Jeden pożar zabił 10 proc. wszystkich sekwoi na świecie. To te drzewa, które są odporne na ogień
„Odporność” na ogień to cecha, którą sekwoje zawdzięczają grubej korze. Niestety nawet ona nie dała rady pożarowi, przez co liczebność tych wielkich drzew na świecie znacząco się zmniejszyła. Wszystko za sprawą jednej katastrofy.
Dopiero teraz na jaw wychodzą szczegóły spustoszenia, jakie wywołał ubiegłoroczny pożar w Kalifornii. Obrazki pozwalały domyślać się, że jest źle: ogień spowodował, że w miasta regionu przypominały bardziej kadry z takich filmów jak Blade Runner czy Mad Max. Szczegółową skalę katastrofy poznajemy dziś, po dokładniejszych analizach naukowców. Ich raporty pokazują ogrom zniszczeń.
Spłonęło 10 proc. wszystkich sekwoi na świecie
Pożar pochłonął od 7,5 tys. do 10 tys. drzew, co stanowi od 10 do nawet 14 proc. wszystkich sekwoi na świecie. Liczba szokuje, tym bardziej że mówimy tylko o jednym pożarze. Choć był „wyjątkowy”, o ile takie słowo pasuje do katastrofy.
Wszystko zaczęło się od uderzenia pioruna. Pożar trwał od sierpnia do grudnia. Mimo że żywioł udało się ugasić, to miesiąc temu dostrzeżono jedno z drzew, które nadal się tliło. To jeden z efektów zmian klimatycznych – wyjątkowo sucha zima sprawiła, że ogień mógł się palić przez tak długi okres.
– Drzewa żyły przez tysiące lat. Udało im się przetrwać wiele pożarów – powiedziała Christy Brigham z Sequoia and Kings Canyon National Parks. To tylko pokazuje skalę i siłę niszczycielskiego ognia.
Sekwoje to najwyższe obecnie żyjące drzewa. Niektóre mogą liczyć nawet 2 tys. lat. Osiągają wysokość 76 metrów. Na tym ich zalety się nie kończą. Dorosłe osobniki są w stanie zaabsorbować od 200 do 250 ton dwutlenku węgla. Tego wsparcia od 10 proc. drzew już nie uzyskamy.
Owszem, naukowcy pracują nad tym, by klonować największe okazy, ale i tak pożary w Kalifornii to niepowetowana strata
Dane smucą szczególnie, jeśli przypomnimy sobie, że niedawno obumarło najstarsze polskie drzewo – dąb Chrobry. Powodem również był pożar, choć wywołany nie przez burzę, a człowieka. To nie pierwszy raz, kiedy ludzka głupota doprowadza do katastrofy.