Koniec z instalowaniem śmieci na komputerach i smartfonach. UE chce tego zabronić producentom
Niemal każdy nowy PC, tablet lub telefon po uruchomieniu proponuje nam przeróżne aplikacje. Zazwyczaj tych propozycji pozbyć się z urządzenia nie za bardzo możemy. Interwencję w tej sprawie rozważają władze Unii Europejskiej.
W samym bloatware nie widzę nic przesadnie złego. Co prawda nierzadko się zdarza, że proponowane przez producenta komputera czy telefonu aplikacje to zwykłe gnioty, często wpływające na stabilność czy wydajność urządzenia – ale jeśli propozycje są odpowiednie, to nie jest głupim pomysłem proponowanie czegoś użytkownikowi na start.
Problemem jest jednak to, że bardzo często tego całego dobrodziejstwa – jeżeli nie jesteśmy nim zainteresowani – pozbyć się nie za bardzo da. A przynajmniej nie bez skomplikowanych poleceń w PowerShellu (Windows), łamania zabezpieczeń konta użytkownika (Android) czy jeszcze innych sztuczek. A przecież te przecudowne prezenty zajmują miejsce – w zasobniku aplikacji czy pamięci naszego urządzenia.
Unia Europejska chce wykurzyć niechciane aplikacje z naszych telefonów i komputerów. W tym te od ich producentów.
Według nowego szkicu unijnej ustawy o usługach cyfrowych (EU Digital Services Act) producenci sprzętu mają mieć zakaz instalowania dodatkowych aplikacji. Propozycja, cytowana przez Financial Times, zakłada brak możliwości preinstalowania jakichkolwiek aplikacji producenckich. Czyli że jeśli byśmy chcieli, dla przykładu, korzystać z Apple Maps na iPhonie, Gmaila na telefonie z Androidem czy z Office’a na Windowsie – musielibyśmy je sobie sami zainstalować. Przeglądając przy okazji propozycje od innych twórców.
Ten sam szkic przewiduje też, o czym pisze Bloomberg, nakaz dzielenia się informacjami o klientach pomiędzy konkurentami i zakaz promocji własnych usług w wyszukiwarkach. Wszystkie te zmiany miałyby oczywiście na celu osłabienie dominacji największych gigantów świata elektroniki użytkowej. Dodatkowo, dwaj liderzy internetowego rynku reklamy – Google i Facebook – mieliby być zobowiązani do corocznego udostępniania statystyk swoich reklam.
Warto mieć na uwadze, że to dopiero szkic ustawy. Prawdopodobnie zmieni ona jeszcze swoją formę, a po przyjęciu tej ostatecznej musi być ona zatwierdzona przez Parlament Europejski i kraje członkowskie. To oznacza, że w życie może wejść nawet za kilka lat – jeżeli w ogóle wejdzie. Nie zmienia to jednak faktu, że jej przyjęcie to nowe problemy dla producentów sprzętu, dla których sprzedaż usług jest jednym z głównych źródeł dodatkowych przychodów.
To tylko część z budzących kontrowersje pomysłów Unii Europejskiej. Wystarczy przypomnieć wojnę z konopiami czy zaostrzenie przepisów w sprawie ciasteczek śledzących.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.