I stała się światłość. Garmin Varia UT800 - recenzja
Październikowy wieczór na jednej z podwrocławskich wsi. Kobieta jadąca na rowerze, orientując się, że zaczyna znajdować się w zasięgu jasnego snopu światła, odruchowo stara się jak najbardziej zbliżyć do krawędzi jezdni. Kiedy tam dojeżdża, odwraca się za siebie. Po czym - prawdopodobnie nie wierząc własnym oczom - odwraca się jeszcze raz. Co widzi? Nie, nie rozpędzony samochód. Widzi mnie. Na rowerze. Rowerze wyposażonym w odświetlenie Garmin Varia UT800.
Co to dokładnie jest? Jak działa? I dlaczego kosztuje małą fortunę? Już tłumaczę.
Zacznijmy od tego, jak dokładnie to świeci.
Na wstęp wystarczy kilka bardzo podstawowych informacji. Garmin Varia UT800 to przednie oświetlenie rowerowe, oferujące kilka różnych trybów działania, łączność z komputerami rowerowymi Edge (i nie tylko), a także kilka różnych systemów mocowania. Kluczowe i najbardziej imponujące jest jednak to, jak Varia UT800 świeci. I od tego trzeba zacząć, bo jak ktoś nie dotrwa do tej prezentacji, to będzie bardzo żałował.
Uwaga: Nie jestem zbyt dobry w robieniu zdjęć w całkowitych ciemnościach, dlatego - żeby móc pokazać jak najbardziej rzetelnie działanie Varii UT800 - wszystkie zdjęcia (chyba że zaznaczono inaczej) nocne są robione tym samym aparatem, z tymi samymi ustawieniami w trybie manualnym. Zdjęcia nocne zostały poddane obróbce, żeby jak najlepiej odzwierciedlały to, co było widać gołym okiem, przy czym dla wszystkich fotografii zastosowano dokładnie te same ustawienia.
Tak wyglądają okolice mojego domu krótko po zmierzchu:
Ciemno tak, że strach iść, nie mówiąc już o jeździe na rowerze. W tle majaczą tylko odległe światła autostrady i raczej trudno na nich polegać, jeśli chodzi o oświetlenie mojej testowej drogi do szybszej jazdy na rowerze.
A tak wyglądają po włączeniu Garmin Varia UT800:
Oczywiście UT800 nie jest tak mocnym oświetleniem, żeby wyciągnąć z cienia odległy budynek. Ale to, co dzieje się z drogą przed nami jest po prostu niesamowite.
Dla porównania podobne ujęcie zza kierownicy. Najpierw bez dodatkowego oświetlenia:
A potem z UT800 włączonym na maksymalną moc:
Widać różnicę? Robi wrażenie? Dobrze, to teraz można przejść do szczegółów.
Garmin Varia UT800 - budowa
UT800, wbrew temu, co może sugerować generowany przez niego snop światła, nie jest urządzeniem ani przesadnie wielkim, ani ciężkim. Ma mniej niż 10 cm długości i mniej niż 3,5 cm szerokości, a do tego masę ok. 130 g. W porównaniu do poprzednika, czyli HL500, różnica jest kolosalna.
Ze względu na uchwyt montażowy trudno wprawdzie napisać, że wygodnie transportuje się go w dowolnej kieszeni, ale zapakowanie go na wyjazd osobno od roweru nie powinno być najmniejszym problemem (niestety w zestawie nie dostajemy żadnego pokrowca).
Na wykonanej z solidnego aluminium obudowie nie znajdziemy wielu interesujących elementów. Jedyne, co powinniśmy wiedzieć to to, że z tyłu, pod grubą, gumową zaślepką znajduje się złącze microUSB (kabel dołączany do zestawu), natomiast po prawej (o ile montujemy UT800 od dołu) ulokowano przycisk uruchamiania urządzenia i zmiany trybów świecenia. Jeśli macie jednak komputer Garmina z serii Edge albo odpowiedni zegarek, o tym przycisku możecie po pierwszej konfiguracji spokojnie zapomnieć. Dlaczego? O tym za chwilę.
Jeśli jednak planujecie z niego korzystać, to macie szczęście. Wyraźnie wystaje ponad obrys obudowy i ma solidny klik - ręczna obsługa UT800 podczas jazdy nie powinna więc nastręczać najmniejszych trudności, nawet jeśli podróżujemy w pełnych rękawiczkach.
Z przodu oczywiście znajdziemy reflektor, składający się z pojedynczej diody. Poza tym na obudowie jest jeszcze jedna dioda, która informuje o stanie urządzenia - głównie o poziomie naładowania.
Całość spełnia przy tym normę IPX7, czyli z UT800 nie powinniśmy pływać, ale nie powinien jej być straszny ani deszcz, ani śnieg, ani zanurzenie w wodzie (1 m na 30 minut).
Jak to zamontować?
Sposobów jest kilka, tym bardziej, że Varia UT800 zgodna jest z systemem mocowania GoPro. Oficjalnie jednak sposób montażu zależy po części od tego, jaki zestaw kupimy. I tak:
- Wersja Urban Edition wyposażona jest w uniwersalny uchwyt obracany o 90 stopni i uniwersalny uchwyt zewnętrzny (taki jak do komputerów rowerowych Edge)
- Wersja Trail Edition wyposażona jest w uchwyt na kask
Do tego dochodzi jeszcze masa kombinacji, bo sama budowa UT800 nie różni się pomiędzy wersjami, więc można dokupić dodatkowe akcesoria montażowe i tak rozbudowywać nasz zestaw. I tak np. do wersji Trail Edition można dokupić adapter do zakręcania lampki na uchwycie (10 euro), a do wersji Urban Edition można dokupić zestaw montażowy na kask (14 euro).
Mój zestaw testowy dotarł z kolei w wersji z... wielofunkcyjnym uchwytem rowerowym, dedykowanym - według strony Garmina - kamerom Virb X i XE. Jeśli więc ktoś czasem wozi ze sobą kamerę i ma już uchwyt - nie potrzebuje żadnych dodatkowych akcesoriów.
Montaż w moim przypadku był banalnie prosty. Wystarczyło wepchnąć kamerę w mocowanie, po czym zablokować ją albo śrubą albo specjalnym pokrętłem. Zajmuje to maksymalnie kilkanaście sekund z dodatkową regulacją, choć system montażu z zestawu Urban Edition wydaje się dużo wygodniejszy. Głównie dlatego, że przy uchwycie od kamer Virb, aby ściągnąć lampkę, trzeba wykręcić śrubę. W przypadku uchwytu z UE wystarczy przekręcić pierścień, na którym mocowany jest reflektor - podobnie jak robi się do chociażby z nawigacjami Edge.
Zakres regulacji jest przy tym absolutnie wystarczający, choć trzeba dobrze przemyśleć montaż, jeśli nie mamy prostej kierownicy - za śrubą mocującą zostaje jeszcze spory kawałek urządzenia, który może blokować opuszczanie lampy. A poważnie - nie chcecie nikomu świecić nią po oczach.
Największa zaleta garminowego systemu montażu, poza wygodą? Opcja zamocowania na jednym uchwycie zarówno Varii UT800, jak i komputera rowerowego Edge. A zdecydowanie warto jest łączyć te dwa urządzenia w parę.
Podstawowy powód, żeby w ogóle rozważać zakup Garmin Varia UT800.
To właśnie łączność z komputerem Edge. Jeśli bowiem nie masz takiego sprzętu, przed zakupem UT800 lepiej uzupełnij te braki albo poszukaj czegoś innego - prawdopodobnie świecącego porównywalnie, a do tego wyraźnie tańszego.
Główną siłą UT800 jest bowiem opcja połączenia z nawigacjami Edge. Co daje nam taka synchronizacja?
Po pierwsze - sterowanie bez konieczności wychylania się przez kierownicę.
Owszem, można kupić Varię UT800 i sterować nią za pomocą przycisku, ale nie ma to wiele sensu, biorąc pod uwagę koszt tej lampki. W dużej mierze płacimy bowiem za to, że można nią sterować bezpośrednio z poziomu Edge. Po sparowaniu (UT800 pojawi się na liście czujników obok np. czujnika tętna czy kadencji) do rozwijanego menu (na Edge 1030) dodana zostanie karta ze skrótami do sterowania UT800.
W ten sposób z ręki możemy szybko wybrać interesujący nas tryb, zamiast rotować pomiędzy dostępnymi z wykorzystaniem fizycznego przycisku. W każdym momencie możemy też sprawdzić m.in. poziom naładowania (choć pokazywany jest dość orientacyjnie) albo... zaktualizować oprogramowanie.
Edge nie musimy przy tym kontrolować wyłącznie jednej lampki - możemy stworzyć całą sieć oświetlenia, w zależności od tego, ile sprzętu zgodnego z profilem sterowania światłem ANT+ podłączymy do naszego roweru. Tak, UT800 może być tylko jednym z wielu świecących punktów na rowerze, który obsługujemy z poziomu dotykowego ekranu. Albo... całkowicie bez dotykania czegokolwiek.
Po drugie - zapomnij i włączaniu i wyłączaniu.
Mały dodatek, ale bardzo cieszy - jeśli włączymy komputer Edge, aktywowane zostaną od razu światła (jedno lub więcej, jeśli mamy ich więcej). Nie musimy więc tracić tych sekund potrzebnych na włączenie oświetlenia - wszystko dzieje się automatycznie.
Przy czym niekoniecznie oznacza to jazdę z maksymalną mocą światła w słoneczny dzień.
Po trzecie - automatyczny wybór trybów.
I tutaj kryje się największa moc UT800 w połączeniu ze sprzętami z serii Edge. Nie musimy w ogóle zastanawiać się nad tym, jakiego światła aktualnie potrzebujemy - Edge dobiera je za nas.
W sumie Varia UT800 posiada pięć trybów świecenia, które zdecydowanie różnią się czasem pracy, jaki można osiągnąć na jednym ładowaniu. I tak tryb migający dzienny, który ma głównie zwiększyć naszą widoczność, zapewni nam nawet 25 godzin jazdy. Tryb migający nocny (jasność 100-300 lm), to już tylko 6 godzin. Przejście w tryb ciągły przy najniższym poziomie oświetlenia (200 lm) to 6 godzin, przy poziomie średnim (400 lm) - 3 godziny, w trybie maksymalnej jasności (800 lm) - 1,5 godziny.
Znów - można się przez nie wszystkie przeklikiwać przyciskiem na obudowie, ale przy zmiennych warunkach (np. jazda przez las, potem przez dobrze oświetlone miasto, potem przez niewielkie drogi między wsiami, potem znów przez las), może to być irytujące.
Komputer Edge połączony z UT800 dobiera natomiast najlepszy z tych trybów samodzielnie. I tak, kiedy wyjeżdżałem w środku dnia, ustawił lampkę jedynie na tryb migania, co prawie nie zużywało akumulatora. Kiedy zaczynało robić się ciemniej, czujnik oświetlenia przekazywał informacje reflektorowi, że czas zacząć świecić coraz intensywniej i to światłem ciągłym.
Mało tego, w trybie ciągłym regulował intensywność świecenia (a co za tym idzie - długość wiązki) w zależności od prędkości. Kiedy zwalniałem, przedzierając się przez las albo wspinając się na podjazd, UT800 świecił słabiej - nie musiałem w końcu widzieć, co dzieje się daleko przede mną, bo wiedziałem, że dojadę tam dopiero za dłuższy moment. Kiedy jednak zjeżdżałem albo wypadałem na drogę, lampka świeciła z pełną mocą.
Gadżet? Przy mojej rekreacyjnej jeździe - oczywiście. Ale o ile wcześniej nigdy nie odważyłem się na jazdę rowerem po nocy, tym bardziej po ulicach, o tyle teraz (oczywiście w parze z tylnym światłem i radarem - o tym kiedy indziej), czułem się naprawdę pewnie.
A jak dokładnie to świeci?
Świetnie. Nie wątpię, że są na rynku mocniejsze lampki, o większym zasięgu, ale jeśli ktokolwiek zdecyduje się na UT800, raczej nie będzie żałował. Oświetlenie Garmina generuje nie tylko bardzo mocne światło, ale też rzuca je na bardzo szeroki obszar. Według specyfikacji jest to 270 stopni. Według mnie natomiast jest to po prostu cała droga i jeszcze spory kawałek pobocza. Może i mniej korzystne w przypadku jazdy po drogach, ale zdecydowanie przydatne przy jeździe po lasach i innych bezdrożach.
Dla porównania, droga do mnie przy wyłączonej lampce:
I ta sama droga z włączoną na maksymalnej mocy lampką:
Pomimo tego, że rower stoi na lewym poboczu (wąskiej, ale jednak) drogi, oświetlany obszar wybiega z obu jej stron daleko za nią. Światło nie jest przy tym przesadnie skupione i nie czujemy się tak, jakbyśmy jechali z klasyczną latarką. Owszem, widać jaśniejszy punkt bezpośrednio przed nami, ale rozprowadzenie światła na boki jest jak najbardziej satysfakcjonujące. A szansa na to, że wpadniemy w jakieś krzaki czy przegapimy jakąkolwiek dziurę - absolutnie minimalna.
Żeby nie było, że lustrzanką można pokazać wszystko, to tutaj jeszcze kilka zdjęć z telefonu:
Zdjęcie robione w niemal absolutnych ciemnościach, bez światła z latarni ulicznych, na automatycznych ustawieniach aparatu. Obróbka obejmowała jedynie przycięcie zdjęcia i lekkie obniżenie jakości oraz rozdzielczości, żeby zdjęcie spełniało internetowe standardy.
Powyżej natomiast zdjęcie zrobione w trakcie jazdy, również telefonem, przy braku oświetlenia zewnętrznego (jedynie widoczna po prawej lampa daleko od drogi). W powyższym przypadku zmniejszona została jedynie rozdzielczość zdjęcia.
I jeszcze krótki przegląd różnic między mocą świecenia. Tryb najsłabszy:
Wbrew pozorom jak najbardziej sensowny przy wolniejszej jeździe. Nadal jesteśmy widoczni dla innych użytkowników drogi (choć włącza się głównie np. podczas wolnej jazdy po dziurach w lesie), a szeroki kąt świecenia dobrze oświetla nasze otoczenie.
Tryb średni:
I tryb najmocniejszy:
Sprawdzałem też, z jakiej odległości widać np. pieszych, o ile mają na sobie odblaski. Z bliska nie ma oczywiście problemów (choć wbrew pozorom to wcale nie jest tak blisko).
Z daleka też dostrzeżecie ich bez trudu (nawet jeśli wypadają poza ostrość obiektywu...) :
Jeśli więc chodzi o świecenie, to UT800 sprawdza się rewelacyjnie. A w połączeniu z komputerem Edge potrafi być naprawdę adaptacyjny.
A czy to nie oślepia?
Zdecydowanie nie próbujcie sobie świecić tym w oczy w sklepie. Przed każdym wyjazdem warto też się upewnić, że lampka jest prawidłowo ustawiona (na szczęście raz przymocowana trzyma się piekielnie dobrze) i że w zestawie wyjazdowych narzędzi macie ze sobą imbusa. Albo że przykręciliście ją śrubą z opcją ręcznego odkręcenia i regulacji.
W całej swojej adaptacyjnosci Garmin Varia UT800 nie oferuje bowiem np. znanego z samochodów trybu wycinania wiązki świetlnej (bo i jak przy jednej diodzie) czy przygaszania, gdy coś jedzie z przeciwnej strony. Raz ustawiona będzie siać światłem tak, jak kazaliśmy jej przy ręcznym wyborze lub jak nakaże jej Edge. Nie miałem wprawdzie żadnych przypadków, żeby ktokolwiek zamrugał mi długimi podczas jazd na ulicach, ale sprawdziłem, co dzieje się, po spojrzeniu w źle ustawioną lampkę z kilkuset (!) metrów. I mogę zagwarantować - nie chcecie spotkać kogoś ze źle ustawionym UT800 na drodze.
Garmin zresztą wyraźnie - na stronie produktu i opakowaniu - zaznacza, że sprzęt ten nie spełnia norm StVZO i jest przeznaczony do użytku off-roadowego (tylko po co w takim razie wersja Urban?). Polski użytkowników jednośladów na szczęście to nie dotyczy i przy odpowiednim ustawieniu UT800 nada się do jazdy po ulicach, ale na wszelki wypadek tylko zaznaczę, że warto robić to z głową. Nie zawsze pełna moc jest niezbędna.
Czyli co, już kupiłeś swój egzemplarz?
Prawie. Może. Nie jestem pewien.
Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Garmin Varia UT800 jest świetnym produktem. Ma imponującą moc maksymalną, bardzo dobry - nawet jeśli raczej terenowy - rozkład światła, a do tego kilka funkcji adaptacyjnych po połączeniu z komputerem Edge. I tak jak wcześniej panicznie bałem się jazdy po zmroku, szczególnie po drogach i ciemnych lasach, tak z UT800 przy kierownicy była to czysta przyjemność.
Mój problem polega na tym, że nie mam komputera Edge, więc musiałbym go dokupić (kuszący mnie Explore - ok. 1100 zł). A żeby cały zestaw miał ręce i nogi, wypadałoby dokupić do niego jeszcze tylne światło rowerowe - w starszej wersji bez radaru 300 zł, w nowszej, z radarem - ok. 850 zł. Na tle tych wydatków 730 zł za lampkę Garmin Varia UT800 nie wygląda już tak przerażająco, ale całość kosztowałaby więcej niż mój cały rower (a jestem z nieco całkiem zadowolony).
Kupowanie samej lampki, bez planów łączenia jej z Edge, nie ma natomiast zbyt wiele sensu. To dobry sprzęt, ale bez połączenia z komputerem rowerowym zbyt drogi, jak na to, co oferuje. Tym bardziej, że płacilibyśmy ponad 700 zł i byli zmuszeni do ręcznej zmiany trybów pracy albo pogodzenia się z 1,5-godzinnym czasem pracy na jednym ładowaniu. A adaptacyjna regulacja oświetlenia potrafi ten czas naprawdę bardzo mocno wydłużyć.
Jeśli jednak mamy już komputer Edge (albo i tak planujemy kupić), a wypad obejmujący powrót nocą przez bezdroża to nasza ulubiona rozrywka - dlaczego nie? Ja póki co poczekam do przyszłego sezonu rowerowego, bo przez zimę i tak UT800 marnowałby się w szufladzie. Kto wie, może do tego czasu Garmin pokaże kolejną generację swojej lampki albo dotychczasowa... odrobinę stanieje.