Rząd zablokuje strony, na których nie ma hazardu? Rzecznik Praw Obywatelskich poprosił o wyjaśnienia
Ustawa hazardowa budziła emocje już na etapie prac nad nią. Okazuje się, że niecały tydzień po jej wejściu w życie wpłynęły skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Chyba najbardziej kontrowersyjne zapisy w ustawie o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz zmianie niektórych innych ustaw dotyczyły możliwości blokowania stron internetowych. Dokładnie rok temu burza rozpętała się wokół artykułu 15f, zgodnie z którym miał powstać rejestr niedozwolonych stron prowadzony przez Ministerstwo Finansów. Ostatecznie w akcie prawnym nazwano go rejestrem domen służących do oferowania gier hazardowych niezgodnie z ustawą.
Taka modyfikacja zapisów projektu była konieczna. Pierwotne określenie pozostawiało furtkę do blokowania stron, które na przykład wymieniają tylko z nazwy witryny oferujące gry hazardowe. Zmiana nie uspokoiła jednak wszystkich. Na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich możemy przeczytać o skargach wpływających do tego organu.
Jakie argumenty przeciwko ustawie hazardowej podnoszą skarżący?
Rzecznik Praw Obywatelskich informuje, że skargi dotyczą wątpliwości co do zgodności z Konstytucją nowego prawa. Wracają też argumenty, że ustawa może posłużyć do blokowania stron, które nie oferują gier hazardowych.
Dalej Rzecznik argumentuje, że w Konstytucji znajduje się zapis zakazujący cenzury prewencyjnej. Jego zdaniem ograniczenie wolności słowa powinno mieć szczególne uzasadnienie, tymczasem w pracach nad ustawą nie odniesiono się do już istniejących mechanizmów rugowania z sieci treści nielegalnych.
Obawy RPO budzi też skuteczność rejestru. Zwłaszcza w sytuacji, gdy gry hazardowe znajdują się na zagranicznych serwerach. Innymi słowy, przepisy mogą okazać się niewystarczające, by osiągnąć zamierzony cel.
Chyba najbardziej wątpliwy, poza wprowadzeniem samego rejestru, jest sposób, w jaki umieszczane w nim będą łamiące prawo witryny. Dzieje się to na mocy decyzji administracyjnej. To urzędnik, a nie sędzia, arbitralnie decyduje, czy strona łamie przepisy. Argumenty przeciwko takim zapisom również podnoszone były w ubiegłym roku. Rzecznik wskazuje, że w przypadku działań antyterrorystycznych ustawodawca poszedł zupełnie inną drogą. W takich przypadkach konieczna jest zgoda sądu.
Rzeczywiście, w artykule 32c ustawy o działaniach antyterrorystycznych możemy przeczytać, że blokada dostępności treści elektronicznych zostaje wprowadzona za zgodą sądu, a na wniosek szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i po uzyskaniu zgody Prokuratora Generalnego. Droga jest więc znacznie dłuższa i angażuje wymiar sprawiedliwości.
Powyższe podejście musi dziwić ze względu na rangę spraw. W tej sytuacji o blokadzie strony oskarżonej o oferowanie gier hazardowych decyduje zwykły urzędnik, a o zablokowaniu treści propagujących terroryzm, sędzia.
Co dalej ze skargami, które wpłynęły do RPO?
Rzecznik poprosił ministra rozwoju i finansów, Mateusza Morawieckiego, o ustosunkowanie się do tych wątpliwości. W oficjalnym piśmie Adama Bodnara do wicepremiera możemy przeczytać między innymi, że RPO obawia się, że mechanizm blokowania stron w Internecie jest bez wątpienia rozwiązaniem, które stwarza poważne ryzyko dla wolności słowa i dostępu do informacji. Bodnar poprosił też o udostępnienie pierwszych przypadków zastosowania nowego prawa.