Nasz gatunek to tylko kolejny krok w ewolucji inteligencji. Następnym etapem będą superinteligentne cyborgi
Tak przynajmniej twierdzi James Lovelock, futurolog, który uwielbia snuć wizje przyszłości bez większego pokrycia w teraźniejszości. Niemniej koncepcja jest ciekawa.
Jak bardzo nie gloryfikowalibyśmy własnego gatunku, trzeba uczciwie przyznać, że homo sapiens od strony technicznej nie jest najbardziej przemyślaną konstrukcją. W porównaniu do ram czasowych wszechświata, nasza średnia długość życia jest śmiesznie krótka, a sam organizm, po opuszczeniu bezpiecznej ziemskiej atmosfery nie jest wyposażony w odpowiednie mechanizmy, które chroniłyby go przed promieniowaniem, czy chociażby przed zerową grawitacją.
Jednym słowem: gatunek ludzki nie nadaje się właściwie do kolonizacji nowych planet. Albo: nadaje się, ale bardzo słabo. M.in. dlatego zresztą nadal nie wysłaliśmy misji załogowej na Marsa i zamiast tego wolimy wysyłać tam znacznie lepiej zaprojektowane roboty. James Lovelock uważa, że to początek większego trendu.
Futurolog prawdę ci powie
Zdaniem Lovelocka, prędzej, czy później, nasz postęp technologiczny pozwoli na stworzenie w pełni inteligentnych robotów, które będą miały własne cele. Lovelock nazywa te konstrukcje cyborgami, ale w gruncie rzeczy chodzi mu o stworzenie świadomej sztucznej inteligencji, która stałaby się dominującą siłą na naszej planecie i z czasem zaczęłaby rozszerzać swoją strefę wpływów o inne systemy gwiezdne.
Lovelock wieszczy tym samym nadejście nowej ery - Nowocenu, w której roboty zaczną budować i programować roboty w takim stopniu, że ludzie przestaną być w końcu potrzebni. Lovelock twierdzi, że algorytmy takie, jak AlphaGo to pierwsze zwiastuny nowej ery, która niechybnie nadejdzie.
Osobiście chciałbym nieco ostudzić ten entuzjazm. Dzisiejsze algorytmy maszynowego uczenia się, nazywane potocznie sztuczną inteligencją tak właściwie nie reprezentują tego samego rodzaju inteligencji, którym szczycimy się my, ludzie. W dużym uproszczeniu, AlphaGo nadal bliżej do rozbudowanego kalkulatora naukowego, niż do ludzkiej inteligencji, w której zawierają się takie cechy, jak kreatywność, czy zdolność do improwizowania. Nie mówiąc już o jakichkolwiek ambicjach i pragnieniach.
Nie jestem futurologiem, więc widocznie nie widzę tych wszystkich znaków na niebie i ziemi, które niechybnie zwiastują nadejście nowej, lepszej i syntetycznej formy inteligencji. O wiele bardziej zresztą interesuje mnie kwestia ziemskiego ekosystemu, który - jeśli tak dalej pójdzie - stanie się na tyle problematyczną kwestią, że najprawdopodobniej zahamuje nasz rozwój technologiczny, przez co nie uda nam się stworzyć żadnej sztucznej inteligencji z prawdziwego zdarzenia.
Gdyby jednak ta sztuczka nam się udała...
Rozumowanie Lovelocka jest całkiem niezłe. Jeśli pominiemy kompletnie kwestię tego, że obecnie nie mamy zielonego pojęcia czym właściwie jest inteligencja i w jaki sposób odtworzyć ją w syntetycznym mózgu, to sama idea superinteligentnych maszyn, będących kolejnym etapem naszej ewolucji jest całkiem sensowny.
Chociażby ze względu na kruchość ludzkiego organizmu, która jest (albo będzie - zależy, jak na to spojrzeć) ogromnym problemem, jeśli chodzi o naszą ekspansję na inne planety. Odpowiednio zaprojektowane cyborgi byłyby tych wad pozbawione - wyobraźcie sobie coś w stylu ulepszonej Sondy von Neumanna, czyli superinteligentnej maszyny, zdolnej do replikacji przy użyciu dostępnych w przestrzeni kosmicznej surowców.
Jedyny problem z tą wizją polega na tym, że takie superinteligentne roboty musiałyby mieć jakąś uzasadnioną motywację, żeby przejąć od nas pałeczkę lidera, rozwijać się i kolonizować nowe światy. Algorytm, który świetnie gra w Go raczej tego nie potrafi. Ba, on nawet nie wie, po co gra w Go…