REKLAMA

O tym jak Apple wojował z Qualcommem i jak niespodziewanie zakopano wojenny topór

iPhone'y będą korzystały z modemów 5G produkowanych przez Qualcomma. To (prawdopodobnie) koniec fascynującej wojny, która toczyła się między dwoma oddziałami prawników. Wygrali ją księgowi. 

18.04.2019 19.13
Apple kontra Qualcomm
REKLAMA
REKLAMA

Qualcomm wreszcie dogadał się z Apple'em. Wódz rezerwatu ogłosił, że firmy na dobre porzucają wszystkie sądowe utarczki. To koniec trwającej lata wojny prawników, wojny, która po prostu przestała się Apple'owi opłacać.

Zabawę prawnikom przerwano w najlepszym momencie. Po latach przygotowań wreszcie mieli szansę wystąpić przed sądem i zabłysnąć elokwencją i wszystkimi zebranymi materiałami. Zaczynały się mowy wstępne.

Apple, Komisja Europejska i Federalna Komisja Handlu są zgodne. Qualcomm nadużywa pozycji monopolisty.

Wszystko zaczęło się w styczniu 2017 r. Apple oskarżył wtedy Qualcomm o to, że ten, korzystając z tego, że ma na rynku pozycję monopolisty, każe sobie płacić za modemy jak za zboże. W wypadku zwykłych przedmiotów dajmy na to smartfonów, sama wygórowana cena nie jest zarzutem, który możnaby przekuć na pozew sądowy, ale w tym wypadku sytuacja była trochę inna. Apple twierdził bowiem, że chciwość Qualcomma skutkuje działaniem na szkodę całej branży i powstrzymując jej rozwój.

Nie tylko Apple ma sporo do powiedzenia na temat tego, jak Qualcomm przestrzega zasad konkurencyjności. Zaledwie tydzień po wniesieniu sprawy do sądu przez znaną firmę sadowniczą, w tej samej sprawie wypowiedziała się Federalna Komisja Handlu. I dała producentowi modemów po łapkach. Komisja stwierdziła, że firma żąda zbyt wiele za technologię, która jest kluczowym dla branży standardem, a tego, jak słusznie podnosi Apple, robić nie można.

Do tego doszły zarzuty, że Qualcomm żąda wyższych opłat licencyjnych od swoich klientów, którzy kupują również konkurencyjne modemy. Podobny wątek wybrzmiał w Europie.

W zeszłym roku w na temat przestrzegania konkurencyjności przez Qualcomma w swój charakterystyczny sposób wypowiedziała się Komisja Europejska. Po latach śledztwa doszła do wniosku, że firmie należy się kara wysokości 997 mln euro. Poszło o umowę, którą firma zawarła z, a jakże, Apple'em. Politykom z Europy nie podoba się, że Qualcomm płaci firmie z Cupertino miliardy dolarów za to, że w iPadach i iPhone'ach nie pojawią się czipy konkurencji, w praktyce blokując jej dostęp do bardzo ważnego rynkowego gracza.

W lipcu 2017 r. Qualcomm przeszedł do kontrataku. Za oręż także wybrał sobie sprawę patentów, jednak zrobił to oczywiście z nieco innej perspektywy. Teraz to on był poszkodowanym.

Według Qualcomma Apple narusza aż 6 ich patentów związanych z rozwiązaniami, które pozwalają na wydłużenie czasu pracy akumulatora. W ramach kary firma chciała, żeby wprowadzić zakaz sprzedaży iPhone'ów na terenie Stanów Zjednoczonych. To nie do końca się udało, ale bitwa była toczona na wielu frontach, w tym na niektórych skutecznie. Na początku roku niemiecki sąd przyznał rację Qualcommowi i nakazał wycofanie ze sprzedaży w sklepach na terenie Niemiec iPhone'a 7 i iPhone'a 8.

W 2018 r. Qualcomm zaatakował także Apple'a na innym froncie. Już wcześniej powątpiewał publicznie w to, że Apple odpowiednio chroni jego kod źródłowy, do tej pory jednak nie wskazywał bezpośrednio na działanie z premedytacją. W końcu zmienił zdanie. Według Qualcomma Apple miał od kilku lat dzielić się z konkurencją poufnymi informacjami i tajemnicami handlowymi, które powierzył mu ufny producent modemów. Szybkość modemów Intela miała się poprawić nie dlatego, że jego inżynierowie wreszcie znaleźli rozwiązanie trapiących ich problemów, ale dlatego, że dostali nieoczekiwaną pomoc od sadowników. Apple miał im przekazywać rozwiązania stosowane przez Qualcomma. Na poparcie swoich zarzutów firma ma mieć między innymi dokumenty, w którym pracownicy Intela skarżą się Apple'owi na to, że nie mogą otworzyć plików Qualcomma.

Gdzie Qualcomm wadzi, tam Intela się wsadzi.

W efekcie tych sporów uwolniony z umów Apple zaczął korzystać z modemów Intela. Co więcej wszystkie znaki na niebie, ziemi i we wnętrznościach ptaków wskazywały na to, że iPhone 5G także będzie miał w sercu rozwiązanie od Intela. Tak się nie stało. Zamiast tego otrzymaliśmy nagłe zakończenie wieloletniego sporu, które zostawiło obserwatorów z ręką bezwładnie wiszącą nad klawiaturą. Trudno bowiem wyjaśnić, co się stało, nie oddając się zgadywankom i spekulacjom.

I żyli długo i szczęśliwie, wychowując wspólnie małe modemy 5G.

Niestety w tych przeżartych cynizmem czasach nikt nie bardzo wierzy w to, że wielki wódz Tim Cook przed Wielkanocą doszedł do wniosku, że odpuszcza Qualcommowi jego winy, a dostawca modemów zrewanżował się sakramentalnym jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Większość komentatorów, którzy nie czują magii wiosny, zbliżających się świąt i globalnej miłości, wskazują na nieco bardziej przyziemne powody takiej decyzji. Najważniejszym z nich może być Intel, a konkretnie gotowość jego modemów 5G. Firma ponoć zawalała jeden za drugim termin, aż w końcu gruchnęła informacja, że Intel w ogóle daje sobie spokój z całą tą imprezą i nie ma jednak zamiaru robić modemów 5G.

REKLAMA

Jeśli Apple już wcześniej zauważył, że rozwiązanie Intela nie rokuje i zostawiłoby go na lodzie, mógłby poczuć w sercu nagłą potrzebę przebaczenia i zarzucenia wieloletnich waśni. Co prawda firma ponoć oddelegowała swoich inżynierów do stworzenia własnych modemów, ale wydaje się, że na razie to dopiero słodki śpiew przyszłości. Przyszłości znacznie dalszej niż konieczność posiadania modemów 5G.

Apple zapłacił Qualcommowi i podpisał z nim nową umowę. Jak na razie na 6 lat z możliwością przedłużenia jej o kolejne dwa. Do tego nowy najlepszy przyjaciel Apple'a będzie przez wiele lat dostarczał czipsety swojemu ulubionemu producentowi telefonów. Umowa została zawarta pierwszego kwietnia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA