Jak to jest zarobić 2 mln zł w 8 dni? Rozmawiamy z Maciejem Aniserowiczem o projekcie DNA
Promowane przez niego szkolenie „Droga Nowoczesnego Architekta” ma odmienić polski profesjonalny rynek IT. Nie powstała jeszcze nawet sekunda szkolenia, a projekt zarobił już dwa miliony złotych w zaledwie osiem dni. O kulisach tego sukcesu rozmawiałem z Maciejem Aniserowiczem.
Maciej Aniserowicz sam o sobie mówi, że jest „emerytowanym” programistą z kilkunastoletnim doświadczeniem. Porzucił kodowanie na rzecz edukacji innych osób. Jest autorem bloga i vloga devstyle.pl, podcastu DevTalk, książki „Zawód: Programista” i „Kursu Gita”.
Po udanej promocji i sprzedaży własnych projektów, postanowił promować projekty tworzone przez innych. „Co Ten Frontend” stworzony przez Maćka Korsana i wypromowany przez Maćka Aniserowicza zarobił łącznie pół miliona złotych.
Nowy projekt firmowany nazwiskiem Aniserowicza to „Droga Nowoczesnego Architekta”.
Tym razem jest to program skierowany do senior developerów i architektów. Przedsprzedaż dosłownie rozbiła bank, bowiem pierwszy milion złotych padł po tygodniu sprzedaży, a ósmy dzień przyniósł (bez mała) kolejny milion.
O projekcie, promocji i sprzedaży rozmawiałem z Maciejem Aniserowiczem.
Marcin Połowianiuk, Spider’s Web: Jakie to uczucie, widzieć na koncie dwa miliony złotych zarobione w osiem dni?
Maciej Aniserowicz, devstyle.pl, droganowoczesnegoarchitekta.pl: Uczucie jest dziwne, miałem śmieszne skojarzenie, że liczba bardziej przypomina numer telefonu niż stan konta. Zaskakujące było to, że przez większość czasu zupełnie nie czułem radości, a bardziej strach.
No właśnie. Nie powstała jeszcze ani sekunda szkolenia, wszystko bazuje na przedsprzedaży programu, który dopiero powstanie. Czyli 1527 osób postanowiło wydać po 1299 zł na kota w worku?
Tak. Na tym polega przedsprzedaż. Jednak tutaj bardzo istotną rolę odgrywa zaufanie. W „DNA team” są 4 osoby: Łukasz Szydło, Jakub Kubryński i Jakub Pilimon to trzech światowej klasy ekspertów odpowiadających za merytoryczne przygotowanie najlepszego szkolenia w historii polskiego IT. Ja jestem czwarty i moim zadaniem jest zadbać, by ten potencjał się nie zmarnował i faktycznie dotarł do jak największego grona polskich specjalistów, na zawsze zmieniając kształt tej branży oraz jakość pracy polskich inżynierów oprogramowania.
Brzmi górnolotnie.
Tak, ale dokładnie o to chodzi. Kwestie finansowe są efektem ubocznym, który oczywiście działa na plus, ale być głównym celem takich działań. Ludzie nam zaufali, bo przez lata udowadnialiśmy, że można na nas polegać.
Jak dzielicie się przychodem z kursu z autorami?
Na tę kwestię poświęciliśmy jakąś minutę rozmowy. Dzielimy się po równo, każdy dostaje 25 proc. po odjęciu kosztów.
Na Insta Stories chwaliłeś się, że wydaliście na reklamę 0 zł, a na stronie internetowej nie było nawet przycisku „Kup”, więc kupujący musieli pofatygować się i wysłać maila z prośbą o zakup szkolenia. Patrząc z boku, wygląda to na ogromną nonszalancję, na granicy braku szacunku do klienta.
Każdy - potencjalny czy faktyczny - klient zyskał szacunku tyle, ile potrzeba. Przez ten tydzień odpowiadałem osobiście na setki maili dziennie, odbierałem wiele telefonów. Każdy został potraktowany jeden do jednego, jak najważniejsza osoba na świecie. To jest przedsprzedaż i ofertę kierowałem wyłącznie do osób żywo zainteresowanych dokładnie tym produktem, od tych konkretnych twórców.
Jeśli ktoś nie jest w stanie zaakceptować mojej wizji procesu sprzedaży i już na tym etapie czuje się urażony, to bardzo dobrze, że nasze drogi rozejdą się już teraz. Zależy mi na robieniu biznesu z osobami otwartymi, które potrafią zaakceptować różne wizje (w tym moje).
Dlaczego ruszyliście z przedsprzedażą, skoro nie macie jeszcze przygotowanych żadnych materiałów? Nie jest na to za wcześnie?
Sama przedsprzedaż trwała co prawda 8 dni, ale przygotowania do niej rozpoczęły się już w marcu. Po 4 miesiącach działań postanowiliśmy sprawdzić, na czym stoimy i czy inicjatywa DNA ma sens. Ten proces długo powstawał w głowie, a potem długo dojrzewał i rósł online. Samo okienko sprzedażowe to tylko wisienka na pieczołowicie przygotowywanym torcie.
To pytanie nurtuje mnie od dawna: dlaczego sprzedajesz swoje produkty w tak wąskich oknach czasowych? Michał Szafrański kilkukrotnie opowiadał o takiej strategii, ale czy to ma sens? Tygodniowa sprzedaż jest imponująca, ale nie masz poczucia, że w 365 dni sprzedałbyś więcej, mimo dużo gorszych wyników dziennych?
To jest normalna metoda prowadzenia sprzedaży, nie wymyślił tego Michał, nie wymyśliłem tego ja, ma nawet swoją nazwę, ale nie pamiętam teraz jaką. Dzięki temu przez te dni mogę w pełni skupić się na klientach, a wszystko inne odsuwam na dalszy plan. Nie sposób działać tak przez 365 dni. Dodatkowo różne eksperymenty pokazują, że sprzedaż stale otwarta wcale nie przynosi lepszych wyników. W takim trybie kluczowy jest ostatni dzień. W przypadku DNA - oraz właściwie każdej innej mojej sprzedaży - ostatni dzień przynosi minimum połowę przychodu. A bez zamknięcia sprzedaży nie ma „ostatniego dnia”.
Czemu w takim razie nie utworzyć działu obsługi klienta i nie zepchnąć na niego tych obowiązków? Czy nie opłacałoby się to bardziej?
Mam zespół do obsługi klienta, ale ich zadania ograniczają się do odpowiadania na najbardziej podstawowe pytania, wystawianie faktur, przyjmowanie reklamacji, wysyłkę produktów fizycznych, itd. Na tym etapie - a przy obecnej skali jeszcze jest to możliwe - chcę mieć jak najwięcej osobistego kontaktu z klientami.
Masz za sobą świetnie przyjętą książkę „Zawód: programista” i „Kurs Gita”, a niedawno świetny wynik zrobiła przedsprzedaż szkolenia „Co Ten Frontend”, w którym byłeś odpowiedzialny za promocję i sprzedaż kursu zrobionego przez inną osobę. Przy DNA też poszedłeś tym śladem. Co bardziej cię kręci: sprzedaż własnych produktów, czy promocja produktów innych osób?
Każdy z dotychczasowych produktów zatrzymał się na kwocie pół miliona złotych. To świetny wynik, ale DNA pokazało, że można pójść o wiele dalej. Aktualnie kręci mnie marketing, promocja, sprzedaż. Teraz widzę siebie w roli „wydawcy”.
Co jest ciekawego w promowaniu projektów innych osób, skoro w tym czasie można robić własne?
Mamy w Polsce całą rzeszę ekspertów, których wiedzę warto jest szerzyć. Jednak proces szerzenia tej wiedzy to sztuka całkowicie obca dla większości osób technicznych. Ja zbadałem tę ścieżkę i widzę, że dzięki tym umiejętnościom mogę w bardzo realny sposób pomóc zarówno ekspertom, jak i potencjalnym klientom. Dzięki mnie eksperci nie muszą spędzać pięciu lat na budowaniu swojej marki i społeczności. Mogą przyjść do mnie i za pół roku cieszyć się fajnymi efektami, dużym zasięgiem, a dodatkowo jeszcze nieźle zarobić.
W przypadku własnoręcznie przygotowanego produktu wiesz, co dowieziesz klientowi. Sprzedając szkolenia innych - zwłaszcza te, które jeszcze nie istnieją - bazujesz w pełni na swoim zaufaniu do tych osób. Nie boisz się porażki, wpadki?
Nie boję się porażki. Aktualnie mam plan wydawniczy do końca roku 2019, powoli wchodzimy już na rok 2020. Jednak mam jedną prostą zasadę: nie robię biznesu z osobami, których nie znam.
Za każdym razem kładę na szali swój brand i jeden niewypał może spowodować katastrofę wszystkich przyszłych przedsięwzięć. Dlatego też 90 proc. zgłaszających się do mnie osób odsyłam z odmową. Nie dlatego, że są słabi, ale dlatego, że nie mam gwarancji, że są najlepsi - bo się jeszcze nie znamy na tyle dobrze.
A co zrobi Maciej Aniserowicz, jeśli przyszłe szkolenie z jakichś względów okaże się być nie kompletną porażką, ale produktem klasy 6/10?
Jak przyjmiesz zasadę, że niezależnie od wszystkiego współpracujesz tylko z najlepszymi z najlepszych, to ryzyko wpadki się mocno minimalizuje. Ogranicza to pole manewru i potencjalnego zysku, ale nie zależy mi na ilości, a wyłącznie na jakości. Przykład DNA pokazuje, że jeden produkt (i to jeszcze nieistniejący) może zrobić naprawdę dużo dobrego. I tego się trzymam - tylko najlepsze produkty, bez „pójścia w masówkę”.
Nie lubię kiedy ktoś zagląda do mojego portfela, sam też nie zaglądam do portfeli innych, ale w twoim wypadku jest to nie do uniknięcia. Stawiasz na całkowitą przejrzystość finansową, publikując co miesiąc na swoim blogu pełen raport przychodów i wydatków. Dlaczego to praktykujesz?
Kilka lat temu postanowiłem, że będę po prostu „sobą”, wszędzie, cokolwiek by to w danej chwili oznaczało. Niczego nie udaję, niczego nie ukrywam, mówię co myślę. Pełna jawność finansowa to pociągnięcie tej praktyki do ekstremum. Nie wiem czy będę ją stosował zawsze, ale otwartość i pełną transparentność staram się zachowywać w każdym aspekcie, nie tylko finansowym. Tak samo otwarcie mówię o swoich wizytach u psychologa, niegdysiejszych problemach w radzeniu sobie z hejtem, czy rozterkami rodzica.
To rodzi ciekawe konsekwencje: współpracuję tylko z ludźmi i firmami, które są w stanie w umowie zawrzeć zapis, że wszystkie szczegóły naszej współpracy są całkowicie jawne. Bo ja i tak się wygadam.
Wracając do DNA: czy wiesz już, kiedy szkolenie będzie gotowe i w jakiej cenie będzie sprzedawane?
DNA startuje we wrześniu. Mamy cały lipiec i sierpień, by przygotować coś wyjątkowego. Reszta ekipy już zamawia najlepszej klasy sprzęt do nagrywania, powstają scenariusze poszczególnych lekcji. W tym roku nie będzie wakacji, ale coś za coś (śmiech).
Ile będzie trwało okienko sprzedaży?
Cena, strategia marketingu i sprzedaży - to opracuję w połowie sierpnia. Nie lubię myśleć o tak ważnych kwestiach z tak dużym wyprzedzeniem, bo nie wiem jaka będzie wówczas sytuacja zarówno moja, jak i reszty teamu oraz naszej społeczności.
A co po DNA?
Po DNA kolejne produkty w świecie IT, bo jest tu jeszcze bardzo dużo to zdziałania. Dodatkowo do końca roku planuję zacząć eksplorację rynków zarówno wschodnich, jak i zachodnich z anglojęzyczną wersją swojego Kursu Gita. Jak wyjdzie dobrze, to i pozostałe produkty będzie można próbować w ten sposób dystrybuować. Dzięki temu postrzeganie Polski jako miejsca ze świetnymi specjalistami IT zostanie jeszcze bardziej ugruntowane.
Dodatkowo, oprócz badania innych rynków, chcę poeksperymentować z całkiem nowym brandem w nowej branży w Polsce. W wakacje będzie rodziło się moje nowe malutkie imperium marketingowo-biznesowe. Nie mam konkretnych planów oczekiwań, po prostu chcę wykonać pierwszy krok (z pomocą mojego świetnego zespołu) i zobaczyć co się stanie.
Dzięki za rozmowę i powodzenia w projektach. Będę się im przyglądał z dużą ciekawością.