REKLAMA

Pierwsi ludzie właśnie przejechali się Hyperloopem. Virgin Hyperloop testuje kolej przyszłości

Wsiadasz do kapsuły lewitującej w powietrzu w rurze próżniowej. Czujesz się jak w samolocie, kiedy twoja kapsuła przyspiesza do 400, 500, 600, 700 km/h. Podróżujesz tak szybko, że zakręt o 90 stopni wymaga kilkunastu kilometrów. Czy taka futurystyczna przyszłość właśnie staje się rzeczywistością? Tak. I nie.

Pierwszy hyperloop z pasażerami wyruszył w podróż. Pegasus przejechał 500 metrów
REKLAMA

Większość osób, które usłyszą słowo Hyperloop, natychmiast pomyśli o Elonie Musku, który koncepcję szybkiej kolejki poruszającej się w próżniowym tunelu wspominał już w 2012 r. W ostatni weekend został przeprowadzony test kapsuły poruszającej się w próżniowym tunelu. Był to pierwszy test tego typu przeprowadzony z pasażerami na pokładzie. Za projekt odpowiedzialna jest firma Virgin Hyperloop.

REKLAMA

500 metrów adrenaliny

W pierwszą podróż kapsułą Pegasus wybrał się główny dyrektor ds. technologii i współzałożyciel Virgin Hyperloop Josh Giegel oraz Sara Luchian, dyrektor ds. komfortu pasażerów. Gdy pasażerowie weszli już do kapsuły, została ona przetransportowana do śluzy łączącej ją z 500-metrowym tunelem próżniowym, który stanowi namiastkę rozległej sieci tuneli, którymi miałyby podróżować kapsuły w wielu miastach świata.

Kosmiczna prędkość

Na całej trasie kapsuła osiągnęła maksymalną prędkość 160 km/h, po czym wyhamowała. Jest to jednak tylko ostrożna próba, bowiem jak przekonują inżynierowie Virgin Hyperloop, przy odpowiednio długiej rurze próżniowej Pegasus byłby w stanie osiągnąć prędkość rzędu 1000 km/h. Jak dotąd firmie udało się osiągnąć prędkość 386 km/h, przy czym był to test bez pasażerów. Zanim firma zdecydowała się na test załogowy, przeprowadziła 400 testów bez pasażerów na pokładzie.

Pegasus stanowi jedynie pomniejszoną wersję docelowej kapsuły, która będzie się przemieszczać próżniowymi tunelami z maksymalnie 23 osobami na pokładzie. Wszystkie kapsuły zgodnie z koncepcją Hyperloop poruszają się w rurach próżniowych za pomocą lewitacji magnetycznej, którą na świecie wykorzystuje chociażby sieć kolei magnetycznej Maglev  w Szanghaju. W tym przypadku kolej osiąga prędkość rzędu 500 km/h.

Czy to w ogóle realne?

Najprościej powiedzieć: zdania są podzielone. Zwolennicy przekonują, że przeprowadzane testy są dowodem na to, że technologia jest już na miejscu i trzeba jedynie ją dopracować. Krytycy z kolei uważają, że wielkoskalowa sieć rur próżniowych i poruszających się w nich kapsuł to science-fiction. Utrzymywanie próżni w wielokilometrowych tunelach byłoby niewiarygodnie drogie i trudne, a wszelkie uszkodzenia sieci, np. podczas trzęsienia Ziemi bądź chociażby rozszczelnienia tunelu, prowadziłyby do katastrof. Gdyby do takiego uszkodzenia doszło w momencie, gdy w środku z prędkością 700 km/h poruszałaby się kapsuła z pasażerami, skutki są łatwe do przewidzenia.

REKLAMA

Dodatkową kwestią są koszty. W 2016 r. szacowano, że budowa hyperloopa to koszt rzędu nawet 60-80 mln dol. za każdy kilometr. Są to koszty wielokrotnie wyższe od kosztu budowy sieci wysokich prędkości.

O ile koncepcja przypomina to, co można zobaczyć w hollywoodzkich produkcjach science-fiction, to przynajmniej na razie nie wygląda, jakby miała za kilka lat trafić do miast na całym świecie. Można powiedzieć, że to taki concept car w świecie kolei: piękny, futurystyczny, szybki i najczęściej na zawsze pozostający w sferze koncepcji.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA