Od klasyki po The Beatles. Sztuczna Inteligencja już dziś potrafi pisać muzykę nie gorzej, niż legendy
O algorytmach nazywanych potocznie sztuczną inteligencją mówi się wiele w kontekście automatyzacji takich branży, jak transport, ubezpieczenia, czy bankowość. Algorytmy jednak radzą sobie coraz lepiej w tych bardziej kreatywnych branżach. Na przykład: całkiem nieźle wychodzi im pisanie muzyki.
Jednym z najlepszych przykładów tego, że algorytmy SI świetnie sprawdzają się w roli kompozytorów muzycznych jest startup Aiva Technologies, założony rok temu przez Pierre’a i Vincenta Barreau, Denisa Shtefana i Arnauda Deckera. Stworzony przez nich algorytm Aiva (Artificial Intelligence Virtual Artist) został uznany za pełnoprawnego kompozytora przez Société des auteurs, compositeurs et éditeurs de musique – francuski odpowiednik polskiego ZAIKS-u.
Komputerowy kompozytor najlepiej radzi sobie z muzyką klasyczną.
Chociaż – jak zapewne się domyślacie – nie wynika to z preferencji maszyny. Algorytmy bowiem preferencji nie posiadają. Twórcy Aiva uznali z kolei, że nauczenie ich algorytmu komponowania muzyki klasycznej będzie zarówno proste, jak i opłacalne.
Czemu łatwe? Baza ponad 15 tys. utworów zawierających hity takich kompozytorów, jak Bach, Mozart, czy Beethoven dostępna jest w ramach domeny publicznej, niechronionej prawami autorskimi. Autorzy algorytmu zabezpieczyli się tym samym przed jakimikolwiek pozwami o plagiat. Chociaż na obecnym poziomie rozwoju algorytmu jest to raczej działanie spod znaku „dmuchanie na zimne”.
Po drugie, twórcy algorytmu bardzo trzeźwo uznali, że komponowanie muzyki klasycznej to nadal bardzo opłacalne zajęcie. Szczególnie, jeśli planuje się tworzyć ją z myślą o reklamach, filmach, czy grach komputerowych. Aiva ma już na swoim koncie pierwsze komercyjne projekty. Jej twórcy też imprezę European Film Market, organizowaną w Berlinie, w celu nawiązania nowych kontaktów. Jak dotąd wszyscy klienci Aiva Technologies bardzo chwalili sobie współpracę z maszyną.
Aiva komponuje muzykę błyskawicznie.
Wystarczy podać algorytmowi odpowiednie parametry wejścia. Innymi słowy: są to słowa kluczowe opisujące nastrój utworu, który chcemy, żeby skomponował dla nas algorytm. Na przykład: szybki, wesoły, trwający 3 minuty. Po otrzymaniu tych danych Aiva jest w stanie „wypluć” skończony utwór w ok 4 minuty. Następnie muzyka wysyłana jest do klienta, który nanosi na nią swoje poprawki i tak aż do skutku, czyli do skończonego utworu, który w pełni odpowiada klientowi.
Finalna wersja nagrywana jest przez żywych muzyków sesyjnych. Twórcy algorytmu twierdzą, że to rozwiązanie daje najwyższą jakość nagrania. W przyszłości jednak algorytm odpowiedzialny będzie i za tę część procesu twórczego. Autorzy zapowiadają bowiem, że ich algorytm jest już gotowy do tworzenia tzw. spersonalizowanej muzyki. Najwygodniej będzie wytłumaczyć to pojęcie na jakimś przykładzie.
Potrzebujesz 100 godzin muzyki do swojej gry? Żaden problem.
Wyobraźcie sobie na przykład, że gracie w grę. Gry mają w zwyczaju posiadać jakąś ścieżkę muzyczną. W tych dłuższych, których przejście zajmuje powiedzmy więcej, niż 100 godzin ścieżka dźwiękowa bardzo szybko okazuje się być dość powtarzalna. Po 20-30 godzinach gracz zna na pamięć większość motywów muzycznych i powoli zaczyna mieć ich dość. W przypadku wykorzystania algorytmu, taka sytuacja nie będzie mieć miejsca. Algorytm bowiem bez problemu jest w stanie w kilkadziesiąt godzin napisać kilkaset godzin oryginalnej muzyki.
Twórcy algorytmu nie wykluczają też jeszcze większego rozszerzenia funkcjonalności swojego algorytmu. Być może już wkrótce Aiva oferować będzie spersonalizowaną muzykę, tworzoną na bieżąco, tak aby zgrywała się z wysiłkiem fizycznym użytkownika podczas treningu.
Algorytmy nie boją się też innych gatunków muzycznych.
Być może Aiva porusza się tylko po dobrze znanej muzyce klasycznej, ale nie jest to jedyny algorytm wykorzystywany do pisania muzyki. Sukcesami na tym polu mogą pochwalić się chociażby Google, czy Sony.
Programiści tej drugiej firmy w październiku 2016 r. chwalili się swoim algorytmem Flow Machines. Po przeanalizowaniu 10 tys. utworów muzycznych, algorytm został poproszony o napisanie czegoś w stylu twórczości The Beatles. Czy to się udało? Oceńcie sami. Za słowa i ich melodię odpowiada Benoît Carré, który nie miał nic przeciwko nagrywać wspólnie z komputerem.
Algorytm Google’a jest nieco bardziej abstrakcyjny i powstał w ramach Programu Magenta. Jego celem jest wykorzystanie dostępnych obecnie algorytmów SI do tworzenia sztuki. W tym przypadku jest to 90-sekundowy utwór muzyczny. Z tym, że algorytm odpowiedzialny jest jedynie za partie klawiszowe, za linie pozostałych instrumentów odpowiedzialni są ludzie.
Czy algorytmy SI wpłyną na branżę muzyczną?
Oczywiście, że tak. Hans Zimmer, czy John Williams nie mają się czego bać. Za to te kilka tysięcy kompozytorów muzyki filmowej, których niewielu ludzi kojarzy z imienia i nazwiska? Komputer potrafi zrobić to szybciej i lepiej.
Pojawienie się algorytmów zdolnych do komponowania muzyki jest też wiadomością, którą z pewnością przyglądają się duże wytwórnie muzyczne. No bo po co użerać się z muzykami, skoro do pisania hitów można zatrudnić komputer, który ani nie zdemoluje pokoju hotelowego, ani nie będzie domagać się żadnych pieniędzy za swoją pracę. A do teledysku da się jakiegoś ładnego frontmana, bądź frontmankę i na wszystko nałoży się autotune’a.
W sumie to wydaje mi się, że gdyby za pisanie muzyki pop wzięły się komputery to… moglibyśmy tego w ogóle nie zauważyć.