REKLAMA

Ładowanie na odległość zmieni sposób, w jaki korzystamy ze smartfonów. Vivo pracuje nad takim telefonem

Dziś ładowaniem bezprzewodowym w telefonie określamy mechanizm, za sprawą którego nie musimy podłączać żadnego przewodu do urządzenia. Chińskie Vivo chce nam pomóc zapomnieć o kładzeniu telefonu na stosownej macie.

04.03.2019 09.49
telefon ładowanie na odległość
REKLAMA
REKLAMA

Większość ładowanych bezprzewodowo telefonów wykorzystuje uznany przez rynek standard Qi. Dzięki niemu nie musimy podłączać przewodu ładowarki do sprzętu, wystarczy go położyć na stosownej macie, a akumulator rozpocznie proces ładowania. Nie można jednak urządzenia podnosić z tej maty, jeżeli nie chcemy tego procesu przerywać.

Jest to bez wątpienia wygodne, a coraz więcej miejsc publicznych wyposażonych jest w takie ładowarki. Na przykład w wybranych kawiarniach znajdują się stoliki, na których wystarczy położyć telefon, by ten zaczął pozyskiwać energię.

Vivo ma jednak na oku coś potencjalnie lepszego. Ładowanie telefonu na odległość.

Amerykański startup Energous zapewnia, że opracował nową technikę ładowania, która nie wymaga styku telefonu z matą. Ich 20-watowa ładowarka działa na odległość do 4,5 metra. Innymi słowy, wystarczy być w pomieszczeniu, gdzie ta się znajduje i jest podłączona do prądu, by zgodne z nią nasze urządzenia zaczęły ładować swoje akumulatory. Energous dysponuje też ponoć ładowarką o zasięgu jednego metra, ale za to zdolną ładować kilka urządzeń równocześnie.

Energousem zainteresowało się Vivo, szósty największy producent telefonów na świecie. Firma zakupiła już stosowne licencje od Energousa i choć jeszcze nie zapowiada integracji tej techniki w jej produktach, to trudno sobie wyobrazić inny cel tej inwestycji.

Największą przeszkodą mogą być stosowne certyfikacje.

REKLAMA

Energous, co prawda może już się pochwalić certyfikacją FCC, a więc jego rozwiązanie zostało już przebadane przez amerykańskie urzędy i określone jako bezpieczne dla zdrowia. Firma nie dysponuje jednak stosownymi certyfikatami w innych częściach świata, w tym w Europie. Dopóki nie zdobędzie takiego certyfikatu, w legalnym obrocie nie może się pojawić żadne urządzenie wykorzystujące tę technikę.

Mam nadzieję, że im się uda. To jeden z tych drobnych wynalazków, które całkowicie zmieniają sposób, w jaki korzystamy z naszych urządzeń. Wracamy do domu i nawet nie myślimy gdzie jest nasza ładowarka? Podoba mi się taka przyszłość.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA