Kiedyś dekodery TV przyprawiały o traumę. Dzisiaj są potężnymi maszynkami multimedialnymi
Pamiętam moje pierwsze dekodery. To było jeszcze w latach 80. XX wieku i wspominam je naprawdę traumatycznie. Można było bez nich wprawdzie przeżyć, ale za ich sprawą odbieraliśmy „zakodowany” powiew zachodniej telewizji, między innymi emitujący w tamtym czasie „Przyjaciół” – będącą dziś nieco zapomnianym białym krukiem wersję z dubbingiem.
Pierwsze dekodery sprzed lat nie powalały technologicznie, z czasem były rozwijane i stały się standardem stosowanym przez dostawców telewizji. Niestety ja zawsze miałem jakieś tanie wersje abonamentów i raczej bardzo proste dekodery, o nowinkach technologicznych i możliwościach tychże czytałem głównie na forach. Wiecie – to całe nagrywanie sobie czegoś o konkretnej godzinie, cofanie transmisji – dla mnie to był obcy świat, widziany przez szybkę. U mnie opcją premium w dekoderze był fakt, że pilot w miarę sprawnie zmieniał kanały.
Wkurza mnie więc trochę, gdy czytam nowe prasówki Cyfrowego Polsatu, który się obnosi swoimi nowoczesnymi dekoderami z linii Evobox, wyliczając, czego to one nie potrafią.
Evobox HD i Evobox Lite łączą w sobie cechy klasycznego dekodera z opcjami zarezerwowanymi na przykład dla Chromecastów czy Smart TV. Oba urządzenia mają wbudowany moduł Wi-Fi pozwalający na obsługę Cyfrowego Polsatu GO oraz HBO GO bezpośrednio z poziomu dekodera. Możliwa jest też automatyczna funkcja autoryzacji Multiroom HD, czyli usługi, dzięki której ten sam pakiet TV można odbierać na kilku telewizorach w domu.
Urządzenia wyposażone są w oprogramowanie, które nie tylko umożliwia szybkie i niezwykle płynne zmienianie kanałów (jak na moje doświadczenia – to już sporo), ale ma też program TV, wyszukiwarkę audycji, opisy, ustawienia przypomnień, a także tworzenie list ulubionych kanałów.
Cyfrowy Polsat chwali się też tym, że dekodery są – uwaga – produkowane w Mielcu. Być może obudzi to w kimś z was taki swoisty „patriotyzm gospodarczy”. W zależności od wybranego pakietu, oba urządzenia są dostępne u operatora już od złotówki.
Telewizja w internecie
Jakkolwiek nowoczesne dekodery to zawsze przyjemne doświadczenia, największym – z mojej perspektywy – atutem dla klientów Cyfrowego Polsatu jest możliwość oglądania oferty operatora za pośrednictwem internetu. Przez lata wylałem wiele frustracji na to, że nie mogę jak cywilizowany człowiek oglądać telewizji w internecie, na komputerze. Że takich systemów długo nie było, a jak się pojawiły – to niedoskonałe.
Cyfrowy Polsat GO odpowiada na to zapotrzebowanie i robi to dobrze. Korzystam z niego od września tego roku. Przyczyna – jak się zapewne domyślacie – to oczywiście mecze Ligi Mistrzów. Logując się do systemu internetowego, mam możliwość skakania po praktycznie wszystkich kanałach dostępnych w moim pakiecie, a przypominam, że jeżeli chodzi o Ligę Mistrzów, to w tym sezonie możemy czasem oglądać nawet sześć spotkań tych elitarnych rozgrywek równocześnie. Ale Cyfrowy Polsat GO to też standardowa telewizja, a więc Polsat, „Jedynka”, Comedy Central czy Cartoon Network. Nie przesadzę też twierdząc, że CP GO to moim zdaniem jedno z najwygodniejszych narzędzi do oglądania newsów w sieci. Warto dodać, że usługa wraz z opcją „ON THE GO” dostępna jest też na urządzeniach mobilnych.
Miniona dekada przyniosła gigantyczny postęp w konsumpcji mediów - zarówno w sposób (wydawałoby się) tradycyjny, jak i ten internetowy.
To zresztą właśnie internet trwale zmienia również media dawnego typu, które muszą się do nowej formuły dostosowywać i nieustannie wprowadzać innowacje. Nie uwierzyłbym chyba nawet samemu sobie, gdybym jeszcze kilka lat temu poinformował siebie, że niebawem telewizję, sport na żywo i VOD będę wygodnie, komfortowo i w cywilizowany sposób konsumował tak za pośrednictwem komputera, jak i tabletu czy telewizora. U jednego operatora, w ramach jednego pakietu TV i jednego abonamentu. Wygodne i niezwykle przydatne w codziennym życiu. O czym nie muszę przekonywać chociażby kibiców.
*Materiał powstał we współpracy z Cyfrowym Polsatem