Facebook nadal próbuje udobruchać użytkowników. Tym razem utrudniając życie reklamodawcom
Facebook ogłosił, że będzie lepiej chronił dane użytkowników i w tym celu zamyka kategorie partnerskie. To zmieni sposób, w jaki reklamodawcy docierają do potencjalnych odbiorców, ale rewolucji nie wywoła.
Nie ma złudzeń, że zmiana jest pokłosiem afery z Cambridge Analytica. Facebook dopiero co dowiedział się, że na świecie istnieją źli ludzie, którzy mogą w nieodpowiedni sposób wykorzystać udostępnione przez platformę dane, i postanowił działać. Wczoraj ułatwił użytkownikom kontrolę nad danymi, a dziś ogłosił zmiany w systemie namierzania przez reklamodawców potencjalnych klientów.
Na czym to polegały kategorie partnerskie?
Opcja działa od 2013 r. Dzięki niej reklamodawcy mogą korzystać z danych firm trzecich, żeby lepiej zidentyfikować potencjalnych klientów. Nieźle tłumaczy to sam Facebook:
W praktyce polega to na tym, że do całego spektrum informacji, które o swoim użytkowniku ma Facebook, dodawano to, co wie o nim reklamodawca, a także to, co wiedzą firmy trzecie zajmujące się gromadzeniem tego typu danych. Dzięki danym z takich firm jak Acxiom Experian czy Oracle powstał akuratny i szczegółowy portret użytkownika, który stawał się potem celem reklamy.
Co się nie zmieni?
Facebook nadal będzie oferował firmom swoje dane, żeby lepiej zaadresować reklamy, a wie o nas przecież niemało. Nie powinno to więc specjalnie wpłynąć na większość reklamodawców, którzy także dysponują sporymi bazami danych na nasz temat.
Koniec programu kategorii partnerskich nie oznacza też zerwania współpracy z tymi firmami. Serwis Marka Zuckerberga nadal będzie korzystał z ich usług do mierzenia skuteczności kampanii reklamowych. Od teraz ma jednak baczniej przyglądać się temu, jakimi danymi się dzieli i jak zostaną one wykorzystane.
Facebook wycofuje się z programu, który, jak sam przyznaje, działa w ramach rynkowych norm. W jakim stopniu robi to w imię troski o użytkowników, a w jakim, ze strachu przed kolejnym potencjalnym skandalem, trudno powiedzieć. Firma stara się przekonać opinię publiczną, że nauczona złym doświadczeniem, będzie od teraz lepiej pilnowała informacji. Jak długo ta nowo odkryta miłość do naszej prywatności przetrwa, jeszcze zobaczymy. Na razie Facebook dał 6 miesięcy reklamodawcom na dostosowanie się do nowej sytuacji.