Co nagle, to po diable. Facebookowi zajęło miesiąc zablokowanie aplikacji, która udostępniała dane użytkowników
Wycieki danych z Facebooka to przeszłość - zapewniał Mark Zuckerberg. Najwyraźniej zapomniał, że historia lubi się powtarzać.
Jednym z efektów skandalu Cambridge Analytica było większe skupienie się na prywatności i ochronie danych użytkowników. Mark Zuckerberg zarządził wielki audyt aplikacji i uruchomił nowy system zgłaszania wycieków danych. Problem polega na tym, że, żeby cokolwiek się realnie zmieniło, Facebook musi zacząć traktować nasze dane poważnie.
Znalezione, zgłoszone, zignorowane.
10 kwietnia Facebook opublikował post na blogu, w którym ogłosił ustanowienie nowych nagród za ujawnienie nadużyć związanych z danymi. Inti de Ceukelaire, dowiedziawszy się o tym, zakasał rękawy i zabrał za poszukiwania. Szybko jego uwagę zwróciły quizy osobowości z lubością rozwiązywane przez jego znajomych.
Nametests.com to strona, która je udostępnia. Dzięki nim możesz się dowiedzieć na przykład, którą księżniczką Disneya jesteś. Ładując test, strona pobierała informacje na temat takiej ciekawskiej księżniczki i zapisywała je niemalże na widoku, w pliku w JavaScripcie. Każda potencjalnie zła macocha mogła mieć do nich łatwy dostęp.
Po co się spieszyć, to tylko kolejny Wyciek danych z Facebooka.
De Ceukelaire, jak pisze w artykule w Medium, zgłosił problem 22 kwietnia i zaledwie po tygodniu dostał odpowiedź, że firma przyjrzy się sprawie. Mijały dni, a nic się nie działo, aplikacja działała, Facebook się nie odzywał. 14 maja wysłał kolejnego maila, żeby dowiedzieć się, na jakim etapie są sprawy. 22 maja dostał odpowiedź — takie zgłoszenia są badane od trzech do sześciu miesięcy, ale powiadomimy cię, jeśli coś się ruszy. Aplikacja nadal działa w niezmienionej formie. Dopiero 25 czerwca coś się zmieniło i błąd na stronie NameTest został naprawiony (możecie już bezpiecznie sprawdzić, czy bliżej wam do Pięknej, czy do Jasminy).
Nie wiadomo, dane ilu osób mogły zostać w ten sposób ujawnione. Z aplikacji korzysta ponad 120 mln użytkowników miesięcznie, a istnieje ona od 2015 r. Wśród danych, które były dostępne, znajdowały się informacje podstawowe takie jak wiek, data urodzenia, kraj, miejsce logowanie, zdjęcia, znajomi i posty. Facebook skomentował sprawę w poście.
Być może to CEO Facebooka we własnej osobie musi wcisnąć odpowiedni przycisk, żeby podejrzana aplikacja przestała działać. W końcu kwiecień i maj były dla niego pracowite i stresujące i mógł nie zdążyć. Był przecież zajęty zapewnieniem wszystkich o tym, że jego serwis bardzo ceni sobie prywatność użytkowników i skrupulatnie chroni ich dane. Cóż. Po czynach ich poznacie.