Facebook wyjaśnił, za co zbanował Alexa Jonesa. Mnie nie przekonał
Facebook bardzo chce wszystkich przekonać, że ban dla Alexa Jonesa i jego stron nie jest banem dla fake newsów, ale banem za łamanie regulaminu. Mam poważne wątpliwości, czy im się to uda.
Facebook bardzo nie chce, żeby ban dla InfoWars był postrzegany jak deklaracja wojny z fake newsami lub ostrzeżenie. Firma opublikowała cały długi post, w którym tłumaczy, że wcale nie umieściła głowy konia w pościeli propagatorów teorii spiskowych. Po prostu nagle zauważyli, że materiały InfoWars łamią ich standardy społeczności. Czytając to wytłumaczenie można mieć podejrzenia, że to nas ktoś próbuje zrobić w konia.
Ile można mieć ostrzeżeń na Facebooku? To skomplikowane.
Nie wiadomo. Facebook nie podaje takich informacji, bo nie chce, żeby ludzie omijali system, balansując zgrabnie na krawędzi banów. Wiadomo jednak, że dla stron liczba ta jest sztywna, lecz dla ludzi już nie.
Ostrzeżenie ostrzeżeniu nierówne. Niektóre przewinienia są gorsze niż inne. Za rozprzestrzeniania dziecięcej pornografii zostaniemy wyproszeni w trybie natychmiastowym, za mniejsze przewinienia dostaniemy mniej dotkliwą karę. Zwykle będzie to czasowa blokada na publikowanie, komentowanie i reagowanie na cudze posty.
W wypadku stron jest nieco inaczej. Nie liczy się waga, ale liczba ostrzeżeń. Strona najpierw zostaje zawieszona, a dopiero później usunięta z platformy. W ten sposób daje się jej administratorom czas na odwołanie się od wyroku.
Fake newsy na Facebooku nie są i nie będą usuwane.
Alex Jones niejednokrotnie był oskarżany o rozprzestrzenianie nieprawdziwych informacji i teorii spiskowych, ale Facebook tłumaczy, że to nie dlatego dostał bana. W zeszłym tygodniu usunięto 4 filmy z różnych jego stron. Wszystkie za łamanie zasad dotyczących mowy nienawiści i przemocy. Jones, jako jeden z ich administratorów, dostał bana na 30 dni. Od tego czasu posypało się więcej zgłoszeń przeciwko filmom i stronom, część z nich została ściągnięta za łamanie regulaminu. Strony zostały zablokowane.
Facebook podkreśla, że nie banuje nikogo za rozprzestrzenianie fake newsów, bo każdy ma prawo do swojego zdania i do tego, żeby się mylić czy mieć inną opinię. Platforma jak ognia boi się zarzutu o cenzurę i na wszelkie sposoby próbuje go uniknąć. Próżne nadzieje.
Jones już w zeszłym tygodniu sugerował, że Facebook karze go za sprzeciwianie się liberalizmowi, a nie za łamanie jakiś wewnętrznych zasad społeczności. Jego fani to kupią i trudno się dziwić. Sama nie kupuję tłumaczenia platformy.
Mamy uwierzyć, że Facebookowi nagle spadły klapki z oczu.
Trudno mi uwierzyć w to, że filmy z InfoWars nie były wcześniej zgłaszane do moderacji. A jeśli nie były, że nikt z Facebooka o nich nie wiedział. Alex Jones jest w Stanach Zjednoczonych dobrze rozpoznawalny. Zresztą sam Mark Zuckerberg w wywiadzie dla Recode odpowiada na niewygodne pytania związane z InfoWars i widać, że świetnie orientuje się w sprawie. InforWars nie zmieniło z dnia na dziś czy nawet tygodnia na tydzień profilu, trudno też w ich wypadku mówić o jakiejkolwiek radykalizacji. Po prostu nagle Facebook zdecydował się je zauważyć.
Zamiast czytać długi wywiad na temat tego, z jakich powodów NIE zbanowano Jonesa i InfoWars chętnie dowiedziałabym się, jak Facebook chce uzasadnić, że zbanowano ich teraz. kiedy Jonesa zaczął też banować YouTube, Spotify i Apple, do akcji nie przyłączył się tylko Twitter, twierdząc, że amerykanin ich reguł nie łamie . Zadziwiająca korelacja czasowa, która absolutnie nie wygląda jak przejaw skrajnego konformizmu.