Chiny rozpoczęły erę gwiezdnych wojen. Ten niszczyciel będzie strącał satelity
Chiński niszczyciel rakietowy Typ 055 powstał po to, by przeciwdziałać samolotom typu stealth oraz satelitom znajdującym się na niskiej orbicie okołoziemskiej.
Chińska marynarka wojenna zaprezentowała swój nowy niszczyciel. Typ 055 ma zapewnić przewagę nad przeciwnikami w nowoczesnej wojnie.
Chiński niszczyciel satelitów - jego główną bronią jest radar
Typ 055 został wyposażony w dwuzakresowy system radarowy, który ma być w stanie wykrywać samoloty normalnie niewidzialne dla radarów oraz radzić sobie z namierzaniem satelitów umieszczonych na niskiej orbicie okołoziemskiej.
To właśnie ta druga cecha systemu radarowego wzbudziła najwięcej zainteresowania wśród obserwatorów i ekspertów wojskowych.
— Niektóre z zaawansowanych systemów radarowych wytwarzanych przy użyciu nowoczesnych technologii są w stanie wykrywać samoloty poruszające się po orbicie okołoziemskiej. Przy odpowiednio wysokiej wydajności, takie systemy są również w stanie śledzić satelity. - mówi Wang Ya'nan, chiński ekspert ds. Lotnictwa i kosmosu oraz redaktor naczelny Aerospace Knowledge
Umieszczenie takiego systemu na ogromnym, 180-metrowym niszczycielu rakietowym, na którego pokładzie znajduje sie 112 pocisków pionowego startu wydaje się być dość skutecznym sposobem na kontrolę orbity. Jego system radarowy może służyć również do koordynacji naziemnych systemów obrony powietrznej.
Technologie zaprezentowane na nowym statku chińskiej marynarki przeszły pierwszy test bojowy w 2007 r. kiedy to Chiny pochwaliły się, że ich systemowi z powodzeniem udało się zniszczyć satelitę. 13 lat ulepszeń na pewno nie poszły na marne.
Chcesz pokoju? Szykuj się do zimnej wojny
Ten najnowszy pokaz sił ze strony Chin może nieco kłócić się z wizerunkiem kraju, który od ponad dekady jest bardzo mocno zaangażowany w pokojowy rozwój przestrzeni kosmicznej (wypowiedź rzecznika chińskiego MSZ z 2007 r.).
Jeśli jednak spojrzymy w stronę Stanów Zjednoczonych, kolejnego gorącego orędownika pokojowego rozwoju przestrzeni kosmicznej, sytuacja wygląda właściwie tak samo. Z tą różnicą, że amerykańska marynarka wojenna dysponuje niszczycielami satelitów od 2008 r. Mowa tu o statkach Aegis, które od 12 lat znajdują się na wyposażeniu amerykańskiej marynarki.
Trudno zresztą się dziwić, że supermocarstwa chcą zapewnić sobie przewagę na ziemskiej orbicie. Zarówno Chiny, jak i Stany Zjednoczone wiedzą doskonale, że jeden odpowiednio wyposażony satelita na orbicie okołoziemskiej jest w stanie monitorować rozległy obszar pola bitwy i dostarczyć kluczowych informacji na temat jej przebiegu w czasie rzeczywistym.
— W czasie wojny, jeśli jedna strona może stłumić wrogie satelity, może zneutralizować kluczową część wrogiego źródła informacji i zyskać przewagę dla siebie - powiedział Wang.
Amerykanie robią oczywiście to samo
Wiadomość ta przeszła trochę bez echa, ale warto przypomnieć, że w tym roku, po 70 latach przestoju, amerykańscy wojskowi powołali do życia nowy rodzaj sił zbrojnych. Chodzi o Amerykańskie Siły Kosmiczne (United States Space Force), których głównym zadaniem - przynajmniej oficjalnie - jest ochrona satelitów komunikacyjnych wykorzystywanych przez wojsko i wiele agencji rządowych do komunikowania się, nawigacji i szpiegowania monitoringu.
Już mniej oficjalnie - pierwszym urządzeniem zaprezentowanym przez USSF był Counter Communications Systems (CCS) Block 10.02, co po wojskowemu oznacza system do blokowania sygnału satelitarnego. Działania te doskonale pokazują, jak w oczach wojskowych coraz ważniejsza staje się kontrola cyfrowej części pola bitwy, od której zależnych jest coraz więcej tradycyjnych działań i manewrów.
Działania Chin i Stanów Zjednoczonych rysują też doskonale dalszy kierunek rozwoju technologii wojskowych. Skoro powstały skuteczne systemy do zagłuszania sygnałów satelitarnych i samych satelitów, zaraz zapewne pojawią się rozwiązania, które oba te rozwiązania będą w stanie zneutralizować.
Kolejnym krokiem będzie więc opracowanie nowego sposobu zagłuszania i ochrony satelitów wojskowych przed rakietami wystrzeliwanymi z powierzchni Ziemi i tak dalej, zgodnie z niezmiennymi od stuleci zasadami wyścigu zbrojeń.
Czy wydarzy się tzw. incydent?
Skoro dwa supermocarstwa prężą muskuły i pokazują broń do walki na nowym, dość egzotycznym obszarze, taki scenariusz nie jest wcale tak nieprawdopodobny. Szczególnie w czasach, kiedy na orbicie znajduje się sporo komercyjnych satelitów.
Czysto teoretycznie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której rakieta wystrzelona z chińskiego Typu 055 niszczy satelitę Starlink, ponieważ autonomiczny system radarowy stwierdził na przykład, że naruszyła ona chińską przestrzeń powietrzną. Wcale nie dlatego, że za pośrednictwem Starlink chińscy obywatele mogą liczyć na łączność z niekontrolowanym przez władze internetem.
Chińscy wojskowi są co prawda o wiele mniej porywczy, niż np. rosyjscy, więc raczej nie szykuje nam się powtórka z kryzysu kubańskiego, jednak jakieś drobne incydenty zawsze mogą mieć miejsce. Inaczej co to za przyjemność z bycia supermocarstwem?
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.