Nowy iPad Pro 12,9 ma wyświetlacz Mini LED. Co daje w praktyce i czy warto do niego dopłacić?
Co to właściwie są wyświetlacze Mini LED i czy to zupełnie nowa technologia obrazu? Niezupełnie. Krótką odpowiedzią na drugie pytanie jest wręcz absolutnie nie. To jednak nie oznacza, że to jakiś pic na wodę. Mini LED powinien istotnie wpłynąć na jakość obrazu.
Wśród moich znajomych i obserwowanych przeze mnie w social media osób panuje pewna konfuzja. Droższy z iPadów Pro wyposażony jest wyświetlacz wykorzystujący technikę Mini LED. Niektórzy dopatrują się tu prawdziwej rewolucji, co jest nieco zdumiewające, skoro nawet sam Apple tak tego wyświetlacza nie pozycjonuje – a przecież wszyscy wiemy jak ta firma lubi wyolbrzymiać zalety swoich produktów.
Jestem przekonany, że entuzjazm wynika z dość nieszczęśliwego nazewnictwa technik wykorzystywanych przez producentów wyświetlaczy. Do sprzedaży bowiem wchodzą zarówno pierwsze urządzenia Mini LED, jak i pierwsze MicroLED. Nazwy są bardzo podobne. Niestety tylko jedna z tych technik jest rewolucją. Druga tylko ewolucją. Choć z drugiej strony nie umniejszałbym znaczenia Mini LED-ów. Pozwólcie, że wyjaśnię.
iPad Pro z Mini LED – dlaczego powstał? Nowa technika wyświetlacza to sposób na walkę z największym problemem wszystkich wyświetlaczy LCD.
LCD to na dziś najbardziej rozpowszechniona technologia wyświetlaczy. I w zasadzie nie ma w tym nic złego – bo to również bardzo dojrzała technologia. Proces technologiczny związany z takimi wyświetlaczami ma już bardzo dojrzałą formę, podobnież sama technika jest dojrzała. LCD oferują jasny, szczegółowy obraz i są w stanie – przynajmniej te wysokiej jakości – zapewnić niemal idealną reprodukcję kolorów. Jest jednak jeszcze jeden element składowy obrazu, definiujący jego jakość. Chodzi o kontrast.
Osiągnięcie idealnego kontrastu jest ogromnym wyzwaniem w przypadku wyświetlaczy LCD, co wynika z ich konstrukcji. Wyświetlacz wykorzystujący dowolną wykorzystywaną dziś mainstreamowo technikę buduje obraz z pojedynczych punktów (w dopuszczalnym uproszczeniu: z pikseli). Problem w tym, że w przypadku wyświetlaczy LCD te piksele nie świecą własnym światłem. By móc zobaczyć obraz na ekranie, wymagany jest dodatkowy element w wyświetlaczu: doświetlenie.
W idealnej sytuacji na każdy piksel powinna przypadać jedna dioda doświetlająca. Tylko w ten sposób możliwe jest osiągnięcie idealnego obrazu, bez najdrobniejszych przekłamań czy uproszczeń. Problem w tym, że to by oznaczało, że iPad Pro (2048 x 2732 px) musiałby mieć zaszyte niecałe 5,6 mln diod w swojej obudowie. To jeszcze nie jest możliwe – nie przy obecnym rozwoju technologii.
W efekcie na jeden element doświetlający (zazwyczaj diodę) przypada cała grupa pikseli. W połączeniu z przeróżnymi dodatkowymi sztuczkami, jak strefowe wygaszanie podświetlenia, wyświetlacze LCD mogą zaoferować bardzo wysoki kontrast. Do ideału jeszcze brakuje sporo – i prawdopodobnie zawsze będzie brakować.
Czym więc jest Mini LED w iPad Pro 12,9 2021? Nazwa tej techniki naprowadza nas na odpowiedź: to mniejsze LED-y.
Nowa technologia diod doświetlających pozwoliła na znacznie zmniejszenie ich rozmiaru. Wspominałem wyżej, że w idealnej sytuacji tych LED-ów powinno być w iPadzie Pro 5,6 mln. Mini LED pozwala się nieco bardziej zbliżyć do tej liczby. Jak bardzo? Tu czeka nas pewien jęk rozczarowania: jak podaje Apple, 12,9-calowy iPad Pro zawiera aż 10 tys. Mini LED-ów. Czyli 0,0018 proc. wymaganej do ideału liczby.
Czytaj też: TCL X10. Pierwszy tewizor Mini LED w Polsce.
Przestrzegałbym jednak przed lamentowaniem nad tymi wartościami. Apple stosuje bowiem te same sztuczki, co inni producenci urządzeń klasy premium i robi to wyjątkowo umiejętnie. Nowy iPad Pro wyposażony jest w aż 2596 stref lokalnego wygaszania. Dla porównania, w typowych 65-calowych telewizorach średniej klasy wspomniane strefy wygaszania liczone są w setkach, a tu mówimy o 12,9-calowym tablecie.
Ale co to oznacza w praktyce? Czy warto dopłacić do iPada Pro z wyświetlaczem Mini LED?
To bardzo proste pytanie. Niestety, najuczciwszą odpowiedzą z mojej strony będzie nie wiem. Ta jednak wynika z tego, że nowy iPad Pro nie trafił jeszcze do testów na Spider’s Web. Nie wiemy jak ten tablet sprawuje się w praktyce. Na dodatek iPady Pro już od dawna oferują wyświetlacze bardzo wysokiej klasy. Jaki będzie realnie odczuwalny efekt przesiadki na wyświetlacz Mini LED – do końca jeszcze nie wiemy.
Pozostaje nam wiara w zapewnienia Apple’a. A trzeba przyznać, że choć firma ta bardzo lubi wyolbrzymiać znaczenie danych technicznych swoich produktów, tak zazwyczaj przedstawia je bardzo rzetelnie. Według Apple’a, nowy iPad Pro oferuje 1000 nitów maksymalnej jasności (pełnoekranowo), 1600 nitów szczytowej jasności (fragment ekranu – Apple nie podaje jakiej powierzchni) i kontrast 1:100 000. Dla porównania, iPad ze zwykłymi LED-ami zapewnia 600 nitów szczytowej jasności.
Tak wysoki kontrast powinien gwarantować całkiem wiarygodną czerń, a tak duża jasność sprawić, że obraz będzie czytelny nawet w jasnym otoczeniu, a także doskonałą reprodukcję kolorów za sprawą większych możliwości manipulacji światłem. Przeskok jakościowy wynikający z zastosowania Mini LED-ów jest więc, jak wynika z liczb, ogromny. Pozostaje jeszcze sprawdzić jak to się sprawuje w praktyce.
No dobra, to kiedy doczekamy się idealnego kontrastu w iPad Pro? Prawdopodobnie wtedy, gdy Apple przejdzie na MicroLED.
Wyświetlacze MicroLED to póki co absolutna rynkowa nowość. Tylko jeden produkt konsumencki aktualnie oferuję tę technologię – to telewizor Samsung MicroLED, który możemy kupić już za skromne pół miliona złotych. Na dodatek istnieje już technologia OLED (wraz ze swoją odmianą AMOLED), również gwarantująca kontrast doskonały. MicroLED łączy wszystkie zalety OLED-ów i LCD. Czyli jakie?
W wyświetlaczach organicznych (OLED) nie są wymagane żadne diody doświetlające. W nich bowiem każdy z pikseli świeci własnym światłem. Możliwe jest więc precyzyjne sterowanie każdym z pikseli z osobna. Jeden piksel ma świecić na biało, a drugi tuż obok ma być wygaszony (by widoczny na ekranie był czarny kolor)? Żaden problem. To w wyświetlaczach LCD, nawet z Mini LED-ami, niestety nie jest możliwe. Dużo większa dioda za białym pikselem rozświetli też ten czarny, dając w efekcie końcowym odcień szarego.
OLED-y jednak nie są idealne i prawdopodobnie dlatego Apple nie zdecydował się na wykorzystanie ich w swoich iPadach - choć znajdziemy je w nowych iPhone'ach. Nie oferują tak dużej jasności, co wyświetlacze LCD. Na dodatek związki organiczne wykorzystywane w wyświetlaczach OLED są wrażliwe na długotrwałe wyświetlanie tego samego koloru o tej samej wartości – co w przypadku statycznego interfejsu na tablecie mogłoby teoretycznie doprowadzić do tak zwanych wypaleń.
W wyświetlaczach MicroLED, tak jak w wyświetlaczach OLED, każdy piksel świeci własnym światłem. Ta technika nie wykorzystuje jednak związków organicznych, a dużo trwalsze syntetyczne. Mogą więc w efekcie oferować dużo wyższą jasność od OLED-ów, pozostając niewrażliwymi na wspomniane wyżej wypalenia.
Mini LED jest więc niczym więcej, jak ewolucją wyświetlaczy LCD. Nie ma w tym absolutnie żadnej rewolucji. Nie zmienia to jednak faktu, że postęp jest duży i nie ma w tym żadnej ściemy. Dla osób pracujących zawodowo przy obróbce obrazu – zdjęć bądź wideo – sprawa jest wręcz, nomen omen, jasna. iPad Pro zaoferuje obraz w jakości i wierności wcześniej w tabletach z wyświetlaczami LCD niespotykanej. Na prawdziwą rewolucję jeszcze trochę poczekamy.