REKLAMA

Fotograf pozwał Adobe za błąd w ich programie, przez który miał stracić materiały warte prawie 1 mln zł

Twórca zarzuca firmie Adobe, że ich program Premiere Pro skasował bez jego wiedzy 100 tys. klipów obejmujących ok. 500 godzin nagrań oraz masę pojedynczych zdjęć i plików PSD, które powstały w latach 2010-2017. Ich wartość Cooper wycenił na 250 tys. dol. Brzmi wręcz niewiarygodnie. Jak do tego doszło? I co zrobić, aby skutecznie zabezpieczyć swoje dane? 

Adobe Premiere Pro
REKLAMA
REKLAMA

Cała ta historia to jedna wielka przestroga dla nas wszystkich.

Program do montażu wideo Premiere Pro ma funkcję Clean Cache, która umożliwia wykasowanie wszystkich tymczasowych plików, które są tworzone w czasie pracy nad montażem danego materiału. Kiedy kończymy projekt, program sam może skasować te tymczasowe pliki z katalogu Media Cache oraz innych podkatalogów. W ten sposób program nieco odżywa, a na dysku zwalnia się nieco miejsca.

Dave Cooper twierdzi, że jego wersja programu Premiere Pro właśnie w ten sposób skasowała mu nie tylko pliki tymczasowe, ale także całą masę innych materiałów. Szczególnie, że już w 2017 roku użytkownicy zgłaszali przypadki kasowania plików spoza katalogu Media Cache. Adobe przyznało się do błędu w ich oprogramowaniu i wypuściło nawet aktualizację oprogramowania, która miała załatwić sprawię. „Pliki, które znajdują się poza katalogiem Media Cache nie będą błędnie kasowane. Mimo wszystko, zalecamy trzymanie katalogu Media Cache oddzielnie od oryginalnych plików” - pisała firma Adobe w komunikacie w maju 2017 roku.

Skąd twórca wziął kwotę 250 tys. dolarów?

„Pan Cooper jest doświadczonym fotografem, filmowcem. Podróżował do ponad dwunastu krajów na zlecenie wiodących magazynów, przygotowując materiały reklamowe czy dla organizacji rządowych. Jego materiały powstały przy użyciu profesjonalnego sprzętu, jak Canon C100, Canon EOS 5D Mark II i III oraz wielu wysokiej klasy obiektywów” - możemy przeczytać w pozwie sądowym. Na tej podstawie skasowane materiały zostały wycenione na 250 tys. dolarów, co przy dzisiejszym kursie daje nam ok. 945 tys. zł. Nie wiadomo natomiast jakiej kwoty zadośćuczynienia Cooper domaga się od Adobe. Jak sam twierdzi, regularnie sprzedawał licencje na wykorzystanie niektórych z utraconych plików, zatem kwota może być większa. Prawnik Coopera próbował dojść do porozumienia z przedstawicielami firmy Adobe, ale nie udało się zawrzeć ugody. Fotograf poszedł zatem do sądu.

W całej sprawie dziwi mnie jednak fakt, że tak doświadczony twórca nie zabezpieczył odpowiednio swoich danych, a później nie zadbał o ich odpowiednie odzyskanie.

Cooper popełnił tu przynajmniej dwa duże błędy. Po pierwsze, sam próbował odzyskać dane, ale udało mu się otrzymać jedynie skasowane foldery bez zawartości. Przy tak istotnych danych warto zawsze oddać dyski do firmy specjalizującej się w odzyskiwaniu danych i nie podłączać dysków samemu do jakiegokolwiek programu, ponieważ możemy zrobić więcej złego, niż dobrego.

Backup danych class="wp-image-839633"

Po drugie, skoro utracił te wszystkie dane to oznacza, że nie miał kopii zapasowej. Mógł zatem bez problemu stracić te materiały chociażby w skutek awarii dysku, na którym je trzymał. A o taką wcale nie tak trudno. Osobiście znam wielu fotografów, muzyków czy filmowców, którzy całe swoje archwa trzymają na 2,5-calowych dyskach zewnętrznych, które są najbardziej narażone na zniszczenie - czasami wystarczy pchnąć je mocnie w czasie zapisu danych, aby je realnie uszkodzić, nie wspominająć już o narażeniu na upadki czy zalanie.

Podobno fotografowie dzielą się na tych, którzy utracili dane i tych, którzy je dopiero utracą. Sam właśnie utraciłem prawie 6 TB danych.

Rozumiem zatem, jak Cooper musi się czuć. W odróżnieniu od opisywanego fotografa korzystałem z urządzenia do backupu danych, czyli DAS-a. To nic innego, jak dwa dyski spięte razem i pracujące w systemie RAID 1, co znaczy, że dane z jednego dysku są automatycznie kopiowane na drugi dysk. Myślałem, że takie zabezpieczenie powinno wystarczyć, a tu jednak nic z tego. Po powrocie z jednego z wyjazdów, urządzenie po prostu przestało działać. Proces odzyskiwania danych wciąż trwa i mam nadzieję, że zdjęcia uda się odzyskać oraz opisać.

Na właśne skórze przekonałem się, że zasady 3-2-1 nie wymyślono na wyrost.

Podstawowa zasada backupu to 3-2-1. Oznacza ona, że powinniśmy mieć przynajmniej trzy kopie każdego pliku na dwóch oddzielnych urządzeniach, z czego jedna z kopii powinna być trzymana w innych miejscu, np. w innym mieszkaniu czy biurze, na wypadek pożaru czy kradzieży. Ja niestety miałem tylko jedno urządzenie, które padło, mimo że miałem kopię danych na dwóch dyskach.

REKLAMA

O tworzeniu backupu z pewnością będziemy jeszcze na Spider's Web pisać nie raz, bo to bardzo ważny, a zarazem mało znany i zaniedbywany przez wielu twórców temat. Oby dzięki temu chociaż jeden osobie udało się zapobiec przez utratą swoich zdjęć czy filmów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA