Xiaomi Mi 11 już oficjalnie. Do Polski trafi w dwóch wersjach
Xiaomi Mi 11 nareszcie zadebiutował w globalnej wersji. Smartfon wyróżnia się topową specyfikacją i… brakiem ładowarki w komplecie.
Choć o Xiaomi Mi 11 mogliście już przeczytać na Spider’s Web, to dotychczas wszystkie informacje bazowały na chińskiej wersji tego smartfona. Dziś premierę miała wersja globalna, dzięki czemu Xiaomi Mi 11 trafi na rynki europejskie, w tym do Polski.
Xiaomi Mi 11 to jeden z najszybszych smartfonów na rynku.
Xiaomi Mi 11 w globalnej wersji będzie wyposażony w procesor Qualcomm Snapdragon 888, co jest bardzo dobrą wiadomością. Ten najnowszy i najlepszy czip Qualcomma notuje obecnie rekordowe wyniki w benchmarkach, więc mocy nikomu nie zabraknie. Do tego dochodzi bardzo szybka pamięć LPDDR5 z taktowaniem 3200 MHz. Do wyboru będą warianty 128 GB + 8 GB RAM, 256 GB + 8 GB RAM i 256 GB + 12 GB RAM. Niestety do sprzedaży w Polsce nie trafi ten ostatni.
Smartfon jest wykonany z aluminium, a tył i przód pokrywa szkło Gorilla Glass, z przodu w najnowszym wariancie Victus. Jeśli chodzi o tył, dostępna będzie również wersja z ekoskórą, ale tego wariantu najpewniej nie zobaczymy w oficjalnej dystrybucji w Polsce.
Xiaomi Mi 11 ma świetny ekran AMOLED.
Ekran ma przekątną 6,81 cala i rozdzielczość 1440 x 3200 pikseli. U góry znajdziemy niewielki otwór na kamerkę do selfie, a boczne krawędzie są lekko zakrzywione. Panel AMOLED działa z odświeżaniem w 120 Hz, zapewnia 10-bitową głębię koloru i ma szczytową jasność dochodzącą do 1500 nitów, dzięki czemu materiały w HDR10+ powinny wyglądać rewelacyjnie. Ekran zebrał fenomenalną recenzję w serwisie DisplayMate.
Głośniki stereo zastosowane w smartfonie są dostrajane przez firmę Harman Kardon.
Jeśli chodzi o aparaty, Xiaomi obiecuje „studyjną jakość”.
Aparaty są trzy. Główny ma matrycę o rozdzielczości 108 megapikseli i bardzo dużej przekątnej 1/1,33 cala. Aparat ma stabilizowany optycznie obiektyw z przysłoną f/1.9. Do tego dochodzi moduł ultraszerokokątny o kącie widzenia 123 st., z matrycą 13 MP i obiektywem f/2.4.
Całość uzupełnia obiektyw makro o bardzo ciekawej specyfikacji. Nie jest to bowiem szeroki kąt, jak w większości smartfonów, ale moduł o ogniskowej 50 mm, co plasuje go w smartfonowym przedziale teleobiektywów. Większa ogniskowa powinna zapewnić rezultaty makro, które mocniej kojarzą się z tradycyjnymi obiektywami makro znanymi z lustrzanek czy bezlusterkowców. Moduł makro ma rozdzielczość 5 MP, jasność f/2.4, a matryca ma niestety malutki rozmiar wynoszący zaledwie 1/5 cala. Jest to zatem jeden z najmniejszych sensorów we współczesnych smartfonach.
Xiaomi chwali się trybem nocnym działającym na trzech aparatach, w tym na przednim (20 MP). W kwestii nagrtywania dostajemy rozdzielczość 8K, ale też zapis materiałów w HDR10+.
W pudełku nie znajdziemy ładowarki.
W cienkim pudełku zabrakło ładowarki, choć być może taki dodatek będzie w Polsce dodawany w niektórych sieciach poza pudełkiem. Smartfon wyróżnia się jednak szybkością ładowania, bowiem przy korzystaniu z przewodu mamy do dyspozycji moc 55 W, co powinno przełożyć się na pełne naładowanie akumulatora w czasie zaledwie 45 min.
Co ciekawe, Xiaomi Mi 11 ma też szybkie ładowanie bezprzewodowe z mocą aż 50 W. Do tego dochodzi bezprzewodowe ładowanie zwrotne o mocy 10 W. Pojemność akumulatora to 4600 mAh.
W smartfonie nie znajdziemy gniazda mini jack. Niestety nie znajdziemy też slotu na karty micro SD, co staje się standardem wśród topowych smartfonów z Androidem. A jeśli jesteśmy przy Androidzie, Xiaomi Mi 11 działa pod kontrolą jego najnowszej wersji 11, z nakładką MIUI 12.5.
Jak na topowy smartfon przystało, mamy też komplet standardów łączności, w tym Wi-Fi 6, Bluetooth 5.2 z aptX HD i aptX Adaptive, czy NFC do płatności zbliżeniowych. Nie zabrakło oczywiście obsługi sieci 5G.
Na papierze to wszystko wygląda rewelacyjnie, ale za jakość tym razem trzeba będzie sporo zapłacić.
Nie znamy jeszcze polskich cen smartfona, ale wiemy, że wariant 8/128 GB będzie wyceniony na 799 euro, a 8/256 GB na 899 euro. Można się więc spodziewać cen na poziomie ok. 3600 za tańszy wariant i ok. 4000-4100 zł za droższy.
Dużo? Patrząc obiektywnie: nawet bardzo. Niestety w obecnych realiach rynkowych konkurencja za podobne parametry każe sobie zapłacić jeszcze więcej. Jeżeli pamiętacie sztandarowe smartfony Xiaomi z cenami wynoszącymi niekiedy połowę kwot, jakie życzył sobie za smartfona np. Samsung, to te czasy już minęły. Xiaomi bez wątpienia weszło do pierwszej ligi. Pytanie tylko, jak sobie w niej poradzi.
O polskich cenach i dostępności smartfona na naszym rynku poinformujemy was, kiedy tylko dostaniemy informacje na ten temat.