REKLAMA

Już wiadomo, po co rosyjskie boty piszą w komentarzach bzdury

Naukowcy nie mają wątpliwości: to trolle z Rosji są odpowiedzialne za syf w komentarzach pod artykułami w serwisach informacyjnych — również tych z Polski. Badacze wyjaśnili, w jakim celu fejkowe konta umieszczają w sieci swoje wpisy.

10.09.2021 16.41
rosyjskie-boty-komentarze-trolle-social-media
REKLAMA

W internecie panuje przekonanie, że Rosjanie prowadzą zakrojone na szeroką skalę działania dezinformacyjne w internecie. Ba, nawet największy portal społecznościowy świata bez kozery wskazuje palcem Rosję jako źródło fake newsów dotyczących m.in. szczepionek na koronawirusa. Okazuje się jednak, że to była tylko kropla w morzu fejków, a spora w tym zasługa botów piszących komentarze.

REKLAMA

Naukowcy z uniwersytetu Cardiff niedawno zbadali, w jakim właściwie celu fikcyjne konta zostawiają komentarze pod artykułami prasowymi i prześledzili, w jaki dokładnie sposób są takowe treści później wykorzystywane. Na liście witryn, których systemy komentarzy wykorzystano w ramach trwającej od lat kampanii dezinformacyjnej, znalazły się również serwisy z Polski.

Co mają wspólnego Interia, Wirtualna Polska, Defence24 i wPolityce?

Okazuje się, że badacze z uniwersytetu Cardiff, którzy postanowili zbadać zjawisko siania dezinformacji, zidentyfikowali komentarze pojawiające się właśnie w tych polskich serwisach jako służące później do wprowadzania opinii publicznej błąd. Oprócz tego podobne treści pojawiły się w wielu innych europejskich serwisach i to właśnie na ich podstawie powstają potem fejki.

Łącznie przebadano treści z 32 witryn internetowych z 16 krajów, a oprócz polskich serwisów na liście znalazły się m.in. niemiecki Der Spiegel, francuskie Le Figaro, brytyjski DailyMail i amerykańskie Fox News. Zamieszczane w nich komentarze o prorosyjskim lub antyzachodnim wydźwięku były potem przedstawiane jako głos czytelników danego serwisu albo przedstawicieli danej nacji.

Akcja dezinformacyjna z wykorzystaniem komentarzy na zachodnich portalach trwa od co najmniej 2018 r.

Jak przekonują naukowcy, ta szeroko zakrojona kampania przybrała w dodatku w ostatnim czasie na sile. W badanym okresie, czyli od marca do kwietnia 2021 r. boty skupiały się na sytuacji na sytuacji na Ukrainie, a teraz trolle wzięły sobie na celownik materiały poświęcone wycofaniu się amerykańskich wojsk z Afganistanu. Artykuły na bazie tych wypowiedzi powstają cały czas i promuje je witryna inoSMI.ru.

 class="wp-image-1852684"
Tak wyglądają materiały powstałe na bazie wypowiedzi rosyjskich botów

Wypowiedzi trolli są przestawiane jako kontrowersyjne głosy czytelników danego tytułu prasowego lub wręcz stanowisko przedstawicieli którejś zachodniej nacji, czyli np. Brytyjczyków, którzy rzekomo widzą w powrocie Talibów do władzy w Afganistanie koniec cywilizacji Zachodu czy coś podobnego. Uwiarygodnić przekaz ma załączenie do tego typu tekstów logo witryny, w której umieszczono komentarze.

Trolle nie reagują też na zarzuty, że są rosyjskimi botami cytowanymi później przez inoSMI.ru i zbierają ponadprzeciętnie wiele „łapek” w górę.

Jak podaje przy tym BBC, do promowania fake newsów są wykorzystywane serwisy social media, w tym Telegram i YouTube. Pomaga w tym brak odpowiednich zabezpieczeń, dzięki czemu konta wykorzystywane do trollingu w komentarzach na przestrzeni roku potrafią zmienić kilkadziesiąt razy swoją lokalizację i kilkaset razy (!) zmienić nazwę, co pozwala recyklingować fejkowe profile.

rosyjskie-boty-komentarze-trolle-social-media 2 class="wp-image-1852687"
Siatka powiązań pomiędzy serwisami wykorzystywanymi przez rosyjską farmę trolli

A jaka jest skala tego zjawiska? W przypadku serwisu Le Figaro badacze podejrzewają, że nawet 17 proc. z 4294 komentarzy umieszczonymi pod 99 tekstami dotyczącymi Ukrainy, Rosji i NATO opublikowanymi pomiędzy 1 marca i 20 kwietnia 2021 r. może pochodzić od rosyjskich botów. Polska z kolei jest na liście 12 krajów, których użytkownicy treści inoSMI.ru powielają w social media.

REKLAMA

Badacze są też przekonani, że szeroko zakrojona kampania dezinformacyjna faktycznie może budować w odbiorcach fałszywe przeświadczenie co do opinii danych nacji na dany temat, co ma leżeć w interesie rosyjskich władz. Nie da się jednak nikomu przypisać, ze względu na charakter tej działalności, odpowiedzialności za preparowane w ten sposób treści.

źródło grafiki głównej: g0d4ather / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA