Zostaliśmy w domu i zapchaliśmy internet. Orange zadbał, by nie zabrakło go w szpitalach
Od początku akcji Zostań w domu wykorzystanie internetu — zarówno stacjonarnego, jak i mobilnego — poszybowało w górę. Orange zdradził, o ile więcej transferu danych wykorzystujemy i w jaki sposób operator radzi sobie z wzmożonym popytem na usługi, by nie dopuścić do awarii sieci w np. szpitalach.

Operatorzy stale rozwijają swoją sieć, by sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na usługi telekomunikacyjne, w tym transfer danych. To nieustanny wyścig z czasem, bo klienci i bez pandemii mają coraz większe potrzeby, a infrastruktura telekomów nie jest z gumy. Nikt nie mógł w dodatku przewidzieć, że niemal z dnia na dzień trzeba będzie zadbać o znaczne zwiększenie przepustowości łącz i to nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.
Koronawirus sprawił, że internet przeżywa prawdziwe oblężenie — a mowa tu zarówno o łączach stacjonarnych, jak i mobilnych
W wolnym czasie społeczeństwo zaczęło masowo pobierać gry oraz oglądać filmy i seriale przez internet, a podczas pracy i nauki zdalnej kontakt z innymi zapewniają nam wideokonferencje i zwykłe telefony. Okazało się jednak, że konieczność pozostania w domach nie dała wytchnienia sieciom mobilnym. Korzystamy więcej z internetu i to niezależnie od charakteru łącza.
Orange zdradził, że wzrost popytu na jego usługi ustabilizował się na poziomie ok. 30-40 proc. w przypadku internetu stacjonarnego i ok. 20 proc. w segmencie internetu mobilnego. Internet to zresztą nie jest jedyny obszar, w którym Orange zanotował ogromne wzrosty w dobie pandemii. W przypadku mobilnych usług głosowych wykorzystanie sieci wzrosło o ok. 40 proc.
Netflix i inne serwisy VOD co prawda obniżyły jakość transmisji na czas trwania pandemii, by nieco odciążyć łącza internetowe, ale to i tak kropla w morzu. Orange wyjaśnił, w jaki dokładni sposób w dobie pandemii radzi sobie z zapewnianiem łączności tak, by dostęp do sieci mieli zarówno abonenci, jak i kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa instytucje.
W jaki sposób zadbał Orange o stabilny dostęp do internetu w szpitalach i centrach opieki medycznej?
Operator zdaje sobie sprawę, że obniżona jakość świadczonych usług przez Netfliksa lub YouTube'a może być dla abonentów uciążliwa, ale nie oszukujmy się — to nie koniec świata. Internet to jednak nie tylko rozrywka. Są miejsca, gdzie łączność musi być nieprzerwana i bezpieczna, a należą do nich placówki służby zdrowia.
W przypadku sieci radiowej po wybuchu pandemii koronawirusa Orange stale monitoruje wykorzystanie łącz w całym kraju. Pojawiły się codzienne raporty, na bazie których planowane są akcje optymalizacyjne dla przejść granicznych oraz dla szpitali. Dotyczy to przede wszystkim usług głosowych — zwłaszcza tam, gdzie prowadzone są telekonsultacje, bo wizyty nie wchodzą w grę.
Orange analizuje poszczególne przypadki i identyfikuje wszystkie wąskie gardła, a potem podejmuje w modelu ad-hoc akcje, które mają na celu zlikwidowanie zatorów. Do tego przyspieszył planowany wcześniej rozwój infrastruktury Orange i teraz następuje on przede wszystkim z myślą o placówkach medycznych. Te fragmenty sieci, które obejmują szpitale, dostają priorytet.
Operator skupia się zarówno na poprawie zasięgu, jak i na zwiększeniu pojemności sieci
Już teraz widać zresztą pierwsze efekty w postaci poprawy zasięgu sieci Orange i jej większej pojemności w szpitalach jednoimiennych. Telekom za przykład podaje Nowy Szpital Uniwersytecki w Krakowie. W tym przypadku infrastrukturę stacjonarną wspomogła mobilna stacja bazowa, którą operator dostawił, by sprostać zapotrzebowaniu na usługi.
Oprócz tego Orange przyspieszył tzw. refarming sieci mobilnej, gdzie pasma częstotliwości wykorzystywane w sieciach starszej generacji przeznaczane są do wykorzystania w ramach nowocześniejszej technologii. Właśnie na tym skorzystał szpital w Kędzierzynie-Koźlu, bo w tym mieście telekom przyspieszył związane z tym prace, które planowano już wcześniej.
W przypadku internetu świadczonego drogą kablową Orange prowadzi podobne prace jak w zakresie sieci mobilnej. Najważniejsze jest sprawne reagowanie w sytuacjach, gdy istnieje ryzyko przeciążenia sieci. W ten sposób telekomowi udało się nie dopuścić do odcięcia Ośrodka Zdrowia, dwóch szkół oraz jednostek samorządu terytorialnego od internetu w gminie Łękawica.
Sieć mobilna to w końcu tylko jeden z elementów układanki, a Orange dostarcza szpitalom również internet i telefonię stacjonarną
Aby zapobiec przeciążeniom, niezbędna bywa migracja usług na wolne zasoby oraz zestawienie pojemniejszego łącza, które byłoby w stanie sprostać zapotrzebowaniu. W ten sposób poradzono sobie zresztą w Legnicy, gdzie pojawiło się ryzyko, że bez dostępu do sieci zostanie Pogotowie Ratunkowe, co mogłoby mieć opłakane skutki, ale na szczęście technicy Orange’a zareagowali w porę.
Innym miastem, w którym Orange zadziałał w porę, jest Radom. W tamtejszym szpitalu najpierw zdiagnozowano problem po stronie centralki, a potem opracowano docelowe rozwiązanie dla jej administratora. Takie doraźne rozwiązywanie problemów konieczne było też w m.in. Malborku, Pszczynie i Szczecinku (gdzie wykorzystano inną centralę do tranzytowania ruchu).
Orange podjął wiele innych działań w nieco mniejszej skali, by diagnozować problemy z realizacją połączeń dla małych lokalnych jednostek służby zdrowia. Operator w ostatnim czasie zajmował się wsparciem merytorycznym dla konserwatorów, diagnostyką linii, przekierowaniem przy zajętości itp. A to wszystko po to, by wspomóc naszą obciążoną ponad miarę służbę zdrowia.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.
*Materiał powstał we współpracy z Orange