REKLAMA

Foto-środa: Co za skok jakościowy! Huawei Mate 20 Pro - recenzja aparatu

Huawei Mate 20 Pro zaskoczył wszystkich układem aparatów, ale przy bliższym poznaniu zaskakuje jeszcze mocniej jakością zdjęć. To ogromny skok naprzód, nawet względem P20 Pro.

huawei mate 20 pro aparat jakość zdjęć
REKLAMA
REKLAMA

Foto-środa to cykl, w którym pokazujemy ciekawostki fotograficzne, podpowiadamy, jak robić lepsze zdjęcia i zdradzamy techniki obróbki oraz obsługi programów do edycji.

Huawei od dawna kładzie mocny nacisk na aparaty w swoich smartfonach, czego przykładem jest chociażby wieloletnie partnerstwo z firmą Leica. Może to tylko branding, ale pozyskanie takiego partnera jest imponujące. Samo logo jednak nie wystarczy do zrobienia dobrych zdjęć. Huawei o tym wie i z roku na rok coraz mocniej rozwija swoje aparaty.

huawei mate 20 pro aparat jakość zdjęć class="wp-image-834923"

Przyznam wprost: zawsze uznawałem wyższość Samsungów nad Huaweiami w kwestii fotograficznej. Nawet korzystając z ostatniego hitu, P20 Pro, czułem, że to nie jest to. Abstrahując od algorytmów AI, które więcej psuły niż poprawiały, sam aparat nie wywoływał efektu „wow”. Zdjęcia były naprawdę dobre, a nocne wręcz świetne, ale gdybym miał zabrać najlepszy fotograficzny smartfon w podróż życia, bez najmniejszej chwili wahania wybrałbym Galaxy S9 lub Note 9, które zawsze zaskakiwały mnie jakością zdjeć. Samsung nie rozczarował mnie nigdy, a w Huaweiu czasami zdarzały się gorsze momenty.

Z tego względu do testów Mate 20 Pro podchodziłem dość niechętnie. Byłem pewien, że smartfon pokona całą konkurencję w syntetycznych testach DxO i będzie wychwalany przez fanów cyferek, ale w prawdziwym życiu zostawi pewien niedosyt.

Huawei Mate 20 Pro to nowe rozdanie.

huawei mate 20 pro aparat jakość zdjęć class="wp-image-834932"

Napiszę to na wstępie: Huawei Mate 20 Pro to pierwszy smartfon tego producenta, który jest fantastyczny nie tylko na papierze, ale też w codziennym użyciu. Podczas testów ani razu mnie nie zawiódł, a wielokrotnie wywołał zaskakując odczucia pt. „naprawdę udało się zrobić takie zdjęcie w tych warunkach?!”.

Skąd ten przeskok jakościowy w Huawei Mate 20 Pro? Obstawiam, że jest to wynik rezygnacji z czarno-białego sensora na rzecz trzech kolorowych matryc. Huawei Mate 20 Pro wdraża zupełnie nowy pomysł na aparat, mieszcząc de facto trzy moduły foto:

  • główny o rozdzielczości 40 MP i jasności f/1.8,
  • tele o rozdzielczości 8 MP i jasności f/2.4,
  • szeroki kąt o rozdzielczości 20 MP i jasności f/2.2.

To połączenie jest niebywale wszechstronne i sprawia, że nie czuję się ograniczony podczas fotografowania. Najważniejszy jest jednak fakt, że żaden aparat nie jest potraktowany po macoszemu. Nie jest tak, że główna kamera daje świetną jakość, a poboczne znajdą zastosowanie tylko w dobrych warunkach oświetleniowych. Huawei stanął na wysokości zadania i zapewnia bardzo porównywalną jakość zdjęć dla każdego obiektywu.

Słowo-klucz to uniwersalność. Tylko spójrzcie, jak bardzo różni się kąt widzenia poszczególnych obiektywów.

Zdjęcia mówią same za siebie.

huawei mate 20 pro zdjęcia class="wp-image-834950"
huawei mate 20 pro zdjęcia class="wp-image-834953"
huawei mate 20 pro zdjęcia class="wp-image-834956"

Możemy przełączać się między obiektywami klikając mnożnik w aplikacji aparatu. Do dyspozycji mamy cztery warianty:

  • x1 (standardowy obiektyw),
  • x3 (teleobiektyw),
  • x5 (cyfrowy zoom ze sporo niższą jakością),
  • x0,6 (ultraszeroki kąt).

Są one zmieniane dokładnie w takiej kolejności, a więc potrzeba wielu klików, by przejść na najszerszy kąt widzenia. Poniżej kolejny przykład różnic w kątach widzenia.

 class="wp-image-834971"
 class="wp-image-834974"
 class="wp-image-834977"

AI w Mate 20 Pro jest mniej nachalna. Nareszcie.

W Huaweiu Mate 20 Pro nie zabrakło algorytmów sztucznej inteligencji, które rozpoznają sceny i podkręcają odpowiednie parametry. Scen jest tu mnóstwo i wydaje się, że aparat rozpoznaje właściwie każdy scenariusz fotograficzny. Materiały producenta mówią o 1500 sytuacjach, które rozpoznaje AI.

Najważniejszy jest fakt, że działanie sztucznej inteligencji jest znacznie mniej nachalne niż w poprzednich smartfonach Huawei. AI w Huawei P20 Pro potrafiła wyprodukować absolutnie niestrawne potworki z przesyconymi kolorami i kontrastem. Bardzo wiele zdjęć wyglądało jak efekt radosnej twórczości osoby, która pięć minut wcześniej po raz pierwszy w życiu uruchomiła Photoshopa. Mate 20 Pro jest znacznie bardziej zachowawczy, co jest zmianą na plus.

 class="wp-image-834959"
 class="wp-image-834962"
 class="wp-image-834965"
 class="wp-image-834968"

Świetnie wypada też specjalna scena o nazwie „super makro”, aktywująca się kiedy już niemal dotykamy obiektywem do fotografowanego obiektu. Ostrość jest optymalizowana pod bardzo małe odległości, a zdjęcie wygląda o wiele lepiej. Szkoda, że nie da się w żaden sposób wymusić takiego trybu działania. Automatyczna scena aktywowana przez AI czasami nie włącza się, kiedy chcielibymy z niej skorzystać.

 class="wp-image-835028"
 class="wp-image-835025"

Jakość zdjęć stoi na bardzo wysokim poziomie. Wrażenie robi zwłaszcza szczegółowość. Do tego kolory są przeważnie wiernie oddane. Rozpiętość tonalna bywa ogromna, szczególnie jeśli mechanizm AI wykona zdjęcie w trybie HDR. Co więcej, fotografie wyglądają dobrze nie tylko na ekranie smartfona, ale nawet na monitorze. To obecnie najwyższy poziom dostępny w smartfonach. Wielkie brawa!

Najważniejszy jest jednak tryb nocny.

Mate 20 Pro ma de facto dwa takie tryby. Jeden działa w ramach scen rozpoznawanych przez AI, a drugi można wymusić jako zupełnie dodatkowy tryb fotografowania. Ten pierwszy włącza się automatycznie i na ogół działa bardzo dobrze, łącząc klatki w technice HDR. Czasami efekt stoi na granicy dobrego smaku, choć taka estetyka ma wielu fanów. Ja wolę bardziej naturalne efekty.

 class="wp-image-834980"
Zdjęcie bez HDR
huawei mate 20 pro zdjęcia class="wp-image-834983"
Zdjęcie z HDR
 class="wp-image-835055"
Przykład zbyt intensywnego HDR-a.

Z kolei wymuszony tryb nocnych zdjęć to rozwiązanie dobrze znane z Huawei P20 Pro, które po jakimś czasie trafiło też do Mate’a 10 Pro. Aparat jest w stanie zrobić kilkusekundową ekspozycję, dzięki czemu przechwytuje mnóstwo światła. Ekspozycja jest wyższa, a szumy niższe. Nadal nie mogę wyjść z podziwu, że smartfon jest w stanie skutecznie stabilizować sześciosekundowe ujęcie wykonane z ręki. Chapeau bas.

 class="wp-image-834986"
 class="wp-image-834989"
 class="wp-image-834992"
 class="wp-image-834995"
 class="wp-image-834998"
 class="wp-image-835001"

Dla bardziej wymagających jest też świetny tryb Pro i zdjęcia RAW.

Fotografie RAW mogą być zapisywane tylko w trybie Pro, czyli innymi słowy, w trybie manualnym. Tryb pro jest bardzo rozbudowany i działa dokładnie tak, jakbyśmy się tego spodziewali. Warto odnotować, że maksymalny czas naświetlania to aż 30 sekund (rzadkość w smartfonach), a maksymalne ISO to 102400, ale zdecydowanie lepiej skorzystać z dłuższego czasu naświetlania niż z podbijania czułości.

 class="wp-image-835046"

W praktyce z trybu Pro korzystałem naprawdę rzadko, bo po prostu nie było takiej potrzeby. Tryb automatyczny spisuje się świetnie, więc wariant Pro służył mi właściwie tylko po to, by zachować dodatkowe zdjęcie RAW. Warto nadmienić, że RAW-y możemy zapisywać ze wszystkich trzech obiektywów.

Tryb portretowy jest bardzo rozbudowany, zwłaszcza w zdjęciach selfie, choć raczej niepotrzebnie.

 class="wp-image-835013"

W trybie portretowym wykrywanie krawędzi działa bardzo dokładnie, a efekty rozmycia tła są wiarygodne. Co więcej, możemy zmieniać kształt bokeh. Okrągłe rozmycie można zmienić np. na takie w kształcie serca, co działa naprawdę dobrze. Jest też tryb oświetlenia studyjnego, który jest dodany ewidentnie na siłę. Można w nim nakładać bardzo inwazyjne efekty, taki jak np. symulację zdjęcia zrobionego przy żaluzjach, przez które przebija światło, albo przy witrażu. Aparat zupełnie wycina tło i zmienia oświetlenie. Na ogół wygląda to bardzo sztucznie.

Aparat do selfie jest poprawny, choć nie jest wybitny. Jest w nim tryb portretowy (znacznie mniej dokładnie wykrywa krawędzie) i oświetlenie portretowe. Przednia kamerka jest raczej rozczarowaniem w porównaniu do kapitalnych tylnych aparatów.

Wideo w 4K jest stabilizowane.

Jakość stabilizacji możecie zobaczyć poniżej. Kiedy obracamy się w miejscu, ujęcia są świetnie wystabilizowane, ale podczas chodu stabilizacja nie daje rady. O ile centrum kadru wygłąda dobrze, to czasami przy bocznych krawędziach widać bardzo dziwny efekt, który możecie zobaczyć poniżej.

Stabilizacja działa też bardzo słabo nocą.

Sama jakość filmów jest wysoka i nikogo nie powinna rozczarować, tym bardziej, że możemy skorzystać z trybu profesjonalnego. Do wyboru jest zapis w kodeku h.264 lub h.265. Podczas nagrywania można się przełączać na inne obiektywy.

Wielką ciekawostką jest możliwość stosowania różnych efektów w filmach, w tym np. rozmycia tła. Możliwość filmowania z software’owym efektem bokeh obliczanym na żywo jest imponująca pod względem technicznym, ale w praktyce wykrywanie krawędzi nie jest tak dobre, jak w zdjęciach. Ten tryb to raczej ciekawostka, do sprawdzenia i zapomnienia.

Podsumowując: aparat Huawei Mate 20 Pro to wielkie zaskoczenie.

huawei mate 20 pro aparat jakość zdjęć class="wp-image-834935"

Spodziewałem się dobrego aparatu, a w praktyce okazał się on wprost rewelacyjny. Jest o niebo lepiej niż w poprzednich smartfonach Huawei, w tym P20 Pro. Porzucenie czarno-białej matrycy i przystopowanie ze zbyt nachalnym działaniem algorytmów AI to strzał w dziesiątkę.

 class="wp-image-835031"
 class="wp-image-835034"
 class="wp-image-835037"
REKLAMA

Huawei Mate 20 Pro na ten moment oferuje najbardziej kompletny aparat mobilny na rynku. Kombinacja szerokiego kąta, standardowego obiektywu i telezoomu wydaje się być najlepszym pomysłem na rozwój fotografii mobilnej, a dalsze mnożenie obiektywów jest sztuką dla sztuki.

PS Miejcie na uwadze, że zdjęcia zamieszczone powyżej są zmniejszone i skompresowane, dlatego nie oddają pełnej jakości. Przed wyrobieniem własnej opinii zachęcam do pobrania paczki zdjęć z oryginalnymi plikami. Archiwum ZIP, 200 MB.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA