Google dostał po łapach za „nielegalne praktyki w reklamach wyszukiwarki”. KE nakłada 1,5 mld euro kary
Relacje Komisji Europejskiej i Google można by, mówiąc Leszkiem Millerem, określić mianem „szorstkiej przyjaźni”. Wysokość kar nałożonych przez urzędników na wyszukiwarkę idzie w miliardy euro. A teraz po raz kolejny Google dostał od KE po łapach.
To już trzecia grzywna, jaką Komisja nakłada na Google, w związku z naruszeniem przepisów antymonopolowych. Tym razem gigant musi zapłacić 1,49 mld euro. Jak tłumaczyła komisarz ds. konkurencji Mergrethe Vestager, chodzi o „nielegalne praktyki w reklamach wyszukiwarki”, które miały umacniać dominującą pozycję rynkową Google.
Komisji nie spodobały się klauzule, które firma z Mountain View umieszczała w umowach z podmiotami prowadzącymi strony internetowe i korzystającymi z produktu AdSense for Search. Klauzule te zawierały zastrzeżenie, mówiące, że właściciele witryn nie mogli reklamować u siebie innych wyszukiwarek.
Nie powinni tego robić - odmawiają konsumentom wyboru, innowacyjnych produktów i uczciwych cen - skomentowała na Twitterze Vestager. Do decyzji błyskawicznie odniósł się również sam ukarany.
W porównaniu z wcześniejszymi karami, ta najnowsza i tak wydaje się jednak dość niewielka.
Historia utarczek KE z Google zaczęła się 27 czerwca 2017 r., gdy urzędnicy nakazali wypłacić technologicznemu gigantowi 2,42 mld euro. Powód? Nadużywanie dominującej pozycji na rynku jako wyszukiwarka poprzez promowanie własnej porównywarki usług handlowych w wynikach wyszukiwania.
Kolejna odsłona konfliktu przypadła na lipiec ubiegłego roku. Wtedy Google dowiedział się o rekordowej grzywnie w wysokości 4,34 mld euro. Powodem było wykorzystywanie systemu operacyjnego Android do promowania przeglądarki Chrome oraz wyszukiwarki Google. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że wszystkie te popularne produkty należą do jednego przedsiębiorstwa.
Od tej najwyższej kary Google próbuje się odwołać. Możliwe, że tak samo będzie i w ostatnim przypadku, póki co na jego koncie uzbierało się już 8,25 mld euro do zapłacenia, czyli ok. 35 mld zł. To przeszło trzykrotność deficytu budżetowego Polski za 2018 r.
Do największej batalii Google się jednak dopiero przygotowuje.
Już za niedługo w Parlamencie Europejskim dojdzie do głosowania nad ACTA2. W potentata może uderzyć przede wszystkim artykuł 11 nazywany popularnie „podatkiem od linków”, który ma wprowadzić wynagrodzenie za powoływanie się na materiały pochodzące od innych mediów. W przypadku Google'a może to oznaczać wycofanie Google News z Europy.
O takiej konieczności wspominali już przedstawiciele firmy. Gigant nie zarabia przecież bezpośrednio na linkach, które wyświetlają się w agregatorze newsów, a to sprawi, że Google News stanie się sporym obciążeniem finansowym.