minut, przykładając ucho do każdego z urządzeń elektrycznych w moim domowym biurze. Jako osoba ze słuchem nadwrażliwym na pewne częstotliwości, bardzo źle znoszę takie odgłosy jak piszczenie cewek, wysoki szum wiatraków czy po prostu zakłócenia radiowe, o które w naszych domach przepełnionych elektroniką nietrudno.

REKLAMA

Zazwyczaj udaje mi się zepchnąć te odgłosy na dalszy plan, a też staram się ustawicznie zagłuszać je muzyką czy podcastami. Ponadto przez większość czasu na moim biurku stoi laptop, który szumem wiatraków przykrywa inne, mniej intensywne hałasy. Teraz jednak, gdy postawiłem na biurku bezgłośnego MacBooka Pro, nagle wszystkie inne dźwięki otoczenia doszły do głosu, w tym jeden nowy, którego źródła nie mogłem zlokalizować.

Sprawdziłem wszystko - każde gniazdko, każdą ładowarkę, router, głośniki, zasilacze od testowych laptopów i same laptopy - bez skutku. Dźwięk zdawał się dochodzić zewsząd i znikąd jednocześnie; nie mogłem jednoznacznie określić jego źródła, a po kilku minutach dźwięczał mi w mózgu z taką intensywnością, że trudno mi było określić choćby kierunek, w którym należy szukać.

Zrezygnowany usiadłem na krześle, odgiąłem oparcie i wtedy mnie olśniło. Całkiem dosłownie, bo nad głową mam oprawę rastrową z dwoma świetlówkami Philips Master Graphica, które zapewniają mi i mojej żonie niezabarwione światło podczas obróbki zdjęć. To jedna z tych świetlówek wydawała z siebie ten hałas; prawdopodobnie dobiega kres jej żywota i lada dzień przestanie świecić. Nim to jednak nastąpi, dołączy do głośnego chóru elektronicznych brzęczków, z którymi niemal każdy z nas ma styczność, a czasem nie zdaje sobie z tego sprawy.

Wpływ hałasu na zdrowie człowieka. E-hałas nas zabija.

Pisząc te słowa, siedzę w domowym biurze przepełnionym elektroniką. Na co dzień nie myślę o konkretnych źródłach elektronicznych odgłosów, ale gdy rozprawiłem się z brzęczącą świetlówką, zacząłem podliczać, skąd jeszcze słyszę mniej lub bardziej uporczywe brzęczenie i aż mnie zmroziło. Hałasuje ładowarka od laptopa, którą mam pod biurkiem. Brzęczą głośniki, bo szkoda mi było pieniędzy na droższy, lepiej ekranowany model. Posiadacze aparatów Canona z pewnością znają też donośne, irytujące bzyczenie ładowarki, gdy znajdujący się w niej akumulator naładuje się do pełna. Ciche piszczenie cewek dobiega też z testowego laptopa, którego mam na biurku. To żaden wymysł - to zupełnie normalne. Płynący w instalacji elektrycznej prąd zmienny powoduje fluktuację pola magnetycznego, co wywołuje wibrację. Każdy sprzęt elektroniczny wydaje z siebie hałas, choć tylko te o wyższym woltażu robią to w sposób wyraźny.

 class="wp-image-1741470"

Na szczęście nasz adaptujący się organizm sprawia, że wszystkie te odgłosy niejako przechodzą do tła i przestajemy je aktywnie rejestrować; stają się białym szumem. Ba, większość ludzi pewnie nawet nie słyszy tych wszystkich brzęczących ustrojstw, bo nie ma na tyle czułego słuchu. Jednak to, że nie słyszymy dźwięku, wcale nie znaczy, że go nie ma.

W artykule opublikowanym w Journal of Integrative Medicine w 2019 r. autorzy sugerują, iż wpływ elektronicznego hałasu na zdrowie człowieka może być równie znaczący, co wpływ dźwięków o zbyt wysokim natężeniu lub zanieczyszczenia hałasem. A skoro tak, to w perspektywie czasu nadmierna ekspozycja na e-hałas może powodować nie tylko do powolnej utraty słuchu, ale także wzmagać zmęczenie, stres, powodować bóle głowy, a nawet bezsenność. Co więcej, udowodniono, iż regularna ekspozycja na hałas podnosi ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia a nawet osłabia zdolności kognitywne i negatywnie wpływa na wytwarzanie kortyzolu. Mówiąc wprost: nadmierna ekspozycja na hałas, nawet ten pozornie niewielki, może mieć negatywny wpływ na zdrowie człowieka w perspektywie długoterminowej.

Cisza to dziś dobro luksusowe.

REKLAMA

Kiedy ostatnio doświadczyliście ciszy? Takiej prawdziwej, nieprzerywanej niczym ciszy, albo przynajmniej nieprzerywanej odgłosami cywilizacji? Jeśli mieszkacie w mieście, pewnie nawet nie będziecie w stanie sobie przypomnieć ostatniego razu, gdy zza okna nie dobiegał szum przejeżdżających samochodów, odgłos klaksonów i gwar codzienności. No chyba, że korzystacie ze słuchawek z aktywną redukcją hałasu - wówczas ciszę można mieć na zawołanie, choć to wciąż ledwie proteza dla prawdziwego ograniczenia hałasu, o które w dzisiejszym świecie jest coraz trudniej.

Jeden z moich nauczycieli w liceum zwykł mawiać, że ludzie boją się ciszy. Że każdą chwilę spokoju muszą przerwać słowem, muzyką lub innymi odgłosami, bo boją się zostać sam na sam z własnymi myślami. Czasem myślę jednak, że jeśli faktycznie miał rację i boimy się ciszy, to źródło tego strachu może leżeć zupełnie gdzie indziej - cisza jest dziś tak rzadko spotykanym zjawiskiem, że… jej obecność może rodzić w nas strach przed nieznanym. Bo skoro wokół nas hałasuje dosłownie wszystko, gniazdka piszczą, psy szczekają, to gdzie mamy szukać spokoju?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA