Nadchodzi Xiaomi Mi7. I mamy do niego kilka życzeń
Xiaomi Mi7 czeka na swoją premierę. Nie znamy jeszcze co prawda szczegółów dotyczących nadchodzącego flagowca Chińczyków, ale można podejrzewać, że będą oni podążali za rynkowymi trendami.
Jako użytkownik Mi6 przygotowałem listę życzeń w stosunku do jego następcy, którą podzieliłem na trzy grupy: pewniaki, myślenie życzeniowe i nowości bez dużego znaczenia.
Pewniaki – większy ekran i mniejsze ramki.
Xiaomi Mi6 jest niewielki jak na obecne standardy. Jego bryła bez problemu mieści się nawet w mniejszych dłoniach za sprawą ekranu o przekątnej zaledwie 5,15 cala. Niestety nad, jak i pod ekranem musieliśmy się godzić na dość pokaźnych rozmiarów ramki. A skoro w premierach z końcówki zeszłego roku odeszło od nich nawet HTC (świetna premiera w postaci HTC U11+), to spodziewam się również, że Mi7 będzie bezramkowcem.
Na duże podwyższenie rozdzielczości zapewne nie ma co liczyć i nadal najpewniej będzie to 1080 linii w poziomie. Po testach S9 (tak, wiem, że to inna półka cenowa) będzie mi przez to zapewne brakowało przestrzeni roboczej.
Ekran Always on
Patent Nokii na to rozwiązanie już wygasł, więc wiecznie włączony ekran widujemy w kolejnych konstrukcjach ze stajni LG, Samsunga i OnePlusa. W istocie jego obecność jest bardzo wygodna i pozwala na szybsze przechodzenie do powiadomień.
Qualcomm Snapdragon 845 i 6 GB RAM?
W zeszłym roku Xiaomi zbudowało swój flagowiec z najlepszych dostępnych klocków pod kątem wydajności. Szczerze wątpię, aby Mi7 rozczarował nas pod tym względem.
Podwójny aparat
Już Mi6 mógł się pochwalić podwójnym aparatem. Jakość robionych nim zdjęć nie rozczarowywała, ale do czołówki brakowało kilku odległości. Zwłaszcza przy fotografowaniu w słabych warunkach oświetleniowych. Mam więc nadzieję, że chińscy inżynierowie spędzili ostatnie 12 miesięcy pracując nad oprogramowaniem, aby wreszcie mogło wykrzesać pełen potencjał z całkiem niezłych przecież elementów.
Wielokolorowa dioda
Nie rozumiem dlaczego zrezygnowano z jej użycia w Mi6, gdzie dostaliśmy tylko biały kolor. A przecież bardzo pomaga ona w szybkim zorientowaniu się, czego dotyczą oczekujące na nas powiadomienia.
Większy akumulator
To naturalny krok w przód, zwłaszcza jeśli potwierdzą się plotki o premierze flagowca w dwóch wersjach – większej i mniejszej. Wówczas w mniejszej wersji mógłby się znaleźć zeszłoroczny akumulator (3350 mAh), a w większej nieco powiększony, choćby do 3400 mAh (znany z Mi Mixa 2).
Już Mi6 nie wypadał słabo pod kątem czasu pracy, ale skoro można więcej, to dlaczego nie? Szczególnie że klienci na pewno docenią takie rozwiązanie.
Czas na kolejną część wyliczanki, czyli co chciałbym w Mi7 zobaczyć, ale najpewniej się to nie ziści.
Wodoszczelna obudowa i slot na kartę microSD
Wykonanie Mi6 to była absolutna klasa światowa. Dość ciężka, jednokolorowa bryła potęgowała uczucie trzymania w dłoni prawdziwego flagowca. Miała jednak przynajmniej dwa mankamenty: brak wodoodporności i slotu karty microSD. Dlaczego uważam, że i w tym roku się z nimi pożegnamy? Ponieważ Chińczycy przy każdej swojej premierze dokonują kalkulacji: które elementy możemy obciąć bez wielkiej szkody dla użytkownika?
Wodoodporność jest fajna, ale przydaje się bardzo rzadko, o ile pamiętamy, aby nie wkładać telefonu do pralki. Ze slotem na karty microSD jest nieco inaczej i dlatego w 2018 roku nie polecam już kupować telefonów z 64 GB pamięci wewnętrznej, której nie można rozszerzyć. Przy 4-megabajtowych zdjęciach i nagrywaniu w 4K to po prostu za mało.
Złącze słuchawkowe
Ten punkt właściwie tłumaczy się sam. Skoro Samsung może obok USB-C dorzucić micro-jacka, to dlaczego nie Xiaomi?
Czytnik linii papilarnych w ekranie
Tutaj Xiaomi musiałoby płacić podwykonawcy podatek od nowości, więc Chińczycy najpewniej na to nie pójdą. Czytnik z przodu jest jednak w mojej opinii o wiele wygodniejszym rozwiązaniem niż przykładanie palca z tyłu obudowy. Po prostu za każdym razem oszczędziłoby to nam kilka milisekund cennego czasu. A kto wie, może Chińczycy pokażą światu również swój odpowiednik FaceID.
Czysty Android
Części osób MIUI pasuje. Większości nie. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy i ubóstwiam model Mi A1 na Android One. Nie po to jednak Xiaomi rozwija swoją nakładkę, aby porzucić ją na rzecz usług Google'a, za które trzeba sowicie płacić.
Aparat szerokokątny
W wielu wypadkach to lepsze rozwiązanie niż obiektyw telefoto używany do zdjęć portretowych. W jego wykorzystanie zainwestowały dotychczas m.in. LG i Motorola, a ja szeroki kąt chciałbym zobaczyć w kolejnych konstrukcjach. Często z przyczyn wyłącznie osobistych. W podróży celuję bowiem w konfigurację: szeroki kąt w smartfonie i obiektyw 50 mm w bezlusterkowcu.
Czas przejść do trzeciej części, czyli nowości, które najpewniej pojawią się w Mi7, ale raczej nie staną się tzw. killer-ficzerami.
Wsparcie dla LTE 800 MHz
Nie miał go Mi6, ale Mi Mix 2 już tak, co pozwala sądzić, że Chińczycy skorzystają z doświadczeń przy jego produkcji. W moim przypadku brak obsługi tej częstotliwości nie nastręczał jednak żadnych problemów, zwłaszcza, że telekomy już od dawna inwestują w rozwój BTS-ów z innymi częstotliwościami.
Bezprzewodowe ładowanie
W redakcji Spider’s Web korzysta z niego jedynie kilka osób, choć telefony większości na nie pozwalają. Bezprzewodowe ładowanie jest już dość szybkie, a mimo to stosunkowo wolno zdobywa sobie użytkowników.
Integracja z elementami sztucznej inteligencji
To już sprawa systemowa i kwestia wyłącznie mojej ciekawości. Chcę bowiem zobaczyć, jak bardzo Xiaomi udoskonaliło swojego asystenta i wykrywanie elementów zdjęć. Z Google na razie nikt równać się nie może, ale konkurencja zawsze robi rynkowi dobrze.
Mi7 wciąż skrywa niewiadome, z których największą jest oczywiście cena.
Dotychczas na premierę utrzymywała się ona poniżej 2000 zł. Liczę, że w tej kwestii Chińczycy ponownie nie zawiodą.