REKLAMA

Te słuchawki nie bez powodu mają bas w nazwie. Philips Bass+ SHB4385 - recenzja

Moda na „prawdziwie bezprzewodowe” słuchawki nabiera rozpędu. Do wyścigu o portfele konsumentów dołączył właśnie model Philips Bass+ SHB4385 True Wireless – słuchawki, które mają co najmniej jeden mocny argument, by sięgnąć właśnie po nie.

Philips Bass+ SHB4385 - słuchawki dla tych, którzy kochają bas
REKLAMA
REKLAMA

Philips Bass+ SHB4385 True Wireless, bo tak brzmi pełna nazwa modelu, to konstrukcja, jakiej do tej pory brakowało wśród słuchawek „prawdziwie bezprzewodowy” – zaprojektowana specjalnie dla grupy słuchaczy, których nazywam basofilami. Innymi słowy dla tych, którzy nad takie czynniki jak dynamika, separacja instrumentów czy rozpiętość sceny stawiają czyste, soniczne uderzenie niskich częstotliwości i towarzyszący im napływ endorfin.

Jeśli nazwa słuchawek nie jest dostatecznie sugestywna, ich basowe predyspozycje od razu zdradza specyfikacja techniczna – mamy tu do czynienia z przetwornikami o średnicy 8,2 mm, odwzorowującymi częstotliwości w zakresie od 9 Hz do 21 KHz. Tyle na papierze, a jak jest w praktyce?

 class="wp-image-717798"

Potężnie. Philips Bass+ SHB4385 nie bez powodu mają bas w nazwie.

Mogę śmiało powiedzieć, że niskie częstotliwości emitowane przez te słuchawki wstrząsają czaszką. Jeśli chodzi o słuchawki dokanałowe, dawno nie słyszałem tak wyrazistego, mocnego basu.

Słuchanie muzyki elektronicznej, rapu, techno czy nawet djentu skutkuje falą wyrazistego, mięsistego dołu, który naprawdę może się podobać. Co ważne, bas nie jest „zmulony” lecz dość selektywny – nuty grane przez gitarę basową czy elektroniczne wtyczki są wyraźnie rozróżnialne, nie zlewają się ze sobą.

 class="wp-image-717810"

Oczywiście tak silna basowa preferencja musiała się odbić na właściwościach pozostałych pasm częstotliwości. Najbardziej oberwała średnica, która w słuchawkach Philips Bass+ SHB4385 jest nadmiernie ściśnięta i sucha – to nie są słuchawki dla miłośników muzyki gitarowej.

Góra jest za to czysta, więc wokale z łatwością przebiją się przez zalew niskich częstotliwości, ale cechuje ją pewna piaszczystość, która nie każdemu przypadnie do gustu. Tak jak pisałem na początku – to są słuchawki dla tych, którzy ponad klarowność, naturalne odwzorowanie dźwięku czy uniwersalność stawiają bas i jego jak najmocniejsze uderzenie. I właśnie to dostajemy kupując Philips Bass+ SHB4385.

 class="wp-image-717813"

Komfort też nie rozczarowuje.

Pomówmy teraz o innych aspektach słuchawek Philipsa. Brzmienie to bowiem tylko połowa opowieści – nawet najlepiej grających pchełek nikt nie będzie chciał używać, jeśli będzie to niekomfortowe. Z przyjemnością donoszę jednak, że Philips Bass+ SHB4385 nie rozczarują pod względem wygody użytkowania.

 class="wp-image-717807"

Konstrukcja została należycie wyprofilowana, a dodatkowe, gumowe płetwy dbają o to, by słuchawki nie wypadły nam z uszu. W zestawie znajdziemy też trzy pary silikonowych nakładek, a gdybyśmy poszukiwali jeszcze lepszego dopasowania, zawsze zostaje dokupić pianki Comply.

 class="wp-image-717804"

Na co dzień Philips Bass+ SHB4385 pozostają bezproblemowe.

Gdy raz sparujemy słuchawki z naszym smartfonem możemy przestać się o nie martwić. Co ciekawe, trzeba tylko wyrobić nawyk uruchamiania lewej słuchawki jako pierwszej – wtedy równocześnie włącza się cały zestaw. Jeśli w pierwszej kolejności wciśniemy prawą słuchawkę, lewą będziemy musieli włączyć osobno.

Po włączeniu kobiecy głos informuje nas o stanie połączenia – niestety nie o stanie naładowania akumulatora, a szkoda, bo to cenna informacja. Domyślam się jednak, iż twórcy wyszli z założenia, że takie słuchawki po wyjęciu z etui zawsze będą w pełni naładowane. Komunikat pojawia się dopiero gdy energia akumulatora jest na wyczerpaniu.

 class="wp-image-717822"

Słuchawki pracują około 6 godzin na jednym ładowaniu, a dedykowane etui pozwala na ich jednokrotne doładowanie w ciągu około godziny. Czyli mając ze sobą etui możemy słuchać muzyki przez blisko 12 godzin. Jeśli chodzi o czas pracy bez doładowywania, to najlepszy wynik w klasie.

Philips Bass+ SHB4385 pełnią także role zestawu głośnomówiącego i wywiązują się z tej roli zupełnie w porządku. Nie ma tu wybitnych technologii separacji głosu do szumu tła, ale też radzą sobie z rozmowami wystarczająco dobrze, by rozmówcy słyszeli się nawzajem bez większych przeszkód.

 class="wp-image-717825"

Te słuchawki mają jeden zasadniczy minus.

Jest nim rozmiar. Nie sposób koło tego problemu przejść obojętnie – te słuchawki są po prostu wielkie. Na pierwszy rzut oka się takie nie wydają; po wyjęciu z pudełka bez trudu mieszczą się na wyciągniętej dłoni. Ale gdy włożymy je do uszu okazuje się, że odstają o dobry centymetr od głowy. I chociaż są wygodne i pewnie trzymają się małżowin, to mając w uszach takie słuchawki wyglądamy dość… specyficznie.

 class="wp-image-717819"

Choć może to kwestia percepcji. Są ludzie lubiący wyrażać siebie przez ubiór i akcesoria, a nie ma co ukrywać – tych słuchawek nie da się nie zauważyć.

Problem rozmiaru obejmuje też dedykowane etui. Jest ono znacznie większe od rozwiązań konkurencji – cylindryczny pojemnik jest tylko minimalnie mniejszy od Coca-Coli 250 ml. Przez to nie sposób go włożyć do kieszeni, zostaje torba lub plecak.

 class="wp-image-717816"

O ile jednak gabaryty są spore, tak muszę zaznaczyć, że słuchawki i etui są jak na swój rozmiar zaskakująco lekkie. Fakt, może odstają od ucha i nie mieszczą się w kieszeni, ale po założeniu praktycznie nie czuć, że mamy je na sobie. To duży plus.

Szkoda też, że Philips nie zadbał o wodoodporność słuchawek, albo przynajmniej ich należyte zabezpieczenie przed wilgocią. Słuchawki o tej specyfice brzmienia aż się prosi zabrać ze sobą na siłownię, ale przez brak uszczelnień może się to skończyć uszkodzeniem urządzenia, więc lepiej tego nie robić.

 class="wp-image-717801"

Czy warto kupić słuchawki Philips Bass+ SHB4385?

REKLAMA

Za 599 zł dostajemy niepołączone kablem, prawdziwie bezprzewodowe słuchawki Bluetooth, z bardzo dobrym czasem pracy na jednym ładowaniu.

Jeśli zależy ci na mocnym basie i słuchasz przede wszystkim muzyki elektronicznej, te słuchawki są warte uwagi. Przypadną do gustu każdemu, kto ceni sobie mocne soniczne uderzenie niskich częstotliwości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA