Weekend z Xiaomi Mi Band 6. Co na plus, a co na minus w najnowszej opasce fitnesowej?
Xiaomi Mi Band 6 to najnowsza opaska fitnesowa, z którą spędziłem ostatni weekend. Z pewnością będzie wielkim rynkowym hitem, ale czy warto ją kupić i przesiąść się z wcześniejszych modeli?
Z opaską Xiaomi Mi Band 6 spędziłem dopiero dwie doby, dlatego ten tekst nie będzie pełną recenzją, lecz obszernymi pierwszymi wrażeniami. W weekend opaska towarzyszyła mi przez 24 godziny na dobę, a oto moje wrażenia.
Xiaomi Mi Band 6 zdecydowanie nie jest rewolucyjną opaską. Nowości jest tylko kilka, a pierwszą jest ekran.
Xiaomi Mi Band 6 przyjechała do mnie w zaskakująco ciężkim pudełku. Po otwarciu okazało się, że główną część masy stanowi niespotykanie gruba książeczka z pełną instrukcją obsługi w wielu językach. Sama opaska jest niezwykle lekka (zaledwie 13 g), a poza nią w opakowaniu znajdziemy jeszcze kabelek do ładowania z magnetycznym mocowaniem.
Opaska wygląda bardzo znajomo. Mamy tu do czynienia z konstrukcją, którą dobrze znamy z wcześniejszych opasek Xiaomi. Cała elektronika jest umieszczona w pastylce umieszczonej w gumowej opasce. Nie zmieniły się ani materiały (plastik i guma), ani sposób zapięcia, ani nawet rozmiar i kształt względem Mi Banda 5. Ponownie mamy też ładowarkę mocowaną w sposób magnetyczny, dokładnie jak w poprzedniku. Dzięki temu pastylki nie trzema wyjmować z paska, by naładować opaskę.
Jedną z głównych nowości w Xiaomi Mi Band 6 jest największy w serii ekran. Jest on zaokrąglony, podobnie jak cała obudowa. Niestety, wzorem smartfonów ze średniej półki, dolna ramka jest zauważalnie grubsza od górnej, co nieco psuje odbiór wizualny. Tę asymetrię będziecie jednak widzieć rzadko, ponieważ czarny interfejs wyświetlany na panelu AMOLED idealnie zlewa się z ramką.
Drugą dużą nowością jest czujnik saturacji krwi SpO2.
Natlenienie krwi (czy też saturacja) to ostatnimi czasy szalenie ważny parametr, ponieważ pozwala pośrednio wykryć zarażenie koronawirusem SARS-CoV-2, a w czasie choroby pozwala monitorować jej przebieg.
Czujnik saturacji umieszczony w Xiaomi Mi Band 6 rzeczywiście działa. Porównałem pomiary z pulsoksymetrem medycznym i były one niemal identyczne, choć Xiaomi z reguły zawyżał wynik o 1 punkt procentowy.
W opasce sportowej znalazł się też czujnik tętna, który - niestety - ponownie nie jest zbyt miarodajny. Zauważyłem, że przy podwyższonym tętnie (np. w czasie treningu) czujnik radzi sobie całkiem dobrze, ale za to ma problemy z poprawnym odczytaniem tętna spoczynkowego. Pomiary robione jeden po drugim mogą się różnić nawet o 30 uderzeń na minutę.
Jak nowy ekran sprawdza się w praktyce?
Panel AMOLED ma dokładnie 1,56 cala. Jest bardzo wyraźny i ostry, a zagęszczenie pikseli stoi na bardzo przyzwoitym poziomie 326 PPI. Mam wrażenie, że Xiaomi zauważalnie poprawiło jasność panelu, ale niestety ponownie brakuje czujnika wykrywania jasności otoczenia. W związku z tym musimy regulować jasność wyświetlacza ręcznie, co czasami sprawia problemy.
Przykładowo, w pomieszczeniu za dnia optymalnym poziomem jasności jest pozycja 3/5. Po włączeniu treningu i wyjściu na zewnątrz, przy takim poziomie ekran jest nieczytelny w słońcu, a w czasie trwania treningu nie da się przejść do ustawień i rozjaśnić panel. Jeśli jednak zawczasu podniesiemy jasność do poziomu 5/5, ekran będzie czytelny nawet w pełnym słońcu. Nie jest to jasność znana np. z Apple Watcha, ale w kwietniowym słońcu zupełnie nie ma powodów do narzekań.
Na ekranie znajdziemy nowe tarcze, które z uwagi na większy rozmiar są w stanie wyświetlić znacznie więcej danych. Trzy podstawowe tarcze są ładne i minimalistyczne, a dwie z nich można skonfigurować, dobierając skróty widoczne u góry i u dołu.
W aplikacji Mi Fit znajdziemy ponad 100 dodatkowych tarcz, ale mnie nie przypadły one do gustu. W większości przypadków zawierają postaci z anime, a neutralne tarcze nastawione na wyświetlanie danych są przekombinowane i po prostu brzydkie. Jeśli nie jesteś fanem chińskiej szkoły projektowania, znajdziesz mnóstwo zewnętrznym tarcz tworzonych przez użytkowników, choć trzeba je zainstalować na własną rękę spoza oficjalnego sklepu.
Jak obsługuje się opaskę Xiaomi Mi Band 6?
Dotykowy ekran obsługujemy gestami, a obsługa jest dość prosta, choć nie do końca intuicyjna. Przesunięcia ekranu na kierunku góra-dół przenoszą nas do kolejnych pozycji menu, których zrobiło się naprawdę sporo. Niechciane elementy można ukryć pod pozycją „more”, a kolejność pozostałych można dowolnie zmieniać.
Z poziomu ekranu głównego możemy też wykonywać gesty na boki, czyli tzw. skróty. W aplikacji Mi Fit możemy przypisać ekrany widoczne przy takim poziomym przewijaniu. U mnie dobrze sprawdził się ekran powiadomień po lewej oraz aplikacja pogody po prawej. Takich ekranów możemy mieć kilka.
Opaska ma dość mocne wibracje, których nie sposób przeoczyć. Bardzo sprawnie działa system podświetlania ekranu przy podnoszeniu ręki. Aplikacja pozwala dobrać dwa poziomy czułości, przy czym wyższy w moim odczuciu działa lepiej.
Xiaomi Mi Band 6 jest wodoodporna i monitoruje 30 dyscyplin sportu, a także sen.
Opaska bez problemu zniesie zanurzenie do pięciu atmosfer, a więc można z nią brać prysznic, a nawet pływać. Pływanie w basenie jest zresztą jedną z 30 dostępnych dyscyplin sportu, wśród których znalazły się: bieganie na zewnątrz, bieżnia, spacer, jazda na rowerze, rower stacjonarny, maszyna do wiosłowania, trening eliptyczny, pływanie, joga, skakanka, styl dowolny, taniec, fitness w sali, gimnastyka, trening interwałowy o wysokiej częstotliwości, trening podstawowy, rozciąganie, stepper, pilates, koszykówka, siatkówka, tenis stołowy, badminton, krykiet, kręgle, boks, kickboxing, taniec uliczny, Zumba, łyżwiarstwo w pomieszczeniu.
Aplikacja Mi Fit pozwala zdefiniować które dyscypliny pojawią się w menu opaski, a które będą ukryte pod przyciskiem „more”. Można też dostosować kolejność wyświetlania w menu.
Xiaomi Mi Band 6 potrafi też pokazywać powiadomienia.
Większy ekran pozwala zmieścić więcej treści. Na szczęście wykorzystują to powiadomienia, bowiem Xiaomi Mi Band 6 wyświetla całą ich treść. I rzeczywiście, nie pominiemy niczego, ale bardzo wąski i wydłużony ekran sprawia, że często wyrazy są nienaturalnie podzielone. Małym minusem jest brak emotikon. Plusem jest natomiast pełna obsługa polskich znaków, choć sama opaska obecnie ma dostępny tylko język angielski. Obsługa jest jednak na tyle prosta, że poradzi z nią sobie nawet osoba, która nie zna języków obcych.
Xiaomi Mi Band 6 - jak sprawdza się akumulator?
Po dwóch dobach stan naładowania opaski spadł do 68 proc. W tym czasie korzystałem z opaski przez 24 godziny na dobę i miałem włączone absolutnie wszystkie dostępne opcje, w tym całodniowe monitorowanie tętna co 10 minut z dodatkowo zwiększoną częstotliwością w czasie snu, monitorowanie jakości oddechu w czasie snu i ciągłe monitorowanie stresu. Miałem też dwa godzinne treningi.
Przy takim zastosowaniu opaska wystarczy na 6-7 dni pracy. Pamiętajmy jednak, że ten czas można łatwo wydłużyć, decydując się np. na mniejszą częstotliwość monitorowania tętna. Samo ładowanie opaski jest bardzo szybkie. I nic w tym dziwnego, bo akumulator ma zaledwie 125 mAh.
A jak sprawuje się Xiaomi Mi Band 6 w połączeniu z iPhone’em?
Zaskakująco dobrze! Opaska nie ma żadnego problem z wyświetlaniem powiadomień. Jednocześnie dane integrują się z aplikacją Apple Zdrowie. Aplikacja poprawnie zbiera dane dostarczane przez opaskę dotyczące kalorii, kroków, snu, tętna i masy ciała.
Na szczególną uwagę zasługuje monitorowanie snu, które w przypadku Apple’a jest dość problematyczne, ponieważ Apple Watch wystarcza na jeden dzień pracy i większość użytkowników ładuje go w nocy. Tym samym mało kto korzysta z monitorowania snu. Są zatem dwie możliwości: możesz być niczym nasz redakcyjny kolega Piotrek Grabiec, który ma drugiego Aple Watcha tylko do monitorowania snu, albo możesz skorzystać z taniego Mi Banda 6, który będzie równie dobrze monitorował sen.
Niestety na linii iPhone - Mi Band 6 nadal występuje dobrze znany problem z treningami. Opaska z jakiegoś powodu nie przenosi treningów do aplikacji Apple Zdrowie. Przekazuje kalorie i dystans, ale nie znajdziemy żadnej informacji o treningu. To bardzo duży minus, którego od wielu generacji Xiaomi z jakiegoś względu nie chce naprawić.
Podsumowując, Xiaomi Mi Band 6 to najlepszy Mi Band, ale czy warto go kupić?
W szóstej odsłonie Mi Banda mamy dwie duże nowości w stosunku do piątki, czyli większy ekran i czujnik saturacji krwi. Do pełni szczęścia nadal brakuje obsługi GPS-a oraz NFC pozwalającego na płatności zbliżeniowe.
Poza tymi dwoma brakami Mi Band 6 jest sprzętem kompletnym. Jasne, ma swoje minusy, a kilka elementów w oprogramowaniu nadal wymaga doszlifowania, ale opaska dobrze wywiązuje się ze swoich podstawowych zadań, a do tego ma ekran lepszy niż kiedykolwiek.
Xiaomi Mi Band 6 zaczyna nieśmiało pojawiać się w Polsce, a rozstrzał cenowy jest duży, bowiem wynosi od ok. 180 do 280 zł. Bardzo wielu sprzedawców to pośrednicy, którzy zamawiają sprzęt z Aliexpress, a klient czeka na opaskę tygodniami. Sprzedawcy, którzy mają Xiaomi Mi Band 6 na stanie w Polsce, życzą sobie za opaskę 209 zł.
Czy opaska jest warta tej ceny? Tak, jeśli nie masz jeszcze takiego gadżetu i szukasz swojej pierwszej opaski fitnesowej. Nie ma na rynku bardziej opłacalnej i lepiej dopracowanej opaski, która do tego byłaby tańsza. Jeśli jednak masz Mi Banda 5 lub 4, zmian w szóstce jest na tyle mało, że nie polecam przesiadki na najnowszy model. Jeśli jednak masz Mi Banda 2 lub 3, w wersji szóstej poczujesz duży skok technologiczny.