Atomowy kolos USA wchodzi w morze. Wzbudza respekt i trwogę
USS John F. Kennedy szykuje się do pierwszych pełnych prób morskich. Nowy atomowy kolos ma wzmocnić flotę USA.

Armia USA domyka prace przy najnowszym lotniskowcu nuklearnym USS John F. Kennedy (CVN-79). Jednostka, ważąca około 100 tys. ton i wyposażona w najnowsze systemy pokładowe, szykuje się do pierwszych pełnych prób morskich. To właśnie ten okręt ma w kolejnych dekadach stać się jednym z głównych narzędzi projekcji siły Stanów Zjednoczonych na Indo-Pacyfiku.
Kennedy wychodzi z doków. Teraz czas na morze
USS John F. Kennedy to drugi lotniskowiec nowej generacji w amerykańskiej flocie, należący do klasy Gerald R. Ford. Okręt powstaje w stoczni Newport News Shipbuilding w Wirginii od 2011 r. i jest naturalnym następcą wysłużonych jednostek klasy Nimitz. Po wodowaniu w 2019 r. przez kilka lat trwało wyposażanie okrętu i integracja kluczowych systemów – od reaktorów jądrowych po katapulty startowe. Jesienią 2025 r. wstępnie przetestowano napęd jądrowy Kennedy’ego na rzece James, sprawdzając pracę wałów napędowych i manewrowanie tak ogromną konstrukcją w ograniczonej przestrzeni.
Teraz przed lotniskowcem najważniejszy etap: pierwsze pełne próby morskie na otwartym akwenie, planowane na początek 2026 r. To właśnie wtedy po raz pierwszy zostanie przetestowane działanie wszystkich systemów jednocześnie – od radaru, przez łączność i napęd, po systemy wspierające operacje lotnicze.
Według aktualnego harmonogramu przekazanie okrętu do służby zostało przesunięte na 2027 r. Powodem są m.in. opóźnienia w certyfikacji zaawansowanego systemu hamowania samolotów oraz licznych wind amunicyjnych, które mają przyspieszyć obsługę uzbrojenia na pokładzie.
100 tysięcy ton, dwa reaktory i pokład nowej generacji
Kennedy jest typowym przedstawicielem nowej generacji lotniskowców superciężkich. Jego wyporność sięga około 100 tys. ton, długość kadłuba to ponad 330 metrów, a szerokość pokładu lotniczego przekracza 75 metrów. Sercem okrętu są dwa reaktory jądrowe A1B, zaprojektowane specjalnie dla klasy Ford. W porównaniu z poprzednią generacją napędów dają one dużo większy zapas mocy elektrycznej, który jest potrzebny do zasilania nowych systemów – przede wszystkim elektromagnetycznych katapult startowych EMALS.
Zamiast klasycznych parowych katapult zastosowano tu linię elektromagnesów, które płynnie rozpędzają samolot do prędkości startowej. Ma to zmniejszać obciążenia konstrukcji maszyn, poprawiać bezpieczeństwo pilotów oraz umożliwiać start zarówno ciężkich samolotów, jak i lżejszych dronów. Uzupełnieniem EMALS jest nowy system hamowania AAG, który dzięki elektronicznie sterowanym absorberom energii ma być bardziej niezawodny i mniej uciążliwy w utrzymaniu niż klasyczne liny hamujące.
Według US Navy Kennedy i pozostałe lotniskowce klasy Ford mają wykonywać nawet o 1/4 więcej operacji lotniczych dziennie niż ich poprzednicy. Pomaga w tym daleko idąca automatyzacja i przeprojektowany układ pokładu – mniej ludzi, więcej elektroniki, większa przepustowość.
Latająca baza dla F-35C, Super Hornetów i dronów
Nowy atomowy kolos ma być pływającą bazą dla ponad 70 statków powietrznych. Trzon grupy lotniczej będą stanowiły myśliwce wielozadaniowe F/A-18E/F Super Hornet oraz najnowsze myśliwce pokładowe F-35C, zdolne do działania w silnie bronionej przestrzeni powietrznej przeciwnika.
Na Kennedy’m pojawią się także samoloty wczesnego ostrzegania E-2D Advanced Hawkeye, śmigłowce wielozadaniowe i ratownicze oraz stopniowo coraz więcej dronów rozpoznawczych i uderzeniowych. Nowe systemy startu i lądowania są projektowane właśnie z myślą o mieszanej załogowo-bezzałogowej grupie lotniczej.
Przeczytaj także:
W praktyce oznacza to, że lotniskowiec będzie mógł prowadzić szerokie spektrum działań – od klasycznych uderzeń na cele lądowe, przez obronę powietrzną własnego zgrupowania, po misje rozpoznawcze na setki kilometrów od okrętu.
Opóźnienia są, ale odwrotu nie będzie
Choć harmonogram wejścia Kennedy’ego do służby kilkukrotnie przesuwano, USA nie mają zamiaru rezygnować z całego programu. Po planowanym wycofaniu najstarszych lotniskowców klasy Nimitz to właśnie jednostki klasy Ford – na czele z Kennedy’m – będą głównym filarem amerykańskiej potęgi morskiej aż do połowy XXI w.
Pierwsze pełne próby morskie pokażą, na ile udało się rozwiązać problemy wieku dziecięcego tej klasy okrętów. Od wyników tych testów zależy, czy Kennedy dołączy do floty w 2027 r. bez kolejnych opóźnień i jak szybko stanie się stałym elementem układanki bezpieczeństwa na Indo-Pacyfiku.







































