Amerykanie wrócą na Księżyc. Podbój Marsa stał się celem drugorzędnym
Najbliższym celem NASA będzie ponowne lądowanie ludzi na Księżycu. Tym samym plany załogowego lotu na Marsa stają się bliżej nieokreśloną przyszłością.
Jeżeli ktoś ma wątpliwości, że polityka odgrywa kluczową rolę w wyścigu kosmicznym, dowodów na to dostarczył właśnie wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, Mike Pence. Przedstawiciel administracji Donalda Trumpa sformułował prosty komunikat, który ma zawierać się w słowach, że "Stany Zjednoczone ponownie będą przewodzić w kosmosie". Zapowiedzi brzmią szumnie, ale zapowiadają też zmianę strategii.
Amerykanie zamierzają powrócić na Księżyc.
Teoretycznie Stany Zjednoczone nie rezygnują z misji na Marsa, ale z wypowiedzi wiceprezydenta wynika, że amerykański rząd koryguje kierunek. Podczas inauguracji wskrzeszonej po 25-letniej przerwie Narodowej Rady Kosmicznej, Pence powiedział, że astronauci NASA powrócą na Księżyc.
Plan powrotu na Księżyc nie jest nowy. Sięga czasów administracji George'a W. Busha. Cele dla NASA zaktualizował Barack Obama, który chciał, by Amerykanie dotarli na Marsa. Wizja określona jako "Journey to Mars" była stosunkowa precyzyjna. Do 2025 r. astronauci mieli polecieć na planetoidę, a w latach 30. XXI wieku postawić stopę na Czerwonej Planecie.
W lipcu bieżącego roku William H. Gerstenmaier, dyrektor NASA do spraw załogowych lotów kosmicznych, przyznał szczerze, że agencja nie jest w stanie podać daty lądowania na Marsie. Po spotkaniu Narodowej Rady Kosmicznej, któremu przewodniczył Mark Pence, wiemy już, że pierwszoplanowym celem nowej administracji będzie Srebrny Glob.
Zmiana strategii ma związek z planami Elona Muska. A może to tylko kwestia pieniędzy?
Trudno powiedzieć, jaki wpływ na plany amerykańskiego rządu miał program Elona Muska. Można pokusić się o hipotezę, że Stany Zjednoczone nie chciały rywalizować z prywatnym przedsiębiorcą, który zresztą realizuje dla NASA misje zaopatrzeniowe. Musk podkreślał podczas niedawnej konferencji, że jego plan finansowany będzie z działalności komercyjnej realizowanej przez SpaceX. Mogłoby się okazać zatem, że w sporym stopniu administracja finansuje program, z którym miałaby rywalizować.
To oczywiście domysły, ale NASA będzie zmuszona do partnerstwa publiczno-prywatnego w realizacji planów powrotu na Księżyc. Kto miałby być uczestnikiem tego programu? Choćby firma Orbital ATK, która współpracuje z NASA nad rakietą Space Launch System. Szef Orbital ATK twierdzi, że tandem SLS i kapsuła Orion w ciągu kilku lat są w stanie osiągnąć orbitę Księżyca, ale samo lądowanie na Srebrnym Globie to dłuższa perspektywa. Bloomberg przywołuje też deklarację Boba Smitha z Blue Origin, który twierdzi, że firma Jeffa Bezosa w ciągu pięciu lat jest w stanie stworzyć program lądownika księżycowego.
NASA nie przygotuje załogowej misji na Marsa w najbliższych dekadach?
Ten niepozorny zwrot w strategii, to tak naprawdę jej zmiana. Zarówno z wypowiedzi przedstawicieli NASA, jak i głośno wypowiedzianych oczekiwań wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, jasno wynika, że priorytetem misji załogowych będzie teraz Księżyc. Oczywiście, by zachować spójność przekazu, misję księżycową nazywa się fundamentem do dalszego podboju kosmosu. W praktyce plany wysłania ludzi na Marsa z pierwszej dekady XXI wieku zostały odłożone.
Niewykluczone, że Stany Zjednoczone podejmą współpracę przy podboju Księżyca z Rosjanami. Pod koniec września zapowiedziano, że narodowe agencje kosmiczne obu krajów wspólnie wybudują bazę na orbicie naturalnego satelity Ziemi.