Przestały być ekstrawaganckim gadżetem dla bogatych. Samsung chwali się rosnącą sprzedażą składanych smartfonów
Samsung właśnie pochwalił się, że w 2021 roku sprzedał czterokrotnie więcej składanych smartfonów niż w roku ubiegłym. I trudno się dziwić, wszak Galaxy Z Flip 3 i Galaxy Z Fold 3 dalece wyprzedzają swoich poprzedników, jednak nie tylko dzięki temu zainteresowanie składanymi smartfonami rośnie. Co zatem sprawia, że ludzie chcą kupować te – do niedawna uważane za bezsensowne – gadżety?
Nie będę ukrywał, że spoglądam na temat składanych smartfonów przez silnie zabarwione na różowo okulary, wszak spędziłem ostatni rok przez większość czasu nosząc składany telefon w kieszeni. Zaczęło się ostrożnie, od Galaxy Z Flip 5G, który miał wiele wad, ale był tak cudownie inny od wszystkiego, że przez 3 miesiące nie opuścił mojej kieszeni. Kiedy zaś Samsung wypuścił na rynek trzecią generację Flipa i Folda, nie mogło być inaczej – to jednoznacznie moje ulubione gadżety roku. Nie tylko w kategorii smartfonów, ale elektroniki w ogóle.
Czytaj również:
Składane smartfony coraz lepiej się sprzedają. I nic dziwnego.
Samsung właśnie pochwalił się, że w 2021 r. sprzedał czterokrotnie więcej składanych smartfonów niż rok temu. Mało tego, według badań wśród konsumentów, Samsung Galaxy Z Flip 3 przekonał do zmiany marki posiadanego telefonu o 150 proc. więcej osób niż Galaxy Note 20 i o 140 proc. więcej osób niż Galaxy S21.
Wbrew temu, co mówią złośliwcy, wcale nie oznacza to, że w tym roku składany smartfon kupiło 12 osób zamiast 4. Nie znamy co prawda konkretnego wolumenu sprzedaży, ale analitycy szacują sprzedaż serii Z na poziomie 8-9 mln sztuk w 2021 r. Skąd ten nagły wzrost popularności?
Przede wszystkim tegoroczne składaki wyzbyły się niemal wszystkich wad poprzedników, z brakiem wodoodporności na czele. Z Flip 3 i Z Fold 3, nie licząc braku pyłoszczelności, są dziś równie wytrzymałe jak konwencjonalne smartfony z najwyższej półki. Nie ustępują też niemal w niczym konwencjonalnym smartfonom, jeśli chodzi o funkcjonalność. Ba, Galaxy Z Fold 3 dalece wyprzedza dowolny inny telefon, jeśli chodzi o możliwości, zaś Z Flip 3 potrafi wszystko to, co np. Galaxy S21, a do tego można go złożyć na pół. Nie ma więc istotnych kompromisów jakościowych, które mogłyby odstraszyć od zakupu.
Po drugie, Galaxy Z Flip 3 jest tani. Może nie na polskie warunki, gdzie 6000 zł to wciąż zaporowa cena dla większości, ale jest na tyle tani, by mógł sobie pozwolić na niego każdy, kto rozważa zakup topowego smartfona. Tym bardziej teraz, gdy cena Z Flipa 3 spadła do poziomu 4800 zł. W krajach bardziej zamożnych jego cena jest więcej niż akceptowalna. Do tego pamiętajmy, że wraz z premierą trzeciej generacji znacząco potaniała druga generacja składanych Samsungów. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych Galaxy Z Fold 2 i Galaxy Z Flip 5G były ustawicznie przeceniane w ostatnim półroczu, a nawet w Polsce Z Flipa 5G można kupić w cenie nieco ponad 3000 zł.
To powody praktyczne. Sądzę jednak, że równie ważny w tym wzroście zainteresowania jest też fakt ogólnego znudzenia smartfonami. Konwencjonalne telefony stały się tak do bólu generyczne i homogeniczne, że ze świecą szukać między dziesiątkami modeli czegokolwiek wyjątkowego. Jest kilka perełek, ale poza nimi świat smartfonów to dziś świat ekstremalnie nudnych, podobnych do siebie kanapek ze szkła i metalu. Składaki są inne. Są ciekawe. Wyróżniają się na pierwszy rzut oka, prowokują rozmowy. Przypominają czasy, kiedy cały rynek elektroniki użytkowej był jeszcze młody i świeży, a społeczność gadżeciarzy była zainteresowana czymś więcej, niż cyferkami w benchmarkach.
Zresztą urokiem składaków jest to, że one wcale nie są dedykowane wyłącznie gadżeciarzom; zwłaszcza Galaxy Z Flip 3 to przede wszystkim sprzęt dla ludzi chcących wyróżnić się z tłumu. Nie dla nerdów w maminych piwnicach, ale dla ludzi oczekujących, że ich najbardziej personalny gadżet będzie czymś więcej, niż tylko nieodróżnialnym, smutnym blokiem krzemu.
Galaxy Z Flip 3 przetarł szlak. Dobra sprzedaż Samsunga to doskonała wiadomość dla całego rynku.
Konkurencja nie śpi. Rywale Samsunga już teraz albo prezentują, albo przygotowują własne składane smartfony, które mają trafić na rynek już w przyszłym roku. Samsung zaś wyświadcza nam wszystkim przysługę, publicznie chwaląc się świetnymi wynikami sprzedaży składaków, bo tym samym pokazuje, że w tej kategorii są pieniądze. Że ludzie ich chcą. A skoro jest popyt, to można się spodziewać, że kolejni producenci będą chcieli zapewnić podaż, by ukroić dla siebie kawałek tego emocjonującego tortu.
Im więcej składaków na rynku, tym będą one lepsze i tańsze. Im będą tańsze, tym więcej ludzi po nie sięgnie. A już stricte osobiście mam nadzieję, że składaków będzie jak najwięcej, bo za każdym razem, gdy otwieram pudełko z kolejnym smartfonem z generatora smartfonów, w moim wewnętrznym geeku coś umiera. Nie mogę się doczekać chwili, gdy telefony znów będą fajne, ale na szczęście wiele wskazuje, że może to nastąpić już w nowym roku.