Amerykanie zajrzą na niewidoczną stronę Księżyca. Udawajmy przez chwilę, że nie ma tam Chińczyków
Aż przypominają się czasy pierwszego wyścigu kosmicznego. Zanim amerykańscy astronauci stanęli na powierzchni Księżyca i wygrali wyścig ostatecznie, to Stany Zjednoczone co chwilę przegrywały z ZSRR w mniejszych potyczkach: pierwszy satelita na orbicie, pierwszy człowiek w kosmosie, pierwsza kobieta w kosmosie, wszędzie pierwsi byli Rosjanie. Czy teraz będzie tak samo?
W zachodniej popkulturze kosmos = NASA i koniec. Warto jednak zauważyć, że ten obraz ma już coraz mniej wspólnego z rzeczywistością. NASA jest wciąż gigantem, ale takim trochę spróchniałym, lecącym siłą rozpędu, a nie energią i innowacją. Coraz bardziej jestem przekonany, że historia się powtarza, i za chwilę znowu Stany Zjednoczone będą walczyły o palmę pierwszeństwa - tym razem z Chinami. Do niedawna całkowicie nieistotne w sektorze kosmicznym, Chiny co chwilę redukują bieg i wciskają gaz w podłogę niczym uczestnicy Warsaw Night Racing.
Stany Zjednoczone muszą gonić Chiny
W ramach programu komercyjnych lotów transportowych (CLPS) na Księżyc NASA wybrała trzy nowe ładunki, które polecą na Srebrny Glob. Co ciekawe dwa z nich mają wylądować na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. To będzie pierwsza realizowana przez NASA wyprawa w to miejsce. Celem misji będzie zbadanie czy właśnie na „drugą” stronę Księżyca można będzie w przyszłości bezpiecznie wysłać amerykańskich astronautów.
Ciekawe jednak jest to, że o ile Amerykanie (ani Rosjanie) nigdy jeszcze nie lądowali na niewidocznej stronie Księżyca, to Chińczycy zrobili to już dwa lata temu. Chińska misja Chang’e-4 wylądowała tam w 2019 roku i od tego czasu łazik Yutu2 spokojnie bada sobie ten region Księżyca bez żadnych większych problemów. A jest co badać, bowiem tej części Księżyca nie poznaliśmy zbyt dobrze.
Znajdujemy się tak naprawdę w ciekawej sytuacji. Amerykańskie łaziki już od 1997 r. lądują na powierzchni Marsa, Chiny dopiero w maju dostarczyły tam swój pierwszy łazik. Na niewidocznej stronie Księżyca, jest dokładnie odwrotnie.
Co NASA wysyła na Księżyc?
W ramach planowanych misji na Księżyc trafi Farside Seismic Suite - zestaw sejsmometrów, które będą badały aktywność tektoniczną Księżyca oraz częstotliwość uderzeń meteoroidów w jego powierzchnię.
Oprócz sejsmometrów na Księżyc trafi zestaw instrumentów, które będą badały ciepło wytwarzane we wnętrzu globu. Zestaw Lunar Interior Temperature and Materials Suite najprawdopodobniej wyląduje w kraterze uderzeniowym znanym jako basen Schrödingera.
Trzeci ładunek natomiast - Lunar Vertex - poleci do Reiner Gamma, nietypowej struktury geologicznej, przypominającej z wyglądu wir, zlokalizowanej na widocznej z Ziemi stronie Księżyca. Badacze podejrzewają, że wiry tego typu powstają wskutek anomalii pola magnetycznego Księżyca. W ramach misji Lunar Vertex na powierzchnię zostanie dostarczony lądownik i łazik.
Tak czy inaczej, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z obecnymi planami, wszystkie powyższe ładunki trafią na powierzchnię Księżyca w 2024 r., czyli pięć lat po chińskim lądowaniu na niewidocznej stronie Srebrnego Globu.