Wegański tatar z jajkiem to pestka przy pomyśle rządu. Urzędnicy mieliby pośredniczyć między użytkownikami a Facebookiem
Ministerstwo Cyfryzacji chce stworzyć rozwiązanie, które pomoże obywatelom w kontaktach z mediami społecznościowymi. To genialne. Do wolnego rozpatrywania spraw przez Facebooka, dorzucimy pośrednictwo urzędników. To rozwiązanie jawnie faworyzuje kobiety. Żyjemy dłużej, więc będziemy mieć szansę doczekać się odpowiedzi.
Facebook stoi tam, gdzie kiedyś stała cenzura, grzmią w tweetach i artykułach działacze z sercem w kształcie orła białego. Ale nie tylko oni. Ten zarzut pojawił się już wcześniej, między innymi podczas przesłuchań Marka Zuckerberga w amerykańskim Senacie. Tam też kazano się założycielowi Facebooka tłumaczyć z tego, dlaczego prawicowe media i działacze są traktowani jak użytkownicy gorszego sortu. Nie jest ważne, czy kupujemy tę konkretną narrację, czy nie, jedno jest pewne - moderacja w mediach społecznościowych pozostawia wiele do życzenia, a użytkownik, który nie zgadza się z decyzją danego medium, może sobie co najwyżej… właściwie, nic nie może.
Problem jest realny.
Bez względu na polityczne preferencje użytkownika w systemie odwołań jest on na straconej pozycji. Czasami od Facebooka po prostu nie da rady uzyskać żadnej informacji odnośnie usunięcia strony, konta czy posta. Znam, co najmniej kilka osób, które skarżą się na to, że przedstawiciele witryny albo w ogóle nie odpisali, albo "przyjrzą się sprawie". Biorąc pod uwagę, ile to przyglądanie się zajmuje czasu, ta wnikliwość i skrupulatność jest porównywalna do opracowywania przepisu na wegańską wersję tatara z jajkiem.
Zasady zasadami, ale w praktyce użytkownik Facebooka nie może nawet marzyć o prowadzeniu negocjacji. Ostatnio przekonała się o tym Społeczna Inicjatywa Narkopolityki, której strona została z Facebooka usunięta, mimo że nie łamała standardów społeczności. Administratorzy odwoływali się i próbowali walczyć. Trzeba tylko jednej, może dwóch rund, żeby zorientować się, że, jeśli jesteś mały i nie ma kto się za tobą ująć, to i tak skończysz na deskach.
Nie bardzo wiadomo jeszcze, jak miałby działać organ planowany przez Ministerstwo Cyfryzacji.
Miałby on pomóc polskim internautom w negocjacjach z mediami społecznościowymi. Nie bardzo jednak wiadomo, jak miałby zmusić Facebooka do szybszego rozpatrywania spraw Polaków, albo do rozpatrywania ich po myśli urzędników i użytkowników.
Wirtualne media piszą, co prawda, że takie rozwiązanie budzi "życzliwe zainteresowanie największych serwisów społecznościowych", ale czy tylko ja, czytając to zdanie mam przed oczami uśmiechniętego i potakującego nastolatka, który "kiedy rodzice będą na wakacjach, nie urządzi żadnych imprez"?