Te projekty Google'a wyprzedzały swoje czasy, a dziś nikt o nich nie pamięta. Co poszło nie tak?
Project Soli miał być rewolucją w obsłudze smartfona. Zapowiada się na to, że to kolejna technologia, która umrze śmiercią naturalną, podobnie jak wiele innych przełomowych pomysłów Google'a wyprzedzających swój czas. Prześledźmy najciekawsze z nich.
Myśląc o wygaszonych projektach Google’a najczęściej mamy przed oczami usługi. Kto nie pamięta nieodżałowanego Readera, przełomowego Inboksa, obiecującego Wave’a, czy w końcu niszowego, ale w pewnych kręgach kultowego Google+? Lista zamkniętych usług obejmuje kilkadziesiąt pozycji i ciągle rośnie, ale znacznie ciekawiej wypada lista technologii i fizycznych urządzeń, które miały zrewolucjonizować naszą rzeczywistość, a odeszły w niepamięć.
Weźmy na tapet Project Soli, który mógł być „iPhone’em 2.0”.
Na pamiętnej konferencji MacWorld 2007 Steve Jobs pokazał światu iPhone’a. Z całej konferencji najbardziej zapadł mi w pamięć moment, gdy Jobs pierwszy raz przewinął listę kontaktów palcem, bez korzystania z przycisków, czy pasków przewijania. Sala zareagowała okrzykami zachwytu i oklaskami.
To był moment, który zdefiniował rozwój technologii mobilnych. Od tego czasu smartfona obsłuży nawet dziecko, bo sposób interakcji jest tak intuicyjny, jak to tylko możliwe. Kolejnym takim przełomem w obsłudze mógł być Project Soli, który Google pokazało w 2015 roku.
Project Soli to nowatorski sposób obsługi urządzeń elektronicznych, bez ich dotykania. Sensor przypominający radar wykrywa ruchy dłoni w powietrzu, dzięki czemu możemy sterować interfejsem niczym Tom Cruise w Raporcie mniejszości.
Projekt jest o tyle ciekawy, że nie wymaga do działania ekranu w obecnie znanej formie. Urządzenia elektroniczne mogłyby mieć wyświetlacze wyglądające zupełnie inaczej niż dziś, a i tak miałyby jeden wspólny sposób obsługi.
Rok po prezentacji projektu zobaczyliśmy jeszcze pokaz możliwości zestawu deweloperskiego w wersji alfa, a od tego czasu słuch o Soli zaginął. Google oficjalnie nie uśmiercił tej technologii, ale wygląda na to, że to już koniec tej fascynującej przygody.
Za Soli odpowiada dział Google Advanced Technology and Projects (ATAP), który ma w swoim portfolio jeszcze kilka innych projektów. Niestety żaden nie doczekał się debiutu rynkowego.
Jednym z pomysłów Google ATAP był Project Jacquard. Była to specjalna tkanina, która reagowała na dotyk, a jednoceśnie zachowywała cechy klasycznych tkanin. Można było ją szyć, prać, a nawet przypalać. Elektroniczna tkanina nie różniła się od zwykłej również pod względem wizualnym.
Tkanina mogła zachowywać się jak touchpad do obsługi urządzeń elektronicznych, a były też plany wprowadzenia do niej mechanizmu wibracji, a nawet dźwięków i powiadomień świetlnych.
Mimo współpracy z firmą Levi’s, słuch o projekcie zaginął, podobnie jak w przypadku Soli. Project Jacquard również nie został oficjalnie zakończony, choć wydaje się to tylko kwestią czasu.
Google ATAP ma więcej fascynujących projektów, które nie wypaliły. Jednym z nich był Project Tango.
Project Tango w założeniach miał działać podobnie jak Street View, tyle że wewnątrz budynków. Urządzenia działające w oparciu o Tango mogły mapować otoczenie, w którym się znajdowały, co pozwalało na tworzenie dokładnych trójwymiarowych map, albo rozwiązań rozszerzonej rzeczywistości. Wachlarz zastosowań tej technologii miał obejmować zarówno rozrywkę, w tym gry AR, jak i technologie przydatne w biznesie. Projektem przez moment interesowała się nawet NASA.
Google dopiął swego i umieścił technologię Tango w kilku konsumenckich urządzeniach mobilnych, w tym w Lenovo Phab 2 Pro i Asus ZenFone AR. Sensory Tango często porównywano do Kinecta Microsoftu. Podobnie jak to akcesorium, Tango również ostatecznie nie przyjęło się na rynku. Nikt w Google’u nie miał pomysłu na to, jak przedstawić tę technologię użytkownikom i w jakich aplikacjach ją zastosować. Nie bez znaczenia były też obawy o bardzo mocną ingerencję w prywatność.
Project Tango został oficjalnie zakończony w marcu 2018 roku, ale Google nie kończy przygody z AR. Technologie są rozwijane dalej w ramach ARCore.
Mało? W takim razie przypomnijcie sobie Project ARA.
Tak, ARA była kolejnym pomysłem Google ATAP, który miał zrewolucjonizować branżę mobilną w kwestii sprzętowej. Smartfony ARA miały charakteryzować się modułową konstrukcją, ale w znacznie bardziej zaawansowanym wydaniu, niż proponowało LG w smartfonie G5 i Motorola za pośrednictwem Moto Mods. Google chciał zrobić ze smartfonów miniaturowe pecety, w którym w ramach potrzeb można byłoby wymieniać procesory, aparaty czy sensory.
Ktoś rozsądny szybko doszedł do wniosku, że taki pomysł nie ma sensu. Problemów było więcej, niż potencjalnych korzyści, więc Google zakończyło rozwój Projektu ARA w 2016 roku. I wydaje mi się, że słusznie.
Wisienką na torcie jest Google Glass.
Do dziś nie mogę przeboleć, że nie nazwano tego projektu „Googles”. Wracając do sedna, za Glass nie odpowiadała komórka Google ATAP, ale to kolejny sprzętowy projekt, który nie przyjął się na rynku.
Google Glass były okularami rozszerzonej rzeczywistości, które na malutkim ekranie umieszczonym na skraju pola widzenia informowały o powiadomieniach i innych istotnych informacjach. Prototyp okularów powstał w 2012 roku, a w 2013 roku ruszyły testy 8000 sztuk produktu. Testerzy musieli odebrać sprzęt osobiście w siedzibie Google’a, a do tego wyłożyć kwotę 1500 dol.
W 2015 testy zostały zakończone, a projekt zaczął umierać, przynajmniej w wydaniu konsumenckim. Zaczęły się jednak pojawiać informacje o drugiej generacji okularów. Została ona ukończona w 2017 roku i trafiła na rynek pod nazwą Google Glass Enterprise Edition. To produkt przeznaczony dla przemysłu, mogący np. wspierać pracowników fabryk.
Sam pomysł na okulary AR był bardzo futurystyczny i prawdopodobnie wyprzedził swoje czasy. Póki co rolę „przedłużenia smartfona” przejął smartwatch, ale ta kategoria produktowa również nie może przebić się do tzw. mainstreamu.
Google ewidentnie ma ogromne ambicje, by wyjść ze świata cyfrowego do fizycznego.
Przykłady wymienione wyżej pokazują, że wiele pomysłów Google’a wyprzedzało swoje czasy, albo było zbyt ambitne, by osiągnąć rynkowy sukces. Szkoda, bo w projektach Google’a widać wizję elektroniki przyszłości, która nie skupia się wokół smartfona, ale działa w sposób rozproszony, bazując na urządzeniach, które nas otaczają. Okulary, ubranie, modułowe komponenty i obsługa gestami malują obraz rodem z filmów sciencie-fiction, a przecież te technologie mogły wejść na rynek już kilka lat temu. Być może zabrakło jednego wspólnego mianownika, który połączyłby wszystkie te pomysły w jedno.
W drugiej dekadzie XXI wieku było za wcześnie na takie projekty. Bardzo możliwe, że wszystko zmieni się za sprawą sieci 5G i nadchodzącej rewolucji związanej z Internetem Rzeczy. Jeśli miałbym zabawić się we wróżbitę Marcina, stawiałbym, że to właśnie te dwie dziedziny przyniosą światu „the next big thing”, czyli kolejną rewolucję po smartfonie.