Sigma 35 mm 1.2 Art DG DN to wielkie dzieło sztuki wśród obiektywów
Jeszcze niedawno granicą do osiągnięcia przyzwoitej jakości dla szerokokątnego obiektywu, było f/1.8, a później f/1.4. Sigma postawiła krok dalej, pokazując model Sigma 35 mm 1.2 Art DG DN Art — stałoogniskowy, pełnoklatkowy obiektyw o klasycznej ogniskowej. Przetestowałem go wraz z najnowszym, 62-megapikselowym Sony A7R IV.
Kawał jakości i precyzji
Pod względem jakości wykonania trudno się do czegokolwiek przyczepić. To konstrukcja z najwyższej półki, a już samo obcowanie z tym obiektywem jest przyjemnością. Na zewnątrz zastosowano poliwęglan wysokiej jakości, znany z innych obiektywów tej serii. Wykonana w Japonii konstrukcja jest uszczelniona przed kurzem, wilgocią i pyłem. Czuć, że obudowa Sigmy 35 mm 1.2 Art DG DN to nie jest produkt księgowych, a przede wszystkim doświadczonych projektantów.
Na obudowie wyróżniają się dwa sporych rozmiarów metalowe pierścienie. Mniejszy, ułożony bliżej bagnetu, służy do ustawiania wartości przysłony. Jego większa część jest przyjemnie karbowana, dzięki czemu można go bez trudności wyczuć dłonią bez patrzenia. Pierścień pracuje z dużą kulturą, a przekręca się go płynnie. Tuż obok znajdziemy przełącznik CLICK, którym możemy włączyć skok pierścienia co 1.3 EV. Czuć tu precyzję wykonania, co daje ogromny komfort pracy.
Dalej znajdziemy ponad dwukrotnie większy pierścień do manualnego ustawiania ostrości. Element ten również jest w większości karbowany i pracuje z dużą kulturą i płynnością. Aby przekręcić całą skalę, trzeba go obrócić aż o 580 stopni. Z jednej strony to bardzo dużo, ale dzięki temu możemy ustawiać ostrość z dużą dokładnością. Po boku ulokowano także przełącznik AF/MF oraz przycisk AFL. Za ustawianie ostrości odpowiada kołowy silnik Hyper Sonic Motor (HSM), który gwarantuje nie tylko bardzo szybkie, ale też precyzyjne ustawianie ostrości w różnych warunkach.
Jedynym mankamentem tej konstrukcji jest jej wielkość oraz waga, ale to cecha charakterystyczna pełnoklatkowych obiektywów. Sigma 35 mm 1.2 Art DG DN ma 137 mm długości, średnicę filtra 82 mm i waży aż 1090 g. Niektórzy nazywają obiektywy do aparatów słoikami. Nowa Sigma jest rzeczywiście wielkości sporego słoika z kiszonymi ogórkami mojej teściowej.
Na szczęście w środku nic nie skisło, a wręcz przeciwnie — to nowiutkie, świeże dzieło sztuki optycznej dające genialną jakość obrazu, ale o tym za chwilę. Konstrukcja obiektywu składa się z 17 elementów ułożonych w 12 grupach. Wśród nich są trzy soczewki SLD i trzy wykonane ze szkła asferycznego, w tym jeden element dwustronnie asferyczny. Pole widzenia wynosi 63,4 stopnia, minimalna odległość ostrzenia wynosi 30 cm, a maksymalne powiększenie to 1:5.1. Za plastykę rozmycia odpowiada 11-listkowa kołowa przysłona, którą można przymknąć do f/22.
Bokeh, w którym można się zakochać
Bokeh, czyli rozmycie tła, to jedna z głównych cech, dla których inwestujemy w jasne obiektywy. Piękny bokeh jest efektowny, umiejętnie zastosowany dodaje magii, podkreśla główny obiekt, separując go od otoczenia.
Sigma 35 mm 1.2 Art DG DN pod tym względem wypada wzorcowo: zarówno przy bliskich kadrach, jak i z obiektem oddalonym. Szerokokątne, jasne obiektywy często dają piękny bokeh w środku, ale w rogach nie wygląda to już tak dobrze. Testowane szkło to wyjątek: rozmycie jest piękne i efektowne nawet w rogach. Bokeh jest plastyczny, sprawia wrażenie delikatnie zakręconego, idealnie separuje obiekt. Można się w nim zakochać.
[gallery ids="1048555,1048558,1048561,1048564,1048567,1048570,1048573,1048576"]
Winieta i dystorsja, czyli problemy, których nie widać (jeśli chcesz)
Przy w pełni otwartej przysłonie f/1.2 obiektyw bardzo winietuje. Zaciemnienie rogów wyraźnie ustępuje z każdym krokiem przymknięcia przysłony. Już na f/2 jest wyraźnie lepiej, na f/2.8 winieta jest mała. Czy taka potężna winieta jest tak naprawdę wadą tego obiektywu?
Moim zdaniem to jego cecha charakterystyczna. Sam czasami lubię mieć winietę na zdjęciach, nawet ją sztucznie dodaję na etapie postprodukcji. Winieta w niektórych kadrach dodaje atmosfery, klimatu, skupia uwagę na głównym obiekcie.
[gallery ids="1048633,1048636,1048639,1048642,1048645,1048648,1048651,1048654"]
Druga sprawa to kwestia jej niwelowania. W Lightroomie wystarczy raz kliknąć, aby winieta na zdjęciach RAW z Sigmy 35 mm 1.2 Art DG DN niemal całkowicie zniknęła. Można zatem szybko i bezproblemowo się jej pozbyć, jeśli tego chcemy. Sam robiłem to tylko czasami, szczególnie na zdjęciach z białym tłem, jak np. poniższe portrety Krzysztof Gonciarza, które wykonałem do wywiadu z tym popularnym youtuberem. Co innego zdjęcie ptaka na portugalskim klifie, które z winietą wygląda dużo lepiej.
Jak podkreślają przedstawiciele firmy Sigma, pozostawienie takiej winiety w modelu 35 mm 1.2 Art DG DN to świadoma decyzja. Postawiono na jak najwyższą jakość obrazu, co udało się uzyskać. Dalsze próby eliminacji winiety zapewne skończyłoby się także powiększeniem już i tak ogromnego obiektywu. Poza tym, zaciemnienie rogów można łatwo zniwelować programowo, więc decyzję Sigmy uważam za rozsądną.
Trochę podobnie wygląda kwestia dystorsji. Testowany obiektyw Sigma 35 mm 1.2 Art DG DN ma naprawdę sporą dystorsję, którą gołym okiem widać na przykładowym zdjęciu. Jednocześnie dystorsję można zniwelować znów jednym kliknięciem Lightroomie.
Możesz zapomnieć o flarach i aberracji chromatycznej
Zostawmy już tę winietę w spokoju i spójrzmy na inne ważne aspekty Sigmy 35 mm 1.2 Art DG DN. Kierując obiektyw w stronę słońca, nietrudno jest złapać flary, bliki i przeróżne odbicia. W większości wypadków to nie są duże duszki, a raczej małe flary nadające charakteru fotografiom. Często można się ich pozbyć, nakładając osłonkę lub delikatnie zmieniając kąt kadru.
Sięgając po 35 mm 1.2 Art DG DN, nie trzeba się także martwić o abberację chromatyczną. To błąd obiektywu, który sprawia, że rozmyte krawędzie obiektów w tle przybierają zazwyczaj kolor magenty, co nie tylko wygląda brzydko, ale też wpływa na jakość obrazu. W testowanym szkle takiego efekty trzeba szukać z lupą, a nawet jeśli go znajdziemy, to znów można go skutecznie zniwelować programowo.
Jakość obrazu kapitalna od brzegu po rogi
Powiem krótko: Sigma 35 mm f/1.2 DG DN to najlepiej obrazujący obiektyw o ogniskowej 35 mm, jaki widziałem przez 14 lat swojej przygody z fotografią. Co ważne, jakość obrazu jest świetna już od f/1.2 i to nie tylko w centrum kadru, ale też w brzegach.
Sigma 35 mm 1.2 Art DG DN Art to nowy wyznacznik jakości wśród obiektywów stałoogniskowych
Sigma 35 mm f/1.2 DG DN Art to prawdziwe arcydzieło wśród obiektów. Pokaz możliwości współczesnych pokazujące, do czego zdolni są dzisiaj producenci sprzętu fotograficznego.
Już od pierwszego chwytu czuć, że mamy do czynienia z obiektywem wysokiej jakości. Precyzyjne, solidne wykonanie z uszczelnieniami, szeroki pierścień do manualnej zmiany ostrości i trochę mniejszy do ustawienia przysłony to dopiero początek. Największy potencjał drzemie w środku.
Sigma 35 mm f/1.2 DG DN Art przede wszystkim genialnie rysuje, gwarantując wysoką jakość obrazu w całym kadrze. Zdjęcia są bardzo ostre, wyraźne, kontrastowe. Obiektyw dobrze sobie radzi z abberacją chromatyczną czy flarami.
Tak jasny obiektyw kupuje się po to, aby mieć piękny rozmycie tła. Bokeh Sigmy 35 mm f/1.2 DG DN jest plastyczny, magiczny, nie tylko w środku, ale też po brzegach kadru. Świetnie odcina obiekty od tła i sprawia, że wręcz wyskakuje on ze zdjęcia.
Minusy? Silne winietowanie, szczególnie w zakresie f/1.2-1.8 oraz spora jak na obiektyw 35 mm dystorsja. Obie cechy można łatwo zniwelować, a winieta wręcz nadaje charakteru. Technicznie rzecz biorąc, są to zatem wady tej konstrukcji, ale w praktyce nie muszą nam przeszkadzać, bo można się ich łatwo pozbyć. Oprócz tego obiektyw jest wielki i ciężki (ponad 1 kg). To jednak rezultat tego, że konstruktorzy nie poszli na kompromis pod względem jakości obrazu. Im jaśniejsze szkło, tym większe. Sigma 35 mm 1.2 Art DG DN nie ma w zasadzie bezpośredniego konkurenta, do którego można ten obiektyw porównać. Wystarczy jednak rzucić okien na obiektyw Canon RF 50 mm f/1.2L, żeby zobaczyć, że oba mają podobne rozmiary.
Jeśli szukasz obiektywu o klasycznej ogniskowej, który nie idzie na kompromisy pod względem zarówno jakości wykonania, jak i obrazu, Sigma 35 mm f/1.2 DG DN powinna być głównym kandydatem. Patrząc przez pryzmat oferowanych możliwości, cena ok. 6500 zł wcale nie wydaje się tak wysoka.
Przykładowe zdjęcia
Poniższe fotografie zostały wykonane w formacie RAW i wyeksporowane bez obróbki do formatu JPEG. Oryginału w pełnej rozdzielczości można pobrać TUTAJ.