Do biur możecie wrócić z uśmiechem. Nie dlatego, że tęsknicie – tak wam rozkaże sztuczna inteligencja
Pozytywne nastawienie jest niezbędne, aby odżegnać wszelkie kłopoty i złe myśli – twierdzą samozwańczy psycholodzy, pomijając tym samym wiele innych istotnych kwestii. Ale co jeśli w tym stwierdzeniu coś jednak jest? Właśnie nad tym zaczęły zastanawiać się tęgie głowy z Canona. Ich algorytm to wymysł rodem z serialu „Black Mirror” i innych dystopii.
W niektórych chińskich biurach Canona sztuczna inteligencja wpuszcza pracowników dopiero wtedy, jak ci uśmiechną się do kamery. Algorytm widząc wyszczerzone zęby, uznaje, że oto stoi przed nim gotowy, zadowolony z życia człowiek, który żadnej pracy się nie boi i podoła wszelkim trudom.
Przodownik pracy XXI wieku
Oczywiście w teorii może coś w tym być. Przedstawiciele Canona zwracają uwagę, że ludzie wstydzą się uśmiechać. Wystarczy ich do tego lekko zachęcić, a potem pójdzie już z górki. Uśmiechnięci pracownicy będą dla siebie milsi, otwarci, więc atmosfera się polepszy. Proste?
Moim zdaniem – nie bardzo. To wręcz szokujący pomysł zamienienia ludzi w roboty. Niestety tak już jest, że mamy czasami gorsze chwile. Stresujemy się obowiązkami, martwimy o bliskich albo po prostu wkurzył nas jadący za szybko kierowca. Bywa, takie jest życie. Można wymuszać uśmiech, ale ten będzie momentami sztuczny.
Być może się mylę, ale znam kilka innych pomysłów na poprawę atmosfery w pracy. Najprostszym będzie podwyżka albo inna gratyfikacja. A jeśli nie chodzi o pieniądze, to niewykluczone, że trzeba słuchać się w głos samych pracowników. Tylko po co, skoro szczęście można wymusić siłą?
Znowu ci straszni Chińczycy?
Owszem, Chiny to naród, który robi wiele, by być wielkim sygnałem ostrzegawczym, alarmującym przed tym, do czego może doprowadzić technologia znajdująca się w nieodpowiednich rękach. Tyle że podobny pomysł realizowano już w… Polsce.
W sopockim urzędzie znajdował się licznik uśmiechu. „Licznik” brzmi niewinnie, ale były to specjalne sensory odczytujące ruch mięśni twarzy.
„Jeżeli chcesz być sympatyczną i życzliwą osobą, to nie ma innego sposobu, jak zacząć się uśmiechać. Nawet na siłę. Dopiero wtedy wejdzie nam to w krew. Hormony wskoczą do ciała, zmienią zachowanie, a zachowanie zmieni postawę” – mówił w rozmowie ze Spider’s Web BizBlog Bartosz Rychlicki z Quantum CX.
Z kolei w rozmowie z trójmiejską „Wyborczą” Wojciech Zemła, sekretarz Miasta Sopotu, wyjaśniał:
Zależy nam na tym, żeby obsługa klientów odbywała się w jak najlepszej atmosferze, nawet, gdy nie jesteśmy w stanie pozytywnie rozpatrzyć sprawy, z którą zgłosił się interesant. Licznik uśmiechów wpisuje się w szerszą formułę podnoszenia standardów obsługi. Można go porównać do takiego pajączka, który ma weryfikować naszą postawę i uczulić na to, żebyśmy trzymali się prosto. Podobnie licznik ma uświadomić, że uśmiech, życzliwe podejście ma znaczenie w relacji z interesantami.
Uśmiech nic nie kosztuje – dodał sekretarz, czym doskonale podsumował tego typu pomysły. Uśmiech, w odróżnieniu od podwyżek albo innych gestów ułatwiających codzienną pracę, jest za darmo.
Czasami mówi się, że technologia odczłowiecza. I w tych przypadkach tak właśnie jest. Nie wiem, jak wy, ale ja wcale nie czułbym się w takim biurze jak w Chinach, czy urzędzie jak w Sopocie, lepiej. Co z tego, że ktoś się do mnie uśmiecha, skoro robi to wyłącznie dlatego, że obserwuje go algorytm?
Widocznie nie tylko ja tak mam, bo z początkiem roku Quantum CX zawiesiło swoją działalność. Wcześniej na firmę spadł hejt, interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich, ale prawdziwym gwoździem do trumny były pandemia. Stacjonarne punkty zostały zamknięte, a te, które działały, wymagały noszenie masek. Jak przyznawał we wpisie na blogu Bartosz Rychlicki, firmy nie chciały inwestować w narzędzie, które poprawia wyniki sprzedaży. Może i poprawia, ale jakim kosztem?