Polskie drzewa umierają i bez pożarów. Katastrofa dzieje się na naszych oczach
Drzewa umierają, stojąc – to bardzo banalne, ale jednocześnie trafne hasło. Drzewa w polskich lasach są w kryzysowej sytuacji, która w związku z katastrofą klimatyczną będzie tylko się pogarszać. Idź do lasu zobaczyć sosnę albo świerki, póki jeszcze są.
Ostatnie lato to pasmo pożarów w wielu regionach na świecie. Według unijnych danych drzewa, które spłonęły tylko w ciągu dwóch miesięcy w Syberii, Ameryce Północnej czy Turcji, wyemitowały 2,5 mld ton dwutlenku węgla. Tyle samo, co Indie w ciągu… całego roku.
Za ostatnie fale pożarów, które przetoczyły się przez świat od 2015, odpowiada wzrastająca na Ziemi temperatura – twierdzi Światowa Organizacja Meteorologiczna. Logiczne. Upały doprowadzają do suszy, więc ogień może rozprzestrzeniać się dłużej i szybciej.
Straty są już ogromne i bezpowrotne
Wystarczy powiedzieć, że pożary w Kalifornii doprowadziły do zniszczenia niemal 11 proc. całej światowej populacji tego gatunku. A mówimy o drzewach, które potrafią żyć tysiąc lat!
Z raportu BGCI wynika, że 30 proc. gatunków drzew na całym świecie zagrożonych jest wyginięciem. Niestety, Polska nie jest wyjątkiem na mapie i mamy dokładnie te same problemy.
Już w 2016 roku Krzysztof Fronczak w piśmie „Echa Leśne” pisał, że świerki są w odwrocie. To gatunek drzewa, który najbardziej nie radzi sobie z suszą – przez płaski system korzeniowy. Drzewo po prostu nie może głęboko sięgać po wodę. Wówczas świerki stają się słabsze, a to z kolei dobra wiadomość dla szkodników – korniki i rytownik pospolity. Dla tego drugiego wzrost temperatur to dłuższy okres działania.
Na cieplejszą pogodę nie narzekają też boreczniki, żywiące się igłami sosny. Przez to osłabiają samo drzewo, mogąc przyczynić się nawet do jego śmierci.
Niestety, susza to problem coroczny, który na dodatek się pogłębia – bo dni w roku bez deszczu stale przybywa. Do czego to doprowadzi?
Współcześni 30-40-latkowie mogą dożyć czasów, gdy z polskich lasów zniknie 75 proc. drzew
To prognoza naukowców z Państwowej Akademii Nauk. Wśród szczególnie zagrożonych gatunków wymienili sosnę zwyczajną, świerk pospolity, modrzew europejski oraz brzozę brodawkowatą.
- To szokujące dane, gdy weźmie się pod uwagę to, że sosna stanowi 58,5 proc., brzoza 7,5 proc., a świerk 6,4 proc. powierzchni lasów w Polsce – podkreślali autorzy opracowania.
Drzewom szkodzi też fatalne powietrze. A jak wiemy – nie brakuje u nas regionów, gdzie jest ono bardziej niż tragiczne. Zresztą wystarczy zerknąć na mapę jakości powietrza. W sobotę znowu byliśmy czerwoną plamą na tle Europy:
Jak zanieczyszczenia szkodzą drzewom?
Wspomniane aparaty szparkowe w konsekwencji pozostają cały czas otwarte, co doprowadza do przesuszenia. A ostatecznie do obumierania drzewa. Szczególnie zagrożone są sosny leżące w miejscach, gdzie jakość powietrza jest kiepska. Wracamy więc do wspomnianej mapy i już wiemy, skąd dane o znikaniu drzew w Polsce.
Problem jest jednak globalny. Na przykład w Niemczech jedynie jedna piąta drzew ma nienaruszoną koronę. To efekt zleconych przez tamtejszy rząd badań stanu lasów, przeprowadzonych na zlecenie Federalnego Ministerstwa Rolnictwa.
„Burze, susza, olbrzymia inwazja korników, a także nasilające się pożary lasów w ciągu ostatnich trzech lat, spowodowały ogromne zniszczenia lasów w Niemczech” – napisano w raporcie. A jak wiemy, ekstremalne zjawiska pogodowe będą się tylko nasilać.
Pomysł na weekend? Przejść się do lasu. Póki jeszcze stoi.