Przez globalne ocieplenie pożegnamy się z tanimi lotami
W tym tygodniu, linia lotnicza American Airlines musiała odwołać ponad 40 lotów z lotniska w Phoenix. Powód? Było za gorąco, żeby niektóre samoloty mogły wzbić się w powietrze. Globalne ocieplenie zaczyna być uciążliwe.
Wraz z ociepleniem klimatu takie przypadki występować będą coraz częściej, co – jak słusznie zauważają eksperci – doprowadzi do wzrostu cen biletów lotniczych. Wzrost temperatury oznacza też, że te loty, które się odbędą, narażone będą na silniejsze turbulencje.
Im wyższa temperatura, tym większe problemy z lataniem.
- Absolutnie ignorujemy naszą atmosferę i wydaje nam się, że samoloty latają w kompletnie pustej przestrzeni na niebie. Oczywiście jest zupełnie inaczej – pisze Paul. D. Williams, profesor z Wydziału Meteorologii na Uniwersytecie Reading. Williams bada wpływ zmian klimatycznych na awiację. Jego zdaniem to dopiero początek problemów z lataniem, które będą rosły wraz ze wzrostem temperatury.
Tego dnia, kiedy władze lotniska w Phoenix zmuszone były do odwołania niektórych kursów, temperatura powietrza wynosiła 48 st. C. Temperatura ta była wyższa, niż tzw. „temperatura robocza” niektórych mniejszych modeli samolotów, jak np. Bombardier CRJ.
Większe samoloty, takie jak Airbusy A320, czy Boeingi 737 mają wyższą temperaturę operacyjną, dzięki czemu loty z ich udziałem odbyły się o planowanym czasie. Niestety, nie oznacza to, że wysoka temperatura nie miała żadnego wpływu na te kolosy.
Jak zapewne pamiętacie: im cieplejsze powietrze, tym rzadsze. Im rzadsze, tym mniejsza siła nośna, która sprawia, że kilkusettonowe konstrukcje mogą wzbić się w powietrze. Zatem im cieplej, tym samoloty potrzebują większej siły, żeby oderwać się od ziemi, przez co zużywają więcej paliwa.
Wraz ze wzrostem temperatury niektóre lotniska mogą zostać zamknięte.
Wpływ globalnego ocieplenia na lotnictwo był jak dotąd bardzo niszowym zagadnieniem, którym zainteresowało się dosłownie kilku naukowców. Niewykluczone jednak, że wraz ze wzrostem temperatury zaczniemy widzieć coraz więcej publikacji naukowych na ten temat. Transport lotniczy jest wszak dość kluczową kwestią w dzisiejszych czasach.
Postępujący wzrost temperatury może spowodować na przykład, że niektóre lotniska będą musiały przebudować swoje pasy startowe w celu ich wydłużenia. Im cieplej bowiem, tym większego rozpędu potrzeba samolotom, żeby oderwać się od ziemi.
Wraz ze wzrostem temperatur na świecie linie lotnicze mogą zmienić te przepisy dotyczące maksymalnego obciążenia samolotu podczas lotu. Dla nas – pasażerów – oznacza to na przykład lżejsze bagaże podręczne lub dodatkowe opłaty za cięższy bagaż. Cieplejsze powietrze zapewne wpłynie też na cenę biletów lotniczych. Podpowiadam: raczej nie potanieją.
Problemy nie skończą się po starcie.
Rosnące temperatury mają też bezpośredni wpływ na prądy strumieniowe (ang. jet streams). Prąd strumieniowy to intensywny, dość wąski i prawie poziomy strumień przenoszący z zachodu na wschód olbrzymie masy powietrza w atmosferze ziemskiej. Korytarze powietrzne wytyczone dla lotów pasażerskich wykorzystują to zjawisko nagminnie. Prądy strumieniowe wieją z zachodu na wschód, dzięki czemu loty w tę stronę trwają zauważalnie krócej i potrzebują mniej paliwa.
Wraz ze wzrostem temperatury, prądy te staną się silniejsze. W ogólnym rozrachunku, jak zauważa Williams, oznacza to, że loty pasażerskie w globalnym ujęciu zużywać będą o wiele więcej paliwa, niż dotychczas. Może się też okazać, że niektóre z dzisiejszych międzykontynentalnych tras ze wschodu na zachód będzie niemożliwa do przebycia bez konieczności międzylądowania w celu uzupełnienia paliwa. Kolejny powód, żeby podnieść ceny biletów.
Zapnijcie pasy, przed nami silne turbulencje.
Do listy problemów nie możemy zapomnieć dopisać też kwestii bezpieczeństwa samych pasażerów. W swojej publikacji Williams zauważa, że liczba urazów doznanych przez pasażerów na skutek silnych turbulencji rośnie od lat 80.
Dane te potwierdzają sami piloci. Laura Einsetler, która jest pilotem dla jednego z amerykańskich przewoźników pisze na swoim blogu:
Einsetler twierdzi, że warunki do latania znacznie pogorszyły się na przestrzeni ostatnich 4-5 lat.
Prognozy naukowców w tej kwestii nie pozostawiają żadnych złudzeń.
Średnia temperatura na Ziemi nadal będzie rosła. Jeśli nie uda nam się powstrzymać tego procesu, ceny lotów pasażerskich bez wątpienia wzrosną. Przygotujcie się również na częstsze opóźnienia i rosnącą liczbę odwołanych lotów ze względu na złe warunki pogodowe.
Wzrosną też koszty obsługi samych lotnisk. Już teraz w takich portach, jak w Phoenix, władze lotniska zmuszone były do rozstawienia specjalnych namiotów z klimatyzacją dla obsługi naziemnej. Praca w 48 st. C. nie należy wszak do najprzyjemniejszych. Jestem pewien, że po kilku takich cieplejszych tygodniach obsługa niektórych lotnisk zacznie domagać się podwyżek ze względu na pogorszenie się warunków pracy.
Co śmieszne: zmniejszenie liczby lotów dość mocno wpłynie na emisję gazów cieplarnianych. Przemysł lotniczy odpowiada bowiem za ok. 2 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla do atmosfery.
Dlatego cieszmy się tanimi lotami póki możemy. Kto wie, za 30-40 lat może się okazać, że krajowy kurs kosztować będzie tyle, za ile obecnie da się dolecieć na inny kontynent.