Od pakietu Office, przez Xboksa, aż po komputer kwantowy. Tak wygląda campus Microsoftu w Redmond
125 budynków. Ponad 20 tys. drzew. I 50 tys. pracowników przewijających się przez niekończące się korytarze każdego dnia. Witamy w Redmond.
Na zaproszenie Microsoftu przekroczyłem ocean, by wraz z dziesiątką innych dziennikarzy zwiedzić kwaterę główną jednego z największych gigantów technologicznych na świecie. Seattle przywitało nas po swojemu – deszczem i dwugodzinną kontrolą graniczną – ale możliwość zobaczenia na własne oczy ogromnego campusu warta była wszelkich niedogodności.
Pierwsze wrażenia? Zielono tu!
Nie bez powodu o stanie Waszyngton mówią, że jest „zielony”. Nie przesadzę, jeśli powiem, iż Redmond leży w środku lasu. Sam teren campusu Microsoftu porasta ponad 20 tys. drzew (tak, każde drzewo jest katalogowane), a wystarczy wyjechać kilka kilometrów autostradą I-5, by znaleźć się między nieprzebranymi pasmami zieleni. Kolejne kilkanaście kilometrów i lądujemy w górach. A skręcając nieco na zachód, zaledwie kilka mil dzieli nas od oceanu. Od strony geograficznej, okolice Redmond powalają.
Wizytę zaczęliśmy tam, gdzie zaczynają się wszystkie wizyty gościnne w campusie Microsoftu – w budynku 92, gdzie znajduje się Visitor’s Center, otwarte dla wszystkich.
Ten jeden budynek wart jest wyprawy do zielonego stanu. Można w nim obcować zarówno ze wszystkimi nowoczesnymi dokonaniami Microsoftu…
…jak i z historią firmy. Budynek 92 to swoisty pomnik giganta z Redmond, upamiętniający 44 lata historii korporacji, która zmieniła świat.
Oczywiście na zwiedzających czeka też ogromny sklep z pamiątkami i najnowszym sprzętem.
Dla pracowników budynek 92 pełni dwie role. Po pierwsze, znajduje się w nim biblioteka, gdzie można znaleźć nie tylko najnowsze książki naukowe, biznesowe i techniczne, ale też wiele albumów ze sztuką, a nawet powieści. Jeszcze szerszy katalog książek dostępny jest dla pracowników w formie elektronicznej.
Każdego miesiąca sztab zarządzający Microsoftem poleca tu swoje ulubione pozycje. Co w tym miesiącu czyta Satya Nadella?
Skoro o sztuce mowa, to campus Microsoftu jest nią przepełniony. Pod różną formą znajduje się tu ponad 5000 dzieł sztuki, autorstwa artystów zarówno lokalnych, jak i o sławie międzynarodowej.
Wracając do budynku 92, w jego podziemiach – o ironio – kryją się laboratoria, w których powstają jedne z najbardziej sekretnych projektów Microsoftu. Jeden z nich mieliśmy okazję przetestować: pierwsze wrażenia z użytkowania Hololens 2 już teraz możecie przeczytać na Spider’s Web.
Większość pobytu w campusie Microsoftu spędziliśmy jednak w budynku nr 20, gdzie mieści się tzw. Reactor – miejsce, w którym rodzą się innowacje. To miejsce spójne z firmowym motto, które wdrożył Satya Nadella – „don’t be a know-it-all, be a learn-it-all” (ang. Nie bądź wszechwiedzący, ale chciej się wszystkiego nauczyć).
Jak na campus z ponad 125 budynkami przystało, logistyka stoi tu na najwyższym poziomie. Między budynkami krążą busy dostępne dla pracowników „na żądanie”, a autobusy Connetor dowożą pracowników na teren campusu z okolic Seattle, Redmond, Bellevue i Tacomy.
Przemierzając ulice Redmond można zaobserwować, że w tej chwili campus to jeden wielki plac budowy. Powstają nowe ścieżki i nowe budynki.
Łatwo też zauważyć różnice między starymi a nowymi budynkami w campusie. Te pierwsze przypominają dość klasyczne siedziby (choć nie są to biurowce, bo w Redmond nie można budować powyżej 5 pięter wysokości). Te nowe zaś… cóż, zobaczcie sami.
W jednym z budynków wita nas np. wielka interaktywna ściana, z setką ekranów LCD skrytych za panelami z sykomory.
W najnowszych budynkach, gdzie mieści się np. siedziba ekipy Xboksa (budynek 37), pośrodku znajduje się wielka, otwarta przestrzeń, sklepiona przeszkleniami wpuszczającymi promienie słońca.
Szczególnie interesujący w tym aspekcie jest budynek 83, gdzie Microsoft pracuje nad komputerem kwantowym. W centrum głównego holu znajduje się drewniana rzeźba, zaś jeśli się wsłuchać, można usłyszeć subtelny, ambientowy dźwięk. Co ciekawe, charakter tego dźwięku jest zależny od aktualnej pogody.
Budynki robią jednak mniejsze wrażenie niż to, co jest poza nimi. To naprawdę środek lasu i… nie brakuje tu nawet domków na drzewach.
Póki co są tylko trzy, ale z tego, co mówiła nam lokalna przedstawicielka Microsoftu, zainteresowanie nimi jest tak ogromne, że przy okazji rozbudowy campusu powstaną kolejne.
W campusie wyraźnie też widać nastawienie na zdrowy tryb życia i ekologię.
Widać to choćby na stołówkach i przy wszechobecnych koszach na śmieci. Wszelkie pojemniki, kubki na kawę, etc. są w pełni kompostowalne. Według oficjalnych informacji, w ciągu ostatniego roku udało się zminimalizować odpady, które nie podlegają kompostowaniu lub recyclingowi, do zaledwie 2 proc.
Wzdłuż campusu rozpościerają się również trasy biegowe, oznaczone znakami pionowymi i oznaczeniami na chodniku.
Campus jest też przyjazny rowerzystom. W każdym budynku znajdują się również prysznice i szafki, dedykowane tym pracownikom, którzy preferują taką formę transportu.
Dbałość o dobre zdrowie pracowników widać też w kantynach i restauracjach. W menu zdecydowanie więcej jest opcji wegańskich i wegeteriańskich niż mięsnych. Ciekawy jest też fakt, że Microsoft jest bodajże jedynym z wielkich technologicznych pracodawców w Stanach Zjednoczonych, który nie gwarantuje darmowego jedzenia i to za sprawą samych pracowników. Przeprowadzone wśród nich ankiety wyraźnie wykazały, że nie jest to dla nich istotne i wolą przeznaczyć ten budżet na inne benefity. W campusie za to darmowe są wszelkie napoje, od kawy po mleko owsiane.
Podobnie jak usługi Microsoftu, tak i campus jest w 100 proc. dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Nawet do wspomnianych wcześniej domków na drzewach można dotrzeć na wózku, a puszki z napojami gazowanymi w lodówkach posortowane i opisane są w sposób ułatwiający ich wydobycie przez osoby niewidome.
Campus Microsoftu idealnie obrazuje zmianę, jaka zaszła w tej firmie pod rządami Satyi Nadelli.
Obojętnie kogo by nie spytać, wszyscy mówią to samo – to zupełnie inny Microsoft, niż ten, który istniał 5 lat temu.
Zamiast niezdrowej rywalizacji firma stawia na współpracę między pracownikami. Zamiast wyrabiania pustych roboczogodzin – na elastyczną, ale efektywną pracę. Miałem okazję porozmawiać o tym z Bartkiem, programistą z Polski, który w Microsofcie pracuje od 2006 r. Obecnie zajmuje się optymalizacją Windowsa na konsoli Xbox.
Pracownicy wielu działów nie mają tu sztywnych norm godzinowych. Jeśli ktoś pracuje efektywniej z rana – przychodzi wcześniej. Jeśli dobrze pracuje mu się w nocy – pracuje wieczorem. Wystarczy się porozumieć z managerem i można dostosować pracę niemal dowolnie. Liczą się bowiem nie godziny wysiedziane przed komputerem, a prezentowane efekty, z których każdy pracownik jest raz do roku rozliczany.
Pracować można w biurze, na patio, między roślinnością, a kiedy trzeba – także z domu. Nowy Microsoft doskonale rozumie, że pracę powinno się organizować nie w odniesieniu do godzin, a do „kreatywnej energii”, którą każdy dysponuje nieco inaczej.
To nie jest zimne, bezduszne korpo.
Uderzające w campusie w Redmond jest to, jak bardzo… ludzka jest to siedziba. Nie czuć tu w ogóle korpo-atmosfery warszawskiego Mordoru. I chociaż bez wątpienia istnieją tu struktury stricte korporacyjne, tak siedziba Microsoftu bardziej niż korpo przypomina ogromny think-tank. Gigantyczne nagromadzenie talentu, pracującego razem, by tworzyć narzędzia, które umożliwią wszystkim na świecie robić wielkie rzeczy (to nie moje słowa, to oficjalna dewiza Microsoftu, która w tej czy innej formie widnieje w każdym budynku campusu).
Czuć tu tę samą zmianę, która zaszła w produktach Microsoftu na przestrzeni ostatnich lat. Nie jest to już firma, której usługi można kojarzyć wyłącznie z bezdusznymi tabelkami w Excelu, ekscytująca jak posada księgowego w małym mieście.
To firma przyciągająca ludzi kreatywnych ze wszelkich dziedzin, tworząca narzędzia, z których chce się korzystać.
I po odwiedzeniu miejsca, gdzie rodzą się koncepcje, idee i produkty, wcale się nie dziwię, że Microsoft - niegdyś firma do bólu nudna – jest dziś naprawdę ekscytujący.