To koniec Telltale Games. Branża jest wstrząśnięta, gracze rozczarowani - co poszło nie tak?
Z jednej strony duży szok i smutek. Z drugiej trudno nie pomyśleć, że wszystko do tego zmierzało, nawet jeśli zarząd usilnie to maskował.
W piątek cały świat zaskoczyła informacja o końcu Telltale Games. Jeszcze bardziej zaskoczeni byli jednak sami pracownicy studia. Ni stąd, ni zowąd dowiedzieli się, że nie mają pracy. Dostali tylko pół godziny by opuścić budynek. Dzisiaj, 24 września, będą mogli tam przyjść na zaledwie trzy godziny, by zabrać wszystko to, czego nie zabrali w piątek.
To bardzo niespodziewany i ostry obrót spraw dla studia, które jest w trakcie kończenia swojej najpopularniejszej serii („The Walking Dead”), a na przyszły rok ma zapowiedziany sequel długo oczekiwanego „The Wolf Among Us” i adaptację „Stranger Things”. A jednak.
Prezes Pete Hawley mógł opowiadać w grudniu poprzedniego roku jak to zwolnienie 25% deweloperów pozwoliło naprostować sytuację studia, jak to jest "podekscytowany" przyszłością, ale jego piątkowe oświadczenie mówi o czymś zgoła innym. Gry Telltale się nie sprzedawały. Studio zostanie zamknięte. Ogłoszeń dotyczących losu różnych projektów mamy spodziewać się "w najbliższym czasie".
Oficjalne oświadczenie nie mówi, oczywiście, o sposobie, w jaki potraktowano pracowników. Tego dowiadujemy się juz z tweetów deweloperów. Po pierwsze zwolniono ich z dnia na dzień. Po drugie nie dostaną nawet żadnej odprawy, a życie w The Bay Area nie należy do najtańszych. Po trzecie ubezpieczenie zdrowotne będzie aktywne tylko do końca miesiąca.
„Skończył nam się czas" - mówi Pete Hawley.
Niektórzy przeprowadzili się specjalnie do Ameryki, by pracować w Telltale. Inni rozpoczęli pracę w studiu choćby tydzień temu. To niezwykle przykre, że wszystkich tak długo trzymano w niewiedzy. Czy zarząd do absolutnie ostatniej chwili oszukiwał się, że wydarzy się jakiś cud? Że nagle wszyscy stwierdzą, że formuła gier Telltale jednak nie przejadła się już kilka lat temu i wszyscy zaczną rzucać pieniędzmi w monitory?
„The Walking Dead: The Final Season” rozpoczął się w zeszłym miesiącu. Oceny zgarniał... przeciętne. Do końca roku miały ukazać się wszystkie cztery odcinki, tymczasem 25 września wyjdzie drugi... i na tym pewnie się skończy. W studiu nie pozostał bowiem nikt, kto mógłby zakończyć opowieść Clementine.
To bardzo smutny koniec dla postaci, która odcisnęła taki ślad w medium gier. Pierwszy sezon serii nie tylko znacząco wzmocnił popularność tytułów narracyjnych, ale i rozpoczął nowy rozdział w życiu studia. Rozdział, który był jednocześnie najlepszy i - patrząc na teraźniejszość - najtragiczniejszy. Formuła „The Walking Dead” okazała się bowiem tak dobra, że Telltale postanowił kuć żelazo póki gorące, wypuszczając bardzo podobne gry, a podmieniając tylko skórkę w postaci uniwersum.
Siłą rozpędu świetnie wyszedł jeszcze „The Wolf Among Us” i „Tales from the Borderlands”, ale wszystko inne nie wzbudzało już takich emocji. „Gra o Tron”, „Batman: Enemy Within”, „Minecraft: Story Mode”, „Guardians of the Galaxy”... Studio przetwarzało coraz więcej marek. Wrzucało coraz więcej światów na swój fabryczny taśmociąg. Liczne umowy z najróżniejszymi partnerami sprawiły, że w Telltale podobno nie dało się żyć bez robienia ogromnej liczby nadgodzin.
Efekt? Coraz gorsze, pisane w pośpiechu scenariusze.
Poza tym przestarzały silnik, który i brzydko wyglądał, i bardzo mało oferował w kwestii rozgrywki. Brak innowacji. Brak emocji u graczy ze względu na przejedzenie materiału i świadomość, że 90% naszych decyzji to tylko niezdarnie tkana iluzja. Obserwując to wszystko, trudno się dziwić, że Telltale skończyło tak, jak skończyło. Jednocześnie nikt chyba nie spodziewał się, że stanie się to w taki drastyczny sposób.
Dwudziestopięcioosobowy zespół, który został na tonącym statku, ma dopilnować domknięcia wszelkich zobowiązań wobec partnerów. W rezultacie ostatni pracownicy najprawdopodobniej ani nie kończą „The Walking Dead”, ani nie tworzą od lat oczekiwanego drugiego sezonu „The Wolf Among Us”, tylko pracują nad projektem „Minecraft: Story Mode” dla Netfliksa.
Tymczasem cała branża jednoczy się pod hashtagiem #TelltaleJobs i oferuje posady ponad dwustu zwolnionym deweloperom.
W akcję angażują się wszyscy - od małych niezależnych studiów po gigantów w rodzaju Blizzarda, Naughty Dog, Epic Games, Paradox Interactive, Techlandu... długo by wymieniać. Ubisoft zorganizował nawet specjalne spotkanie dla byłych deweloperów Telltale. Reakcja innych firm jest budująca, ale jednocześnie każe się zastanowić, czemu brakowało jej w przypadku innych tego typu sytuacji. Zaledwie tydzień temu zamknięto choćby Capcom Vancouver odpowiadające za serię Dead Rising. Pracę straciło 158 osób. Nigdzie nie widziałem hashtagu #CapcomVancouverJobs.
Tak czy inaczej jedno jest pewne - skutki tego wydarzenia jeszcze długo będą odbijać się echem w całej branży. Wielu zdolnych scenarzystów wkrótce znajdzie nowe zespoły. Niektórzy deweloperzy być może wykorzystają tę sytuację, by zrealizować od lat planowane projekty. W końcu zarówno „Oxenfree”, jak i „Firewatch” były doskonałymi grami niezależnymi tworzonymi przez byłych pracowników Telltale. Inne studia z kolei być może zapamiętają, że stagnacja potrafi być zabójcza i czasami po prostu trzeba ryzykować nowymi rozwiązaniami. Z historii Telltale można wyciągnąć wiele wniosków.
Tymczasem pozostaje trzymać kciuki, że wszyscy bezrobotni szybko znajdą nowe zatrudnienie. Czekamy też na dalsze informacje dotyczące projektów studia. Czy „The Walking Dead: The Final Season” naprawdę nie doczeka się żadnej konkluzji? Tak zdaje się sądzić nawet aktorka wcielająca się od lat w Clementine. Według jej wiedzy firma ma opublikować drugi odcinek i na tym zakończyć.
Czy w takim razie osoby, które zdążyły kupić karnet na cały sezon, dostaną zwrot pieniędzy? Czy istnieje szansa, że Telltale przekaże prawa do growych adaptacji niektórych marek komuś innemu? „The Walking Dead” po pierwszym sezonie było, jakie było, ale zasługuje na zwieńczenie. Gracze naprawdę liczyli też na drugi sezon „The Wolf Among Us”. Obie serie mógłby przejąć ktoś inny. Najlepiej ktoś z lepszą wizją. Ktoś, kto lepiej traktuje swoich pracowników, nie boi się ryzyka i nie zaklina rzeczywistości do ostatniej możliwej chwili.