Śledzi każdy ruch i nasłuchuje każdego kroku. Kamera wewnętrzna Yale Pan & Tilt - recenzja
I gdyby ktoś potrzebował skróconej wersji recenzji - jedno i drugie robi naprawdę dobrze. Zresztą resztę rzeczy też.
Ale zacznijmy może od podstaw
W tym przede wszystkim od tego... jakie jest oznaczenie tej kamery. W ofercie Yale była już bowiem kamera o podobnej nazwie, a testowany produkt jest jego następcą. Jeśli więc będziecie szukać akurat tej nowej kamery, to szukajcie urządzenia o oznaczeniu SV-DPFX-B (ewentualnie z dopiskiem _EU na końcu).
Część najważniejszych funkcji kamery zdradza natomiast nazwa - kamera wewnętrzna Yale Pan & Tilt jest w stanie łączyć się bezprzewodowo z naszą siecią domową, a także obracać obiektyw w pionie i w poziomie.
Teraz można przejść do najważniejszych aspektów specyfikacji technicznej:
- rozdzielczość wideo - do 1080p
- tryb nocny - tak, zasięg do 10 m
- głośnik i mikrofon - tak
- głośność wbudowanego alarmu - 80 dB
- kąt obrotu - 355 stopni
- kąt nachylenia - od -5 do 80 stopni
- cyfrowy zoom do 16x
- zasilanie - zwykła ładowarka z przewodem microUSB
- karty pamięci: microSD do 256 GB
- łączność z siecią: WiFi albo po kablu
- specjalny tryb prywatny
- cena: około 320 zł
W zestawie nie znajdziemy przy tym karty pamięci - trzeba ją dokupić samodzielnie. Dostajemy natomiast jeden z najdłuższych przewodów USB, jakie widziałem w życiu, ładowarkę i zestaw śrub montażowych. Przy czym kamery nie trzeba instalować z ich pomocą - można po prostu postawić ją na szafce albo stoliku i w żaden sposób nie wpływa to na jej pracę. Nikt jednak nie zabroni podwiesić jej np. pod sufitem - w aplikacji znajdziemy opcję obracania obrazu góra-dół.
Przy okazji - kamera jest naprawdę niewielka. Według moich pomiarów ma niecałe 11 cm wysokości, a w połączeniu z estetyczną, ale niezbyt rzucającą się w oczy obudową, dostajemy sprzęt, który nie będzie szpecił pomieszczenia i jednocześnie nie będzie zwracał na siebie przesadnej uwagi (z jednym wyjątkiem, o którym za chwilę).
Jeśli chodzi o konfigurację, to nie powinna zająć zbyt wiele czasu.
Bo obejmuje głównie pobranie aplikacji Yale View, włożenie karty microSD, podłączenie zasilania i wybranie sposobu, w który kamera ma się podłączyć do sieci - po kablu albo po WiFi. Niezależnie od wybranego sposobu, potem wystarczy już tylko przeklikać się przez kilka ekranów w aplikacji, postępując zgodnie ze wskazówkami i już - kamera dodana do sieci.
I w tym miejscu plus i minus dla kamerki Yale. Plus za to, że aplikacja jest w języku polskim, więc nie ma bariery językowej. Niektóre elementy interfejsu są wprawdzie przetłumaczone fatalnie, ale i tak komuś, kto nie zna angielskiego, łatwiej będzie z takim tłumaczeniem niż z żadnym.
Minus natomiast przyznaję za fakt, że mimo wielu prób, pierwsza konfiguracja z wykorzystaniem sieci WiFi niestety nie zakończyła się sukcesem. I to nawet gdy próbowałem podłączyć kamerę do specjalnej sieci 2.4 GHz (5 GHz nie jest obsługiwane). Pomogła dopiero konfiguracja z wykorzystaniem przewodu, a następnie dodanie sieci WiFi z poziomu aplikacji i odpięcie przewodu. Od tego momentu wszystko działało bez najmniejszego zarzutu w trybie w pełni bezprzewodowym.
Śledzi, słucha, mówi albo traci wzrok.
I to właściwie dosłownie. Zacznijmy od tego śledzenia.
Jeśli aktywujemy w aplikacji funkcję Inteligentne śledzenie, kamera po wykryciu ruchu może nie tylko wysłać nam powiadomienie i rozpocząć nagrywanie, ale też śledzić obiekt, który się porusza - i to zarówno w pionie, jak i w poziomie. Działa to zaskakująco sprawnie i szybko - jedyną wadą może być to, że jeśli obiekt jest blisko kamery, to ta stara się uchwycić jego środkową część, czyli nie zawsze będzie to akurat twarz danej osoby (widać to zresztą na poniższej animacji).
Poza tym funkcja działa tak, jak należy i trudno jest uciec z pola widzenia kamery, szczególnie jeśli pomieszczenie jest z kategorii tych, w których trudno się rozpędzić (czyli większość). Obrotom obiektywu nie towarzyszą też żadne wyraźne bujnięcia, a sam proces jest na tyle szybki, że nie kończymy z nieczytelnym i rozmytym wideo.
Natomiast nie da się ukryć, że obracaniu towarzyszy... dźwięk. Niezbyt głośny, ale jednak istniejący, choć słyszalny głównie wtedy, kiedy w pomieszczeniu panuje niemal absolutna cisza. Przez pierwszych kilka dni nie wiedziałem, co wydaje taki odgłos (kamera stała w salonie) - na szczęście przyzwyczajenie i wycięcie go ze świadomości nie zajęło dużo czasu.
Ach, jeśli chcemy, możemy oczywiście ręcznie sterować kątem nachylenia obiektywu z poziomu aplikacji:
Drugą ciekawą opcją jest alarm wykrycia dźwięku.
Możemy przy tym zdefiniować głośność dźwięków, które mają wywoływać alarm (albo powiadomienie na smartfonie) - od właściwie wszystkiego, po wyłącznie bardzo głośne.
Nie mam wprawdzie dziecka, żeby na nim przetestować, czy z tej kamery można zrobić dobrą cyfrową niańkę, ale od strony technicznej system powiadomień przy wykryciu dźwięku działa bez zarzutu. Przykładowo przy wyższych ustawieniach czułości wykrywania kamera bez problemu wychwytywała... otwieranie drzwi do domu i wysyłała powiadomienie. Przy niższych reagowała wyłącznie na naprawdę głośne dźwięki. Jeśli ktoś wybiłby okno, żeby dostać się do mojego domu albo po prostu poruszał się mocno nieostrożnie - na pewno bym się o tym dowiedział.
Przy okazji - jeśli pierwszą rzeczą, którą by zrobił, byłoby wyłączenie kamery - też bym o tym wiedział. W aplikacji jest opcja powiadamiania o odłączeniu kamery od sieci.
Opcja numer trzy - rozmowy
I to dwukierunkowe. Kamerę wyposażono bowiem w głośnik i mikrofon, więc nie tylko możemy zapisywać dźwięki na nagraniach i słuchać ich na żywo, ale też przeprowadzić z kimś rozmowę. Ewentualnie udawać, że ktoś jest w domu.
Dźwięk nie jest może fantastycznej jakości, ale spokojnie da się w ten sposób komunikować. Opóźnienie też nie jest wielkie i nie powinno być traktowane jako problem.
Do kompletu - tryb prywatny
Zrealizowany w naprawdę sensowny sposób. Jeśli nie chcemy, żeby kamera monitorowała akurat teraz pomieszczenie, w którym stoi, wybieramy w aplikacji odpowiednią opcję (Maska Prywatności) i obiektyw kamery chowa się do obudowy. Nie tyle więc udaje, że przestaje nagrywać, a fizycznie traci taką możliwość.
Jedyne, co można byłoby poprawić, to dodanie funkcji harmonogramu Maski Prywatności w aplikacji. Instrukcja nie wspomina o tym ani słowem, a w samej aplikacji też nie udało mi się znaleźć odpowiedniej opcji.
A jak jest z samymi nagraniami i ich jakością?
Jeśli chodzi o funkcje automatyczne, to jest tego całkiem sporo. Jest oczywiście harmonogram (osobny dla powiadomień i nagrywania) z możliwością ustawienia osobnych przedziałów czasowych dla poszczególnych dni tygodnia (może być więcej niż jeden dla każdego dnia). Brakuje trochę opcji kopiowania rozkładu pomiędzy różnymi dniami, ale ustawia się to raz, więc da się przeżyć.
Możliwa jest też zmiana czułości wykrywania ruchu (chociaż u mnie domyślna spisała się prawidłowo), a także określenia monitorowanego obszaru, z wykluczeniem tych fragmentów, które monitorowane być nie mają:
Jest tutaj też tryb automatycznego wykrywania ludzi, który w założeniu ma sprawić, że kamera nie będzie nas informować np. o tym, że po domu biega nasz pies, a dopiero o tym, że pojawił się w nim jakiś człowiek. W większości przypadków działa ona prawidłowo, ale... niestety nie zawsze.
To na pewno nie jest human:
Nawet niezależnie od tego, jak bardzo jako humana go traktuję.
Pomijając jednak tę wpadkę, samo wykrywanie ruchu, harmonogramy i aktywacja nagrywania działają bardzo dobrze. Niewielkie jest też opóźnienie zarówno w podglądzie na żywo (który zresztą ładuje się bardzo szybko), jak i w powiadomieniach przesyłanych do aplikacji. Niczego nie mogę też zarzucić ogólnej stabilności działania kamery - przez mniej więcej miesiąc testów tylko raz i to na dosłownie kilkanaście sekund rozłączyła się z siecią - o czym oczywiście dostałem odpowiednie powiadomienie.
Co do jakości nagrywanych filmów i zdjęć...
... jest dobrze, szczególnie biorąc pod uwagę, że ma to być kamera do monitoringu, a nie kamera filmowa.
Jeśli chodzi o zdjęcia, to wyglądają mniej więcej tak:
Wideo w dzień tak:
A wideo w nocy tak:
YouTube prawdopodobnie i tak zetnie jakość nagrania, ale nie zmienia to faktu, że jeśli chodzi o monitoring bezpieczeństwa, to taka jakość całkowicie wystarcza.
Oczywiście nie musimy się zdawać na automatyczne nagrywanie - można je rozpocząć bezpośrednio z poziomu aplikacji mobilnej. Tak samo można zresztą wykonywać zdjęcia.
Kamera wewnętrzna Yale Pan & Tilt - czy warto?
Nie widzę właściwie żadnego powodu, żeby odpowiedź na to pytanie była przecząca. Nie jest to może najtańsza kamera wewnętrzna na rynku, ale wynagradza to bonusowymi, świetnie działającymi funkcjami - śledzeniem obiektów, szybkim, automatycznym wykrywaniem, trybem prywatności, skutecznym wykrywaniem hałasu, a do tego sprawnie działającą aplikacją, opcją podłączenia przewodowego do internetu i ogólnie wysoką kulturą pracy. Można byłoby trochę dokładniej przyjrzeć się tylko tłumaczeniu niektórych elementów aplikacji, bo potrafią wprowadzić trochę zamieszania i musimy długo domyślać się, do czego służą poszczególne opcje.
Ach, no i ta część z błyszczącego, czarnego plastiku mogłaby łapać trochę mniej kurzu. Ale to może ja powinienem po prostu trochę częściej odkurzać.