Snap nie przegapi żadnej okazji, żeby stracić pieniądze. Spectacles 2 wchodzą na rynek
Spectacles 2 pojawiły się już na rynku i są w pełni gotowe na powtórzenie porażki poprzedniej generacji.
Wyobrażam to sobie tak: Jest późny wieczór w biurze Snap Inc, czerwone promienie zachodzącego słońca malują barwne pasy na ścianach. W zaciszu swojego biura Evan Spiegel niespiesznie przegląda prognozy na 2018 r. Nagle jego twarz wykrzywia się. Ciało drętwieje ze zgrozy. Sprawdza wyliczenia drugi i trzeci raz. Dobrze zobaczył. Snapowi w 2018 r. pierwszy raz grozi rentowność.
Dalej sprawy toczą się szybko. Zarząd Snapa szuka jakiejś spektakularnej porażki, którą możnaby powtórzyć, żeby tylko utrzymać się pod powierzchnią. Spectacles wydają się odpowiedzią idealną, w końcu udało się dzięki nim stracić 40 mln dol. Projekt stworzenia nowej generacji okularów, których nikt nie chce nosić, zostaje zatwierdzony.
Trzeba uczciwie przyznać, że Spectacles 2 oferują więcej niż ich poprzednicy.
Pierwsza wersja produktu umożliwiała nagranie 10-sekundowego filmu, zsynchronizowanie okularów z telefonem i przesłanie swojego dzieła na Snapchata. Nadal będzie można to robić, ale teraz nasze produkcje zyskają jakość HD. Co więcej, okulary wzbogacono o możliwość robienia zdjęć, czyli coś, czego bardzo brakowało w pierwszej wersji.
Popracowano też nad jakością wykonania. Spectales 2 są odporne na wodę, co w okresie wakacyjnych zabaw na plaży, pomoście czy przy basenie jest naprawdę sensownym rozwiązaniem. Z wyglądu są łudząco podobne do poprzedników, choć Snap zapewnia, że wygodniejsze do noszenia i lżejsze. Dostępne są w trzech awangardowych kolorach — onyksu, rubinu i szafiru. W pierwszej generacji dostępne były czarne, czerwone albo niebieskie.
Niestety nowe funkcje kosztują. Zbyt niska cena mogłaby zresztą przyciągnąć klientów, a tego najwyraźniej nikt nie chce. Są więc też droższe niż poprzedni model. Na Polskiej stronie można już je zamówić za bagatela 729,99 zł.
Snap wypuścił pierwszą generację okularów w 2016 r. Zapowiadało się dobrze, to był gadżet, który mógł chwycić. Nie chwycił. Sprzedało tylko około 150 tys. egzemplarzy, czyli sporo mniej, niż wyprodukowano. Inwestowanie pieniędzy w drugą generację produktu, który się nie sprzedał, miałoby pewnie sens, gdyby cokolwiek na niebie i ziemi mówiło, że tym razem historia się nie powtórzy. Cóż, najwyraźniej z właścicielami Snapchata żyjemy pod innym niebem i stąpamy po innej ziemi.