REKLAMA

Łazik Toyoty to idealny kamper do wycieczek po Księżycu

Japońska Agencja Kosmiczna JAXA pochwaliła się nawiązaniem współpracy z Toyotą, której owocem będzie księżycowy łazik. Chociaż w tym przypadku o wiele lepszym określeniem byłby… kosmiczny kamper.

13.03.2019 18.11
lazik-toyoty
REKLAMA
REKLAMA

Sześciokołowy łazik zostanie wyposażony w kabinę zdolną pomieścić dwóch astronautów i szczelną na tyle, że nie będą potrzebować kosmicznych skafandrów. Łazik Toyoty ma pojawić się na Księżycu dopiero w 2029 r., więc na razie japoński koncern nie chwali się żadnymi szczegółami dotyczącymi wyposażenia wnętrza, czy technologii, które planuje zastosować w swojej pierwszej kosmicznej konstrukcji.

Łazik Toyoty to idealny wóz do wycieczek po Księżycu.

Jedyny potwierdzony przez producenta szczegół dotyczy nader imponującego zasięgu pojazdu, który ma wynosić 10 tys. kilometrów. Gdyby wydłużyć go o dodatkowy tysiąc, na jednym baku byłby w stanie objechać dookoła naszego naturalnego satelitę w linii prostej (obwód Księżyca to 10921 km).

Jeśli chodzi o zasilanie łazika, to Toyota bardzo ogólnie oznajmiła, że zastosowane w nim technologie opierać się będą na zasilaniu ogniwami wodorowymi i energii elektrycznej wytwarzanej przez zamontowane na maszynie panele słoneczne. Ma to sporo sensu - o dostępność wodoru i światła słonecznego na Księżycu nie trzeba się martwić.

Toyota stanie się tym samym pierwszym producentem samochodów, który wyśle swoją konstrukcję w kosmos z jakąś sensowną misją.

Pierwszy samochód w kosmosie to oczywiście model Roadster, wyprodukowany przez amerykańską Teslę, który od ponad roku dryfuje sobie gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Zagrywka firmy Elona Muska miała oczywiście charakter czysto reklamowy (chociaż niektórzy twierdzą, że był to też sprytny sposób na pozbycie się dowodów zbrodni, schowanych w bagażniku Roadstera) przez co mam pewien problem z uznaniem jej pierwszeństwa.

Niemniej jednak oba pojazdy zostaną wyniesione w kosmos przez rakiety produkcji firmy SpaceX, która również należy do Muska i dumnie reprezentuje udział sektora prywatnego w podboju kosmosu. Założę się zresztą, że do 2029 r. lista prywatnych firm zaangażowanych w sektor kosmiczny znacznie się powiększy. Jest to zresztą świetna wiadomość. Niecały miesiąc temu na Księżycu wylądował też lądownik księżycowy Beresheet, zbudowany przez izraelski startup SpaceIL. Jest to pierwszy prywatny pojazd, który zbada powierzchnię naszego naturalnego satelity. Następne w kolejce będą dwa łaziki badawcze wyprodukowane przez niemiecką firmę PTScientists. Projekt ten w głównej mierze finansuje firma Audi, należąca do koncernu VAG.

Eksperci twierdzą, że to dopiero początek.

REKLAMA

Wiele prywatnych firm interesuje się naszym naturalnym satelitą ze względu na hel-3 – jest to izotop, który jest ok. 14 razy bardziej wydajny od ropy, jeśli chodzi o produkcję energii. Kosmicznym pierwiastkiem interesuje się oczywiście również coraz więcej państw. Indyjski program kosmiczny zakłada np. budowę księżycowej kopalni, która zajmowałaby się wydobyciem tego izotopu.

To oczywiście dalekosiężne plany, jednak zainteresowanie komercyjną eksploracją kosmosu wśród prywatnych firm i inwestorów wciąż rośnie. Ogromnym kamieniem milowym będzie z pewnością wybudowanie stacji księżycowej na orbicie Księżyca i - w dalszej perspektywie - stworzenie przyczółka badawczo-rozwojowego już na powierzchni naszego naturalnego satelity. Na miejscu Toyoty za jakiś czas zacząłbym się chwalić, że oprócz stacji, na Księżycu powstanie też pierwszy autoryzowany serwis ich samochodów. I że w razie problemów z Roadsterem Tesli zapraszają ją na darmowy przegląd w ramach międzynarodowej, kosmicznej kooperacji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA