REKLAMA

Google nie cofa się w marszu po WSZYSTKIE reklamy w sieci. Po formacie AMP uderzy przez Google Chrome

Mój poprzedni artykuł spotkał się z umiarkowanym (ale nawet za to umiarkowanie dziękuję) zrozumieniem ze strony czytelników Spider's Web, ale z zadowoleniem widziałem jak z wyrazami poparcia przesyłali go sobie wydawcy innych mediów w serwisach społecznościowych. To pociesza. Najwyraźniej nie tylko ja uważam, że Google pod pretekstem "dobrej zmiany" robi zamach na rynek reklamy w internecie. 

Najpierw AMP, teraz Chrome. Google nie cofa się w marszu po wszystkie reklamy w sieci
REKLAMA
REKLAMA

Artykuł dotyczył formatu AMP, który najpopularniejsza wyszukiwarka świata zaczyna powoli wymuszać na twórcach stron internetowych. Niby żeby sieć była lepsza, ale tak naprawdę - żeby była bardziej zależna od internetowego quasi-monopolisty. Odbieram to jako poważne zagrożenie dla wolności mediów w sieci.

Ostatnie plany i wydarzenia wokół przeglądarki Chrome w mojej ocenie pokazują, że moja teoria o kompletnym braku ideowości w Google nie nadaje się do litościwego zamknięcia w gronie tych spiskowych. Mając dodatkowe argumenty w dłoni powtórzę to, co ostatnio, ale dosadniej: Google chce żeby możliwie każda reklama w internecie przechodziła przez nich, co wiąże się między innymi z ograniczeniami ideowymi, ale przede wszystkim... koniecznością odpalenia doli gigantowi. Tu nie trzeba być wrogiem lub miłośnikiem reklam, żeby dostrzec pewne zagrożenia o charakterze, nazwijmy to... korporacyjnym.

Google wywołuje zaniepokojenie wśród wydawców

Google, posiadacz największego systemu operacyjnego świata, największej wyszukiwarki internetowej świata, jest też przy okazji twórcą największej przeglądarki internetowej na świecie - i to nie tylko zasobożernością pamięci, ale i udziałami rynkowymi. Obawy reklamobiorców na całym świecie wzbudzają pogłoski jakoby gigant miał zacząć przy użyciu swojej przeglądarki wycinać "określony typ reklam".

W teorii brzmi fantastycznie. Nowa wersja Chrome'a, która ukaże się w przyszłym roku, z automatu będzie blokowała między innymi automatycznie odtwarzające się video. Ja to rozumiem. Na internetową Rzeczpospolitą przestałem wchodzić rok temu, instynktownie omijam też wszystkie linki do niej, ponieważ automatycznie odtwarzające się filmy wraz z dźwiękiem zaczynały powodować u mnie niepokojące reakcje nerwowe. Jak więc widzicie - podświadomie rozwiązałem problem wydawcy, który mnie irytował i to z powodzeniem.

Google generalnie popiera postulaty organizacji o nazwie "Koalicja dla lepszych reklam", która zebrała 12 typów reklam w internecie, które irytują internautów. Co jednak ciekawe, nie ma w tym gronie na przykład reklam AdSense, które bezustannie śledzą jakie strony odwiedzam, a następnie terroryzują mnie zdjęciami np. laptopów czy oferty Lancerto, nawet jeśli już dawno temu dokonałem określonych zakupów. A jestem niemal pewny, że nie ja jeden uważam tego typu reklamy za irytujące.

Powiedz mi gdzie są pieniądze, a założę ci fundację

Znacie ten pogląd, że instytucje typu GreenPeace w ogóle nie interesują się środowiskiem i tak naprawdę chodzi tylko o wyciąganie pieniędzy? Niezależnie od oceny tego typu rewelacji, faktem jest, że Google zaczyna mieć dookoła siebie coraz więcej różnych fundacji i koalicji (AMP też jest przecież przepychane przez "zewnętrzną" fundację), które w jakiś przedziwny sposób widzą lepszy świat akurat takim, jakim są formaty reklamowe Google.

O planowanych zmianach pisze amerykański Business Insider i pozwólcie, że zacytuję fragment w oryginale. Ów fragment bardzo mnie cieszy, ponieważ doskonale wkomponowuje się w tezy stawiane przeze mnie przy okazji tekstu o AMP i coś mi mówi, ze chyba jednak jeszcze nie muszę zakładać czapki z folii aluminiowej na głowę. Nie tylko ja z niepokojem obserwuję poczynania giganta technologicznego. Mike Shields stwierdza:

Polecam lekturę całego artykułu, w którym dziennikarz konfrontuje stanowiska i wyraża obawy podobne do moich, m.in. z umiarkowanym sceptycyzmem podchodząc do tak zwanych cudownych fundacji.

Dla internautów jest to dobra zmiana na krótką metę

Zarówno opisywane przeze mnie jakiś czas temu zmiany wymuszane formatem AMP, jak i blokowanie wybranych reklam przez Chrome na pierwszy rzut oka brzmią jak coś dobrego dla internautów.

REKLAMA

Należy jednak obiektywnie zauważyć, że Google nie występuje w tych bataliach jako neutralny wojownik o lepsze jutro, a właściciel największej sieci reklamowej w internecie - co zupełnie zmienia postać rzeczy. Firma w mojej ocenie podejmuje bardzo sprytne i mądre strategicznie działania na rzecz pokonania lub osłabienia konkurencji, a nawet przymuszenia części wydawców do związania się z systemem AdSense, który generuje niskie przychody i pozbawia kontroli nad serwowanymi reklamami, zaś stosowną dolę należy odpalić tej wielkiej i - tak mi się wydaje - coraz bardziej pazernej korporacji.

Fajnie, że nie tylko ja takie rzeczy dostrzegam i sygnalizuję. Niefajnie, że tekst Shieldsa w globalnej wersji Business Insidera przeczytano 4500 razy. Nie wiem czy w tym tygodniu opublikowaliśmy tekst na Spider's Web, który wyklikałby się równie słabo. Ludzi chyba nie interesuje, że niedługo wszystkie media na świecie mogą być na garnuszku jednej korporacji. Bardzo kapryśnej i zdominowanej ideologicznie korporacji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA