2018 r. był najlepszym rokiem w historii Huawei. Chociaż nie obyło się bez kilku poważnych wpadek
Kiedy w 2013 r. przedstawiciele firmy Huawei zapowiadali, że ich celem jest wyprzedzenie zarówno Apple, jak i Samsunga, niewiele osób potraktowało ten komunikat poważnie. W 2018 r. nikt nie lekceważy już tego chińskiego producenta, który może pochwalić się lepszymi wynikami od… Apple.
Huawei przegonił Apple już w sierpniu, więc nie jest to żaden news. Teraz jednak chiński producent chwali się, że w tym roku udało mu się dostarczyć do sklepów ponad 200 mln smartfonów. W porównaniu do 3 mln w 2010 r. wzrost ten jest wielce imponujący i na pewno zostanie uczczony wieloma noworocznymi toastami.
Huawei coraz lepiej radzi sobie w segmencie droższych telefonów.
Sercem obu telefonów jest autorski procesor Huawei Kirin (Mate 20 korzysta z jego najnowszej generacji) z wbudowanym modułem neuronowyn (NPU), którego rolą jest przede wszystkim wspomaganie zadań fotograficznych. Huawei radzi sobie w tej kwestii doskonale. Wersja Pro modelu P20 została uznana przez portal DXO najlepszym smartfonem, jeśli chodzi o możliwości fotograficzne.
Niestety sztuczna inteligencja wspomagająca robienie zdjęć telefonami Huawei potrafi czasem bardziej przeszkadzać, niż pomagać. Huawei twierdzi oczywiście, że taki już urok algorytmów maszynowego uczenia się, które potrzebują trochę czasu, żeby zgrać się z użytkownikiem. Z niecierpliwością czekam też na aktualizację samego rankingu DXO. Mate 20 Pro potrafi znacznie więcej niż P20 Pro. I to nie tylko moim zdaniem.
Przy takim tempie produkcji nowych modeli wpadka była nieunikniona
Mówię tutaj o aferze gluegate, czyli o problemach z ekranem w modelu Mate 20 Pro. Użytkownicy tego telefonu masowo skarżą się na zzieleniały obraz na krawędziach. Chiński producent, zamiast zorganizować masową akcję serwisową, udaje, że problem ten nie występuje. Cóż, zobaczymy, jak to się skończy.
Nie wyobrażam sobie jednak, że Huawei może z jednej strony liczyć na pobicie wyników Samsunga w przyszłym roku, a z drugiej decydować się na takie podejście do klienta. Wpadki dotyczące flagowych modeli danego producenta pamiętane są przez opinię publiczną dość długo.
Na własny akapit zasługuje też nowy rodzaj czytnika linii papilarnych w Mate 20 Pro, który został umieszczony bezpośrednio pod ekranem dotykowym telefonu. Bez wątpienia jest to ważna, technologiczna innowacja, jeśli chodzi o rynek smartfonów. W praktyce jednak to nowatorskie rozwiązanie okazuje się dość niewygodne.
Miałem okazję testować ten czytnik i ani razu nie byłem w stanie trafić palcem w odpowiednie miejsce bez patrzenia na ekran. W praktyce oznacza to, że odblokowywanie telefonu za pomocą odcisku palca zajmuje więcej czasu niż w tańszych modelach, w których czytnik da się bez problemu wyczuć palcem w trakcie wyjmowania ich z kieszeni.
Sukces Chińczyków byłby niemożliwy bez masowej produkcji tańszych modeli smartfonów.
Sama seria Nova sprzedała się w liczbie 65 mln egzemplarzy. Całkiem niezłymi wynikami mogą pochwalić się również smartfony marki Honor. Teoretycznie jest to co prawda oddzielna marka, ale jej właścicielem jest Huawei, więc podawanie wspólnych wyników jest tu jak najbardziej logiczne. Najpopularniejszymi Honorami okazały się modele Honor 10 i Honor View 10.
Chińczycy eksperymentują też z telefonami dla graczy, ale Mate 20 X raczej nie ma szans na uzyskanie takich samych wyników jak jego tańszy kuzyn Mate 20, P20 (który swoją drogą jest jednym z najchętniej kupowanych modeli przez kobiety) lub P20 Lite.
Huawei - szpieg doskonały?
Tegoroczny sukces chińskiego producenta wzbudził obawy w wielu krajach. Przypomnijmy, że Huawei to półprywatna spółka, nad którą częściową kontrolę ma rząd Chińskiej Republiki Ludowej. Istnieje zatem uzasadnione podejrzenie, że urządzenia telekomunikacyjne tej firmy mogą być wykorzystywane do celów szpiegowskich. Wybrane kraje przestały to tolerować.
W Stanach Zjednoczonych obowiązuje już zakaz kupowania sprzętów Huawei przez podmioty państwowe, a sieci komórkowe nie oferują telefonów tej firmy w swoich planach abonamentowych. Zakaz wykorzystywania sprzętu Huawei przez podmioty państwowe oraz operatorów sieci komórkowej obowiązuje również już w Japonii, Australii i Nowej Zelandii. Najnowszym państwem, które dołączyło do tej listy, są Czechy.
Jak na te zarzuty zareagował Huawei? Bardzo mądrze. Przedstawiciele chińskiej firmy poprosili zaniepokojone władze wymienionych krajów o zaprezentowanie jakichkolwiek dowodów na to, że urządzenia Huawei rzeczywiście szpiegują swoich użytkowników. Jak dotąd bowiem wszystkie te oskarżenia kierowane w stronę Chińczyków opierają się na czystych, niepodpartych niczym insynuacjach. Tym bardziej jestem ciekaw, jak ta sytuacja rozwinie się w przyszłym roku.
A skoro jesteśmy już przy 2019 r....
Co Huawei szykuje dla nas w przyszłym roku? W pierwszym kwartale najprawdopodobniej zobaczymy następcę serii P20, czyli P30. Plotki na temat tego modelu mówią o jego niesamowitych możliwościach fotograficznych. Evan Blass twierdzi, że P30 będzie miał 3 obiektywy, z czego główny sprężony będzie z matrycą o rozdzielczości 40 Mpix.
Na samym początku roku do Europy trafi też najnowszy flagowiec Honora, czyli Honor V20. Będzie to pierwszy model tej marki wyposażony w system TOF 3D, który podobno doskonale współpracuje z wszelkimi aplikacjami AR.
Nie zapominajmy też o Huawei Nova 4, czyli pierwszym smartfonie z dziurką, który również w styczniu powinien trafić do europejskich sklepów. W tym zapewne do oficjalnego polskiego salonu Huawei. Nie jestem jednak pewien, czy zastąpienie notcha dziurką jest rzeczywiście tym, na co w 2019 r. liczyli fani urządzeń mobilnych. Samsung obiecywał nam niedawno trójwymiarowe hologramy i elastyczne, składane ekrany.
Jeśli Huawei rzeczywiście chce strącić koreańskiego producenta z pierwszego miejsca na podium, musi się chyba bardziej postarać. Albo po prostu masowo produkować coraz tańsze smartfony i zarabiać na nich coraz mniej. Ale to chyba słaby pomysł.