Te słuchawki każdy gitarzysta będzie chciał znaleźć pod choinką. Boss Waza-Air to spełnienie marzeń domorosłych muzyków
Na taki gadżet czekałem od lat. Śniłem o nim 12 lat temu, gdy zaczynałem swoją przygodę z gitarą i śniłem wczoraj, gdy podłączyłem swojego Telecastera do wzmacniacza. A teraz zjawił się on – Boss Waza-Air.
Każdy domorosły gitarzysta zna ten problem – jak ćwiczyć grę na gitarze, by z jednej strony sprawiało to radość, a z drugiej rodzina nie chciała nas wyrzucić z domu, a sąsiedzi nie zadzwonili po policję?
Zwykle odpowiedź na ten dylemat brzmi „jedno albo drugie”. Sam przez lata obchodziłem tę kwestię na różne sposoby:
- Kupowałem niewielkie wzmacniacze treningowe (obecnie używam Voxa Adio)
- Podłączałem słuchawki do interfejsu audio i korzystałem z wtyczek VSTi na komputerze
- Korzystałem z symulatorów wzmacniaczy pokroju Line 6 POD HD 500 i podłączałem je do zwykłych głośników i/lub słuchawek
Każde z tych rozwiązań to jednak pewien kompromis.
Wzmacniacze treningowe są super, ale zwykle… nie brzmią za dobrze, a nawet grając cicho są na tyle głośne, by zirytować domowników.
Podłączanie gitary do komputera poprzez interfejs audio to kapitalna opcja do nagrywania, ale do zwykłego ćwiczenia jest to niezbyt praktyczne, a do tego niezbędny osprzęt (interfejs + monitory odsłuchowe/słuchawki) jest dość drogi.
Kombajny pokroju Line 6 POD sprawdzają się fenomenalnie na scenie, ale w domu to tzw. overkill – totalna przesada.
No i każdą z tych metod łączy jeden problem: plątanina kabli, tym większa, jeśli chcemy korzystać ze słuchawek. Dodajmy też, że – nie licząc słuchawek podłączonych do interfejsu audio – brzmienie gitary w słuchawkach zazwyczaj do przyjemnych nie należy, a to skutecznie osłabia inspirację do dalszego ćwiczenia i rozwoju.
Firma Boss od lat jest wiodącym producentem rozwiązań dla domorosłych gitarzystów. Mają w portfolio chociażby kapitalny bezprzewodowy wzmacniacz Boss Katana Air. Teraz zaś zaprezentowali gadżet, który może zmienić życie wielu muzyków na całym świecie.
Oto Boss Waza-Air. Bezprzewodowe słuchawki do gitary
Z zewnątrz Waza-Air wyglądają jak dość duże słuchawki Bluetooth. W istocie są jednak kompatybilne nie tylko ze standardem Bluetooth, ale także z bezprzewodowym adapterem WL-T do podłączenia gitary, który działa w oparciu o łączność 2,4 GHz.
Po podłączeniu słuchawek do smartfona i aplikacji mobilnej, uzyskujemy… pełnoprawny, bezprzewodowy wzmacniacz gitarowy w formie słuchawek.
Jak tłumaczy przedstawiciel Bossa w wideo dla Andertons TV, różnica między rozwiązaniem Bossa a konwencjonalnymi słuchawkami jest taka, iż brzmienie cyfrowych symulacji zostało dostosowane tak, by zapewniać jak największą dynamikę i jak największe poczucie realizmu.
Na tym jednak nie koniec. W aplikacji możemy symulować umiejscowienie wzmacniacza w przestrzeni, wybierając jeden z trzech trybów:
- Tryb Surround pozwala nam słyszeć wzmacniacz tak, jakby ten stał w jednym punkcie. Jego brzmienie zmienia się więc, gdy poruszamy głową (odbywa się to za sprawą wbudowanego żyroskopu i przetwarzanie 3D audio).
- Statyczny, jak nazwa wskazuje, nie zmienia brzmienia wzmacniacza niezależnie od tego, jakie jest nasze ustawienie w przestrzeni. Gitara zawsze zabrzmi tak samo.
- Sceniczny zaś symuluje ustawienie wzmacniaczy za plecami, jakbyśmy stali na prawdziwej scenie. Bajer, ale może się podobać domorosłym muzykom.
Dostępne w aplikacji symulacje wzmacniaczy oparte są o serię Katana i – jak możemy usłyszeć na zamieszczonym wyżej wideo – brzmią absolutnie niesamowicie. Dynamicznie, realistycznie, coś pięknego.
Do dyspozycji wyjściowo jest pięć wzmacniaczy – od czystych po silnie przesterowane – których brzmienie możemy modyfikować i ubogacać efektami wewnątrz aplikacji Boss Tone Studio (na iOS i Androida). Nikt nas jednak nie zmusza do korzystania z aplikacji, jeśli nie mamy takiej ochoty. Symulacje wzmacniaczy są wbudowane bezpośrednio w słuchawki i możemy nimi sterować przy użyciu przycisków na obudowie puszek. Boss zintegrował również stroik, który podpowiada poprawne naprężenie struny komendami głosowymi (a w aplikacji znajdziemy też stroik wizualny).
Oczywiście połączenie Bluetooth ze smartfonem umożliwia również puszczanie muzyki. Można więc np. odpalić ulubioną playlistę z podkładami dźwiękowymi i jamować do bólu.
Kable? A komu to potrzebne?
Najważniejsza w tym wszystkim jest jednak wygoda. Do skorzystania ze słuchawek Boss Waza-Air nie jest potrzebny kabel. Wtykamy dołączony adapter WL-T do gitary, łączymy się ze smartfonem i voila, można grać.
Jedyny kabel, jaki będzie nam potrzebny do obsługi tych słuchawek, to przewód do ładowania. Słuchawki są ładowane portem microUSB. Adapter WL-T ładujemy zaś wtykając go do słuchawek.
Niestety ładować sprzęt będziemy dość często, bo słuchawki Boss Waza-Air mają wystarczyć na raptem 5 godzin ciągłej pracy (sam adapter może pracować przez 12 godzin bez ładowania). Producent podaje jednak czas spędzony na graniu; nie wiadomo, jaki jest ich czas pracy, gdybyśmy chcieli np. wykorzystać Waza-Air w roli zwykłych słuchawek Bluetooth.
Cena? Do przełknięcia!
Słuchawki Boss Waza-Air kosztują 1900 zł. Znacznie więcej niż dobre wzmacniacze treningowe do domu, pokroju Voxa Adio czy Yamahy THR. Jeśli jednak dobrze policzyć… kosztują mniej, niż koszt wzmacniacza, dobrych słuchawek i bezprzewodowego adaptera do gitary.
W zamian zaś oferują bezprzewodową wygodę bez latencji, którą docenią nie tylko początkujący gitarzyści w swoich sypialniach, ale również koncertujący muzycy w busach czy na backstage’u.
Boss stworzył produkt, który rozwiązuje realny problem milionów gitarzystów na świecie i jest idealnie skrojony pod specyficzne potrzeby bardzo konkretnej niszy.
Osobiście jaram się jak opętany i prawdopodobnie kupię te słuchawki, gdy tylko trafią do sprzedaży. Pierwsza partia produktów trafi do sklepów już 12 grudnia. Nie mogę się doczekać!